piątek, 31 maja 2013

Z.ONE - milk_shake - czyli mleczna odżywka b/s w piance, sprawdziła się? - recenzja

Cześć dziewczyny!

Odżywki b/s to przyjaciele przede wszystkim włosów suchych. Mają za zadanie lekko odżywiać włosy między myciami, wygładzać niesforne kosmyki, dodatkowo chronić przed szkodliwymi czynnikami, utrudniają odparowywanie wody, a bardzo miłe jest kiedy w dodatku nadają włosom przyjemny zapach. I tu chciałam wam wspomnieć o włoskim produkcie Z.ONE [strona producenta] - Zapraszam na recenzję mlecznej odżywki b/s w postaci pianki, którą mogłam wypróbować dzięki współpracy z firmą Z.ONE WHIPPED CREAM - milk_shake.



Producent 
W telegraficznym skrócie powiem wam, co obiecuje producent. Tak więc... stosowanie produktu ma zapewnić:
- utrzymanie odpowiedniej równowagi i wilgoci
- integralność koloru i jego ochronę
- miękką i kremową konsystencję
- ułatwienie rozczesywania
- brak obciążenia włosów
- zapobieganie elektryzowaniu
- przyjemny zapach słodkiego mleka
- miękkie i pełne witalności włosy


Pierwsze wrażenie

Produkt zamknięty w bardzo estetycznym choć charakterystycznym dla pianek opakowaniu. Po naciśnięciu 'spustu' na zewnątrz wydostaje się puszysta pianka, o pięknym, słodkim zapachu bitej śmietany i krówek- zapach utrzymuje się na moich włosach bardzo długo i zwraca uwagę koleżanek ;)
Działanie, a obietnice producenta Odżywka w piance jest bardzo lekka i pomimo nałożenia dużej ilości nie obciąża włosów  Dobrze radzi sobie z utrzymaniem wilgoci włosów, dzięki niej nawet po oczyszczaniu szamponem z SLS włosy pozostają odpowiednio nawilżone przez cały dzień. Faktycznie ma miękką, kremową konsystencję bitej śmietany o pięknym, przyciągającym zapachu  Włosy w ciągu dnia nie puszą się i nie elektryzują . Nie zauważyłam znacznego ułatwienia w rozczesywaniu Dzięki niej włosy są bardziej błyszczące, nawet bez zastosowania jedwabiu lub olejku 

Skład
Aqua, Butane, Isobutane, Propane, Myristyl AlcoholCetrimonium ChlorideParfum,AmodimethiconeImidazolidinyl UreaTrideceth-10Citric AcidTocopheryl AcetateButylene Glycol,Benzyl AlcoholGlyceryl OleatePanthenolPropylene GlycolHelianthus Annus Seed ExtractPEG-5Cocomonium MethosulfateBHTHexylene GlycolBHAMethylchloroisothiazolinoneSodium Glutamate,MethylisothiazolinoneHydrolyzed Milk ProteinHydroxypropyltrimonium Hydrolyzed CaseinSodium Cocoyl GlutamateHydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium ChlorideAscorbyl Palmitate.

Za fakt łatwości stosowania produktu w postaci pianki (uwielbiam to!) musimy zapłacić obecnością gazów w początku składu (jest to standard wykorzystywany w większości produktów tego typu). W składzie znajdziemy także antystatyki i silikon (zmywalny łagodnymi szamponami), który wspomaga działanie ujarzmiające znacznie podnosząc właściwości zmniejszonego elektryzowania włosów, a także  mocno dający o sobie znać zapach. Pianka posiada w składzie także produkty bardzo pozytywne, takie jak ekstrakt z pestek słonecznika, witaminę E, humektanty (utrzymujące nawilżenie), emolienty, proteiny mleka, kazeinę, przeciwutleniacz (pochodna witaminy C). Poza tym jak zawsze konserwanty i rozpuszczalniki

Działanie, a obietnice producenta 
Odżywka zdobywa bardzo dobre oceny na [kwc] i ja zupełnie się z nimi zgadzam. Nie jest niezbędnikiem w pielęgnacji, ale naprawdę uprzyjemni stylizację włosów. Sama używam jej na większe wyjścia, kiedy potrzebuję aby moje włosy wyglądały (i pachniały!) naprawdę wyjątkowo dobrze :). Tak naprawdę nigdy mnie nie zawiodła, zawsze się sprawdza. Pozostawia włosy miękkie, dobrze wyglądające i zadowolone. Nie powoduje obciążania, dzięki niej włosy mniej się puszą. 

Czujecie się zaciekawione?:) A może próbowałyście tego cuda?

Tym optymistycznym akcentem mówię 'SESJA' i niestety żegnam się z częstym blogowaniem na najbliższy miesiąc - chociaż mam nadzieję naskrobać dla was jeszcze kilka recenzji, które mam w zapasie. 

 Udanego weekendu:*

Linki:
  • link do produktu na stronie producenta [ANG]
  • link do produktu na stronie wizaż.pl [kwc]

niedziela, 26 maja 2013

Jak to się stało że nie już muszę myć włosów każdego dnia? - Radzimy na włosy tracące świeżość

Włosy szybko tracące świeżość to zmora naprawdę wielu osób. Najgorzej mają chyba właścicielki włosów cienkich, które bardzo szybko stają się przyklapnięte i wyglądają po prostu nieestetycznie. Ciężko wtedy mówić o myciu włosów chociażby co drugi dzień i nie rezygnowaniu z rozpuszczonych włosów oraz dobrego samopoczucia.

Do tej pory moje włosy myłam każdego dnia - jest to jednak bardzo duże obciążenie dla cebulek, skóry głowy, a także samych włosów, które wilgotne dużo bardziej są narażone na zniszczenia. Poza aspektem włosowym chodzi również o oszczędność - zarówno czasu jak i kosmetyków. Wystarczy pomyśleć, że stosując szampon co drugi, zamiast każdego dnia wystarczy nam on na  dwa razy dłużej! :)

 Co stosowałam ostatnim czasem i co pozwoliło mi 
na zmniejszenie przetłuszczania skóry głowy? 

Po I Wcierka z zielonej herbaty i olejku miętowego
O działaniu zielonej herbaty pisałam tutaj. W ostatnim czasie postanowiłam połączyć ją z chińskim olejkiem miętowym. Pomysł okazał się naprawdę dobry i prosty w wykonaniu. Do zaparzonych listków zielonej herbaty (ok 50 ml) dodawałam 3 krople chińskiego olejku miętowego. Po wystudzeniu przechowywałam przez ok tydzień w lodówce, wcierając co drugi lub trzeci dzień. 
PS. Osobny wpis o samym olejku chińskim  mam w planach już niedługo :)

Po II Jantar
Recenzja Jantaru [wpis] jest jednym z najczęściej oglądanych wpisów na blogu.  Pisałam ją niecały rok temu  więc zauważam potrzebę aktualizacji :). Jantar faktycznie nie wpływa zbyt korzystnie stosowany po myciu, jednak przy dłuższym stosowaniu (ok 2-3 tygodni) przed każdym myciem włosów sprawia, że skóra głowy jest uspokojona, odpowiednio nawilżona i mniej się przetłuszcza. Wykończyłam już ok 7-8 buteleczek, a wciąż odkrywam go na nowo. 

Po III Łagodne szampony
Łagodny szampon pozwala uspokoić skórę głowy - najlepiej u mnie spisują się szampony Natura Siberica (recenzje pierwsza i druga); Love2Mix (z proteinami pereł) i Szampon babuszki Agafii (ziołowy regenerujący)

Na zdjęciu włosy rozczesane szczotką z włosia na drugi dzień od mycia :)

Efekty
  • Przede wszystkim skóra głowy jest uspokojona i odpowiednio nawilżona
  • Włosy zachowują dłużej świeżość - rezygnacja z bardzo częstego mycia nie przynosi ze sobą złego samopoczucia z powodu nieświeżych i źle wyglądających włosów.
  • Powróciły babyhair, które w ostatnim czasie gdzieś się pochowały i za żadne skarby nie chciały rosnąć. 
  • Zmniejszenie wypadania włosów

Inne:
O nadmiernej pracy gruczołów łojowych pisałam min w tym wpisie [klik]
O odpowiednim nawilżeniu skóry głowy [klik]

piątek, 24 maja 2013

Natura Siberica - Szampon Neutralny - gdzie kupić? jak się sprawdza? czy warto?


Od czasu poznania z szamponem Natura Siberica ochrona i odżywienie, o którym pisałam wam tutaj na mojej łazienkowej półce zawsze króluje chociażby jeden produkt tej firmy. Nie ukrywam, że pierwszy produkt postawił poprzeczkę bardzo wysoko, więc i oczekiwania były duże. Jeżeli macie ochotę przeczytać czy się rozczarowałam, zapraszam do recenzji :).

Miejsce zakupu i cena
Szampon kupiłam w sklepie internetowym skarby syberii przy okazji innych zakupów za cenę 24,90zł/400ml [Link do produktu] Aktualnie jednak nie dostępny w tym sklepie, za to możecie go upolować w kalina sklep za 19,90zł :) [Link do produktu u Kaliny]

Opakowanie
Produkt zamknięty jest w standardowym dla NS wygodnym opakowaniu z dzióbkiem do wylewania. Jest to dla mnie na tyle wygodne, że poprzednie opakowanie zachowałam do przelania innych produktów włosowych :). W przeciwieństwie do NS Ochrona i Odżywienie srebrny znaczek firmowy nie zdarł się w trakcie stosowania przez co buteleczka wydaje się być ładniejsza. Podoba mi się, że ilość szamponu jaka pozostała w opakowaniu można sprawdzić 'pod światło'


O produkcie 
Neutralny szampon NS przeznaczony jest dla bardzo wrażliwej skóry głowy. W swoim składzie zawiera uczep trójlistny - który odpowiada za delikatne oczyszczanie i usuwanie świadu skóry. Lukrecja i mydlnica lekarska zapewniają redukcję podrażnień i działanie łagodzące. 

Skład: Aqua with infusions of: Organic Anthemis Nobilis Extract, Organic Saponaria Officinalis Extract, Lauryl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Guar Hydroxypropyl Trimonium Chloride, Bidens Tripartita Extract, Glycyrryhyza Uralensis Fisch Extract, Hippophae Rhamnoides Altaica Seed Extract, Citric Acid, Benzyl Alcohol, Glycerin, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Parfum, Limonene

Jak widać szampon został stworzony na bazie wody z naturalnymi ekstraktami, które znajdują się nie tylko w wodzie, a także w drugiej części składu. Poza tym nie zawiera on SLS czy SLES, a jedynie łagodne detergenty. Jak przystało na dobry szampon zapachy i substancje pomocnicze na końcu składu.

Zawiera organiczne ekstrakty i oleje certyfikowane przez ECOCERT. Nie posiada w składzie pochodnych ropy, silikony, parabenów, sztucznych barwników.

Moja opinia
Szampon absolutnie nie był rozczarowaniem!:) Świetnie myje, jest przy tym łagodny, przyjemnie pachnie... idealny do codziennego stosowania, jednak poradził sobie także ze zmywaniem olejków. Poza działaniem odpowiada mi także design buteleczki, jego wydajność i gęstość. Dobrze się pieni. Naprawdę dobry produkt, więc zamiast  troić się i dwoić przy wymienianiu pozytywów pozostaje mi tylko polecić go nawet  szczególnie wymagającym :)
Świetnie sprawdzi się przede wszystkim na włosach delikatnych i łamliwych. Pomimo braku wysuszenia nie obciąża włosów. 

niedziela, 19 maja 2013

Blondregeneracja prywatnie :)

Co prawda sesja co raz bliżej [3], ale póki co... rowerowy sezon uważam za rozpoczęty [1], przed pochłonięciem przez książki warto wykorzystać czas na małe i owocne zakupy [2], wypad do kina [4] i surfowanie w blogosferze [5] :) To ostatnie uprzyjemniać będzie mi prezent od mamy w postaci słodkiej różowej myszki ;) (nie martwcie się, mój laptop jest czarny, a ona to tylko wesoły akcent wśród ponurych kabelków ;))
PS. Nie wiem czy gustujecie w filmach na podstawie komiksów, ale szczerze polecam najnowszą trzecią część Iron Mana! Nam udało się go obejrzeć dzień po premierze i według mnie film potwierdza regułę, że efekty specjalne + charakterystyczny Downey Junior to przepis na sukces. ;) 






Pozdrawiam Was ciepło i życzę udanego tygodnia :)

sobota, 18 maja 2013

Po roku stosowania szczotki z włosia, Braun Satin Hair Brush i pięciu miesiącach z Tangle Teezer



Z racji wszystkich wiadomości jakie od was dostaję udaje mi się wywnioskować, że o ile początkujące włosomaniaczki z łatwością wiążą dbanie o włosy ze znaczną liczbą kosmetyków na półce, to często zapominają o doborze odpowiednich ‘narzędzi’.

Włosy najczęściej czeszemy plastikowymi szczotkami i grzebieniami, które w większości nie nadają się do danego rodzaju kosmyków. Zatrważający staje się fakt, że i fryzjerzy nie potrafią zbyt dużo doradzić w tym zakresie.
Odnosząc się do odpowiednich narzędzi opowiem wam dzisiaj o moich wrażeniach i doświadczeniach związanych ze stosowaniem trzech szczotek – z włosia, jonizującej i tangle teezer.

Szczotka z włosia [recenzja]
Moją szczotkę dostałam z okazji urodzin od koleżanek prawierówny rok temu. Większość czasu spędza w torebce, którą zawsze mam ze sobą. Niejednokrotnie przyciskana, przygniatana i wyginana trzyma się nad wyraz dobrze, a na moich prostych włosach sprawdza jeszcze lepiej. Mój numer jeden. 
Co powinniśmy wiedzieć? Szczotki z włosia zbierają kurz z włosów i otoczenia jak żadne inne, dlatego raz na trzy dni moja szczotka wymaga kąpieli.
Mycie – łagodny szampon, często Facelle. Odżywka, maska – taka, która akurat mam pod ręką, Garnier Avokado, Balsam Family Classic inne - tańsze, bez silikonów. Samoistne wysychanie.  
Dzięki odżywce szczotka z włosia nie elektryzuje niepotrzebnie włosów. Poza tym włoski są wyraźnie bardziej miękkie i delikatne.
Po roku używania zauważam brak dwóch kępek włosków (zostały przeze mnie wyciągnięte kiedy chciałam zbytnio oczyścić przestrzeń pomiędzy nimi ;)). Rączka pomimo częstego mycia nie rozmokła. Delikatnie starł się jedynie napis firmowy na rękojeści ;) Poza tym szczotka czesze tak samo dobrze jak na początku – nie szarpie, nie wyrywa, nadaje objętości. 
Po roku stosowania poleciłabym ją osobom, które mają problem z rozczesywaniem włosów, plątaniem i zbijaniem w kępki - szczotka z włosia eliminuje wszystkie te niedogodności. 

Szczotka Jonizująca Braun - Satin Hair Brush SB1 [recenzja]

Także prezent urodzinowy – tym razem od mojego kochanego :). Większość czasu spędza w kubełku ze szczotkami w łazience. Nie jest traktowana po macoszemu jak wspomniana wyżej szczotka z włosia, używana także rzadziej, dlatego po roku stosowania nie zauważam żadnych uszkodzeń mechanicznych, wizualnych.
Co powinniśmy wiedzieć? Na pewno to, że nie jest to szczotka do rozczesywania, a jedynie dodatkowe akcesorium, które pomaga ujarzmić włosy w znacznym stopniu. Na początku włosomaniactwa zastępowała mi wygładzające właściwości prostownicy. 
Szczotka posiada odczepianą górną część dzięki temu możemy ją umyć bez obawy o elektronikę. 
Po roku używania wiem, że bateria dołączona do zestawu trzyma naprawdę długo (ponad 6 miesięcy używania średnio co drugi dzień), po wyczerpaniu baterie możemy naładować ładowarką do baterii - a więc nie jest to żaden minus jak spodziewałam się na początku. Po roku używania wiem, że sprawdzi się przede wszystkim u dziewczyn potrzebujących ujarzmienia i borykających się z problemem elektryzowania włosów. Jednak pamiętajmy, że nawet najlepsze akcesorium nie zastąpi odpowiedniego nawilżenia :)

Tangle teezer [recenzja]

Po 5 miesiącach nic się nie zmienia - TT używam nadal do nakładania olejków, masek, masażu i pierwszego rozczesywania. Tak jak możecie przeczytać w recenzji powodem rezygnacji z TT na co dzień jest zwiększona podatność na łamliwość włosów i rozdwajanie. A także niska odporność na noszenie w torebce ;) Szczotka większość czasu spędza leżąc na plecach na łazienkowej półce.

Co powinniśmy wiedzieć? Wersja salon elite jest otwierana, a więc do środka możemy włożyć gumki, spinki i inne drobiazgi. Po otwarciu szczotki nie słychać tego charakterystycznego dla TT chrobotania ;)
Szczotki TT są bardzo łatwe w utrzymaniu czystości. 
Po pięciu miesiącach włoski na obrzeżach delikatnie się wykrzywiły. Wrażenia z czesania i masażu są takie same jak po pierwszym użyciu. Nadal niezawodna w rozczesywaniu trudnych splątań. 
Po pięciu miesiącach stosowania nie poleciłabym jej do codziennego stosowania przede wszystkim włosom bardzo łamliwym, kruchym. Zadowolone z TT powinny być osoby o gęstych, grubych i wytrzymałych na zniszczenia włosach. 

czwartek, 16 maja 2013

R jak rozmaryn - porost, łupież, łojotok, wypadanie włosów (zioła i rośliny)

Zbliżającą się sesję czuć już na odległość. Zaliczenia, nerwy, problemy ze zdrowiem - u mnie to typowe objawy zbliżających się egzaminów - niestety jestem jedną z tych, które każdą sesję przeżywają z dużym nasileniem emocji. Tym samym chciałam wam powiedzieć, że najbliższe półtora miesiąca będzie bardziej ciche jeśli chodzi o udzielanie się w blogosferze, mam nadzieję jednak, że uda się naskrobać chociażby kilka krótkich notek :) Tymczasem... dziś o ROZMARYNIE w pielęgnacji włosów :)


Rozmaryn większości kojarzy się z przyprawą pospolicie używaną w kuchni tymczasem jest to niedoceniony 'kosmetyk' w pielęgnacji włosów i może okazać się lekarstwem na wiele problemów skóry głowy takich jak łupież, łojotok, swędzenie... i inne.


Właściwości i działanie
Przydatne z punktu widzenia włosomaniaczki:
  • w. ściągające
  • w. antyseptyczne
  • w. odżywcze
  • w. przeciwbakteryjne
  • w. przeciwgrzybicze
  • pobudza wzrost włosów
  • zmniejsza wypadania włosów
  • pomocniczo w leczeniu łysienia
  • zmniejszenie przetłuszczania skóry głowy
Inne:
  • łagodzi objawy przeziębień, kataru, kaszlu
  • wspomaga trawienie
  • stosowany w przypadku niskiego ciśnienia krwi (olejku rozmarynowego nie należy stosować w ciąży i w przypadku nadciśnienia tętniczego)
  • przy schorzeniach reumatycznych
Rozmaryn w postaci...
    Rozmaryn w pielęgnacji możemy stosować w liściach lub w postaci olejku. Ja posiadam ten w liściach i na jego bazie przygotowałam już własną wodę rozmarynową, która aktualnie odczekuje do przecedzenia. Myślę o także o zanurzeniu żywej gałązki rozmarynu w buteleczce oliwy z oliwek, ale o tym kiedy indziej :).


    Moja woda rozmarynowa
      Jak przygotowałam wodę rozmarynową?
      2 łyżki ziela zalałam 500 ml gorącej wody, odczekałam do ostudzenia i wlałam do plastikowej butelki po nestea ;) Tak przygotowany wywar mam zamiar przechować w ciemnym miejscu przez 24h, kolejnego dnia odcedzić - przechowywać nie dłużej niż tydzień w lodówce. 

      Woda rozmarynowa będzie stosowana przeze mnie jako
      • rozcieńczenie dla gęstego szamponu (tu: mam na myśli przede wszystkim Love2Mix z proteinami pereł oraz oliwkowy szampon Family classic)
      • wcierka do skóry głowy (po myciu) - spodziewane: przedłużenie świeżości skóry głowy (tu muszę się pochwalić, że po roku włosomaniactwa udało mi się przejść na mycie włosów co drugi dzień bez poświęceń i złego samopoczucia, że włosy wyglądają gorzej na drugi dzień, ale o tym wkrótce :)
      Podsumowanie
      Po miesiącu stosowania spodziewam się przede wszystkim zmniejszenia wypadania włosów (chociaż wcale nie jest tak źle), utrzymania przedłużonej świeżości skóry głowy, szybszego wzrostu, mile widziane babyhair :) 
      Ziele rozmarynu będzie miało utrudnione zadanie - tak jak wspominałam na początku zbliża się sesja, a więc stres pewnie odbije się na stanie włosów, które nawiasem mówiąc ostatnio świetnie sobie radzą. 

      Mam nadzieję, że udało mi się uatrakcyjnić nieco tą kuchenną przyprawę ponieważ jak wiele ziół i roślin może zdziałać cuda :)

      niedziela, 12 maja 2013

      Jak modelować i upinać grzywkę aby nie musieć używać prostownicy? :)



      Lata całe nosiłam grzywkę - tak naprawdę nie udało mi się zapuścić jej od podstawówki, aż do ostatniej klasy liceum. Raz gęstsza i dłuższa, drugim razem wystrzyżona w piórka - zawsze była nieodłącznym elementem mojej fryzury. Kiedy przyszło mi iść do gminazjum poznałam moją przyjaciółkę prostownicę, która raz dwa szybko robiła za mnie co trzeba - a więc grzywka była prosta, często zbyt prosta, a z czasem... mniej gęsta.

      Uwierzcie mi, że do dzisiejszego dnia (nie prostuję grzywki od około 2 lat) żałuję, że wciąż tłumaczyłam sobie 'przecież to tylko kilka pasm'.  Do tej pory borykam się z problemami, jakie byłe prostujące najczęściej mają:
      • osłabione cebulki włosów w tej części skóry głowy
      • rzadsze włosy
      • kruche i łamliwe
      • rosnące wolniej włosy
      • włosy często prostowane = włosy z uszkodzoną strukturą = łatwiejsze falowanie
      Aktualnie moja grzywka jest w trakcie zapuszczania i wyszła już ok 2 cm poza linię brody, z czego jestem bardzo bardzo dumna. Zanim jednak grzywka została zapuszczona do tej długości...

      Dziś przedstawię wam moje sposoby na układanie grzywki, tak aby zerwać przyjaźń z prostownicą.


      Spinki - plastikowe żabki - Najlepsze wtedy kiedy na grzywce nam nie zależy:) Podpięcie może być do tyłu lub na bok. Jeżeli chcemy mogą potrzymać nam jakiegoś fajnego dobierańca z grzywki :) Wszystkie chwyty dozwolone, a spineczki znajdziemy w różnorodnych rozmiarach i kolorach


      Duży wałek rzep - jeżeli chcemy aby grzywka była uniesiona u nasady i grzecznie się układała możemy spróbować dać jej wyschnąć nawiniętej na bardzo gruby wałek-rzep. Dobrze nawinięty i odpowiednio szeroki sprawia, że włosy będą odbite od skóry głowy, a niekoniecznie będą się zwijać. W pewnym momencie, kiedy moja grzywka sięgała już ponad oczy to był jeden z moich ulubionych sposobów na jej okiełznanie. 



      Działamy jonami - w wygładzeniu przednich kosmyków pomóc może szczotka jonizująca. O mojej szczotce braun pisałam już dawno temu tutaj. Nadal nic się nie zmieniło i bardzo się lubimy. Polecam używanie jej już po rozczesaniu włosów szczotką z włosia. 

      Suszymy suszarką - jeśli używacie suszarki to  dobrym sposobem na ułożenie przednich warstw jest ich lekkie podwiniecie. Można wykorzystać do tego okrągłą szczotkę lub własne dłonie ;) 

      Dodatkowe porady

      • Jeżeli rezygnujesz z prostownicy warto podciąć kosmyki, zdrowe włosy będą się lepiej układać.
      • W uzyskaniu gładkiej fryzury pomoże szczotka z włosia oraz olejki i/lub silikonowe zabezpieczenia (jedwabie i sera z lekkimi silikonami) 
      • Włosy wycieniowane łatwiej się kręcą - tego samego tyczy się nasza grzywka, im bardziej jest wypiórkowana tym bardziej będzie się wywijać :)
      • Im częściej prostujemy nasze włosy tym bardziej ingerujemy w ich strukturę - włosy często zaczynają się falować
      • Jeżeli MUSISZ prostować nie rób tego często, i zawsze zabezpieczaj włosy przed gorącą temperaturą [wpis o środkach termoochronnych]

      środa, 8 maja 2013

      Kosmetyki kwietnia

      Edit 09.05
      Jeżeli jesteście ciekawe szamponu z proteinami pereł to teraz macie okazje wypróbować go za naprawdę niską cenę w sklepie Skarby Syberii :) Sama kliknęłam go wraz z paroma innymi drobiazgami, którymi pochwalę się jak do mnie dotrą :)

      Nawilżający Szamon Love2Mix 
      z proteinami pereł i ekstraktem z jagód acai 
      13.23zł

      Przedstawione na zdjęciu kosmetyki to w większości te, które używałam najczęściej. Dodatkowo dochodzą oleje i odlewki od Marty. Ciekawych zapraszam do lektury :)



      Szampony
      • Love2Mix Organic z proteinami pereł i jagodą [recenzja] Nadal sprawdza się świetnie, ma jednak jedną wadę - już się kończy : >
      • Family classic z ekstraktem z drzewa oliwnego [recenzja] - Używany przede wszystkim do oczyszczania.
      • Fitomed - z mydlenicą lekarską - ogólnie rzecz biorąc myje dobrze, szkoda, że pozostawia włosy dość matowe, no i skład nie wskazuje na to aby był to dobry szampon do włosów suchych, jak zaleca producent. 
      Balsamy, odżywki, maseczki
      • Planeta Organica - Balsam fiński - malina moroszka, rokitnik - jeden z moich ulubionych balsamów, w tym momencie, stosowany najczęściej po myciu na ok 5 minut, w gorącej kąpieli. 
      • Family classic z ekstraktem z drzewa oliwnego [recenzja] - stosowany przede wszystkim do pierwszego O, dobrze ułatwia rozczesywanie i chroni przed suchością włosów na długości podczas mycia Fitomedem
      • Baikal Herbals - balsam różowy Objętość i siła - do kompletu z tym szamponem. O ile szampon był delikatny dla włosów, przyjemny w stosowaniu, tak ten akurat balsam z kompletu nie sprawdza się. Włosy zbijają się w strączki, są suche, a zarazem oblepione.
      • Stapiz SLEEK Line - odlewka od Marty - sprawdzała się naprawdę świetnie! Żałuję, że już się skończyła, ale na pewno nabędę pełnowymiarowe opakowanie :) [kwc]
      • BIOETIKA - podobnie jak Sleek line - dostałam sporą odlewkę :) dziękuję! Sprawdzała się dobrze, ale już nie tak rewelacyjnie jak tamta :)
      Bez spłukiwania
      • Z.ONE Concept - seria: MILK_SHAKE - Conditioning whipped cream -  odżywka w formie pianki- ma taki piękny słodki zapach bitej śmietanki! Już niedługo pojawi się recenzja, dlatego tymczasem odsyłam was na strony: [produkt] [kwc] :)
      • Z.ONE Concept - seria: NO INHIBITION - Silkening balm - odżywka b/s do stylizacji  - to ta w żywo-niebieskim opakowaniu - podobnie jak w przypadku odżywki w piance mogę powiedzieć że już wkrótce pojawi się recenzja :) A tymczasem możecie zajrzeć na stronę producenta i jeżeli znacie włoski przeczytać [o produkcie]. Niestety polska strona nie jest bogata w opisy produktów. 
      • Joanna Natura b/s - z wrzosem - bardzo się lubimy, ale już wkrótce będziemy musiały się rozstać, ponieważ na mojej półce jest już tak długo, że wkrótce mija termin od otwarcia - mimo bardzo regularnego stosowania :) Uważam że odżywki b/s powinny być zamknięte w małych opakowaniach z jednej prostej przyczyny - stosujemy ich niewielką ilość :)
      • Z.ONE Concept - seria: MILK_SHAKE - Glistening argan oil - olejek do zabezpieczania z arganem - chodzi o ten produkt [klik] - o ile zwykły olejek arganowy nie sprawdza się na moich kosmykach do końca to tą postać olejku arganowego uwielbiam :) Posiada w swoim składzie dwa lotne silkony, jest "lżejszy" dla końcówek od standarowego Argan Oil, a przede wszystkim pięknie nabłyszcza, nie obciąża i pachnie! :) Recenzja już wkrótce.
      Odżywki do skóry głowy i wcierki
      • Jantar
      • kozieradka - zarówno do Jantaru jak i Kozieradki nie trzeba chyba nic dodawać :) Ulubieńce.
      • olejek miętowy - Chiński Olejek Miętowy - [blisko natury] - Aktualnie używany we wcierce kawowej DIY oraz dodawany do relaksującej kąpieli - mam nadzieję, że niedługo będę mogła podzielić się wrażeniami ze stosowania :)
      Olejki
      Musztardowy, laurowy, migdałowy, arganowy, makadamia, nafta

      Ufff :)
       Życzę wam słonecznego dnia, a maturzystkom powodzenia :*

      poniedziałek, 6 maja 2013

      Małe informacje :)

      Nie wiem jaki odsetek z was pochodzi ze Śląska i okolic aglomeracji, ale mam dla was małą informację dotyczącą otwarcia się nowej drogerii Hebe, w Bytomiu w pobliżu CH Agory :) Na otwarciu będzie można kupić wiele ciekawych produktów w bardzo atrakcyjnych cenach, min. dużego kallosa za coś ok. 8zł i maski Sleek line ;) 

      Zgodnie z 'wywieszką' otwarcie odbędzie się 
      9 maja br. o godzinie 9:00 (czwartek)
      Sama niestety nie mogę być na samym otwarciu ale już wkrótce pewnie się tam wybiorę uzupełnić zapasy kosmetyczne ;) 


      Mój domowy kok pozdrawia :D 
      Przy okazji... jestem ciekawa
      Jak spinacie włosy aby było wam wygodnie w codziennych domowych czynnościach?:)

      niedziela, 5 maja 2013

      Efekty rozjaśniania rzewieniem - trzy serie + aktualizacja w maju

      Cóż mogę powiedzieć... Moje włosy okazały się niezwykle odporne na rzwieniowe rozjaśnianie. Dopiero po trzeciej serii zauważalny był jakikolwiek efekt, ale o tym później :)

      Rzewień - słów kilka
      Wewnętrznie rzewień stosowany jest  w przewlekłych nieżytach żołądka i niedokwaśności. Także wykorzystywany pomocniczo w otyłości ponieważ wykazuje działanie przeczyszczające. Nie zaleca się stosowania w stanach zapalnych jelit. Nadmierne stosowanie może spowodować przekrwienie jelit dlatego nie poleca się stosowania długotrwałego. 

      Zewnętrznie - wykorzystywany przez 'włosomaniaczki' do rozjaśniania włosów :) Rabarbar może rozjaśnić nasze włosy dzięki obecności kwasu szczawiowego. Długotrwałe nakładanie go na włosy może powodować nadmierne przesuszenie dlatego po każdym zabiegu należy zadbać o odpowiednią ilość nawilżeniach (sama proponuję olejowanie olejkiem migdałowym i/lub oliwą z oliwek + mocno nawilżający balsam)


      Rzewieniowa papka 
      Moją przygotowywałam bardzo prosto - około dwie lub trzy łyżki rzewienia zalałam gorącą wodą (w ilości takiej aby powstała papka, jeśli wlejemy za dużo można dosypać troszkę ziarenek). Do papki wcisnęłam jedną połówkę cytryny. Tak leżakowała ok 15 minut na ciepłym parapecie

      Tak przygotowaną  nakładałam na włosy żałując że nie mam młynka - wtedy byłoby przynajmniej tak trudno jak z henną - w wypadku nakładania całych ziarenek było to baaaardzo trudne :) rzewień zsypywał się, ale ja nie dawałam za wygraną. Po uporaniu się z nałożeniem na całe włosy założyłam czepek, oraz nagrzany wcześniej (prasowaniem) ręcznik. Tak chodziłam ok 20 minut przez pierwsze dwie serie, w ciągu trzeciej serii trzymałam włosy 40 minut pod gorącym ręcznikiem (co jakiś czas podgrzewałam suszarką)

      Efekty
      Po każdym seansie włosy były strasznie matowe. Dało się wyczuć suchość ale i większą objętość. Blask przywracałam im dzięki fińskiemu balsamowi planeta organica i olejom. Na drugi dzień, po myciu, solidnym olejowaniu i maskowaniu wyglądały już normalnie. Nie były przesuszone ani matowe.
      Po pierwszych dwóch seriach (20minut) nie było widać żadnych efektów, dlatego trzecia próba miała być tylko potwierdzeniem, że rzewień się u mnie nie sprawdził. Tym razem postanowiłam potrzymać go jednak  na moich włosach odrobinę dłużej - tutaj pojawiło się lekkie rozjaśnienie - mniej więcej jednolite o 1-2 tony, wyglądające bardzo ale to bardzo naturalnie i przyjemnie dla oka :) Jaśniejsze o minimum włosy ładnie prezentowały się z lekko opaloną buzią, która zdążyła zażyć już słonka. 

      Poniższe zdjęcia obrazują moje włosy przed i po trzech seriach rozjaśniania rzewieniem... :) Oceńcie same.

      Przy okazji 
      aktualizacja majowa

      Zdjęcia wykonywane w świetle dziennym padającym z okna, bez lampy.

      A w następnym odcinku opowiem wam pokrótce czego używałam w kwietniu i jak spisywały się włosy :)

      Jamaican black castor oil (JBCO) - afrykański cud na porost włosów?


      Dziś chciałam przedstawić wam produkt do pielęgnacji, nad którego kupnem mocno się zastanawiam. Powstrzymuje mnie na razie jedynie fakt, że z brytyjskiego Amazonu wysyłka darmowa jest do polski jedynie pod warunkiem wydania ponad 25 funtów, ale kto wie, czy wkrótce faktycznie się nie zdecyduję :)

      Jamaican Black Castor Oil
      Czarny olejek rycynowy z Jamajki

      O czym dokładnie mowa?
      O olejku, który króluje w wielu upiększających włosy i twarz zabiegach w Ameryce.
      Pochodzi ze wschodniej Afryki, od lat ok. 4 tysięcy lat był stosowany do celów medycznych.
      Jak to zawsze w olejach bywa i Jamaican Black Castor Oil posiada kwasy tłuszczone Omega, które zapewniają skórze i włosom zdrowie i przyspieszenie regeneracji.

      Czym różni się od zwykłego olejku rycynowego (Castor Oil)?
      Różnica polega na tworzeniu. Jamaican Black Castor Oil to organiczna i 'surowa' wersja olejku rycynowego.  Surowa oznacza tyle, że przeszedł on mniejszą ilość procesów przetwarzania, a więc zachował więcej oryginalnych właściwości, które pozytywnie odbijają się na zdrowiu naszych włosów i skóry głowy.

      Stosowany...
      Przeciw wypadaniu włosów i łysieniu, w celu wzmocnienia włosów słabych i łamliwych, zapewnia głębokie odżywianie i leczy problemy skóry głowy, stosowany także do OCM (Oil Cleansing Method) i zabezpieczania końcówek.
      Także do stosowania dla jasnowłosych :)



      Anglojęzycznym polecam:
      5 Ways to use Jamaican Black Castor Oil [klik]
      jamaicancastoroil.com [klik]
      curlynikki.com [klik


      Cena i dostępność
      Dostępność w Polsce zerowa, ale może wkrótce....
      Sama odsyłam was do Amazon.co.uk, gdzie za 8oz. (236ml) musimy zapłacić ok 48zł. (z darmową wysyłką pod warunkiem większych zakupów - ponad 25 funtów) :)

      Źródła zdjęć: [1] [2] [3]

      sobota, 4 maja 2013

      Blondregeneracja prywatnie - przemycamy zdrowe akcenty w codziennym żywieniu :)

      Za nami weekend majowy. Ja niestety nie spędziłam go na błogim leniuchowaniu, a na pierwszych krokach w urządzaniu przyszłego mieszkania :) Przed nami jeszcze kilka lat ciężkiej pracy nad wizerunkiem, wyglądem i elementami technicznymi całości, jednak jestem pełna nadziei i każda najmniejsza zmiana mnie cieszy. 
      Co tylko możemy robimy własnymi rękoma przygotowując mieszkanie pod wymianę okien, przyszłe przebudowy ścian i wymianę elementów, na które potem nie będzie już szans. Uf... Na razie udało nam się doprowadzić do stanu pierwotnego mały pokoik, który planujemy na biuro z biblioteczką oraz sufity w salonie, holu i przyszłej sypialni. 
      Tymczasem zbieram mnóstwo inspiracji i pomysłów, które chyba powinnam zacząć skrupulatnie zapisywać, aby w tym wszystkim się nie pogubić. 

      W przerwach w czasie pracy dobrze jest jednak zjeść coś smacznego ale i pożywnego. 

      Na pierwszy rzut - tarta z truskawkami z tego przepisu. Całość wyszła naprawdę pyszna :) z miłym truskawkowym akcentem. Nie uznałabym tego akurat dania za bardzo zdrowe, ale na pewno pyszne. Jeśli któraś z was chciałaby spróbować polecam dodać dwa jajka - ponieważ z jednym ciasto wyszło zbyt kruche i łamało się. Moją tartę piekłam na funkcji 'termoobieg', wtedy ciasto było kruche, ale nie suche :)

      Jako że staram unikać białego pieczywa, a w domu nie było nic innego postanowiłam zrobić coś na kształt żydowskiej macy. Składniki dodawałam na oko, tak aby powstało gładkie ciasto.
      Sposób wykonania: Mąkę pszenną przesiać, zagnieść z wodą na stolnicy, warto dodać soli do smaku. Piec do wysuszenia w piekarniku nagrzanym do ok 200 stopni. Moją "macę" przyozdobiłam pomidorem i szczypiorkiem :) Była przepyszna!



      Kolejny chwyt to pietruszkowe koktajle. Zielenina ta ma bardzo dużo wartości odżywczych zbawiennych również dla naszych włosów. Dlatego staram się wcinać ją na kanapkach i dodawać do koktajli. Ten drugi sposób jest bardzo dobrym pomysłem na przemycenie tego zdrowego składnika do naszej diety, nawet jeśli na co dzień nie bardzo nam smakuje.
      Dodaję ją najczęściej do koktajlu jabłkowego, dziś trafiła do koktajlu kiwi+banan - w tym połączeniu naprawdę w ogóle jej nie czuć. Gorąco polecam szczególnie tym, którzy pietruszkę tolerują tylko w zupie.


      A na koniec przemiły akcent białych margaretek w moim domu. 
      Po ciężkim majowym weekendzie, mam nadzieję, wracam do regularnego blogowania 

      Udanego weekendu :*




      Nie zgadzam się na kopiowanie tekstów i zdjęć mojego autorstwa bez mojej zgody lub podania źródła.
      Treści publikowane na moim blogu podlegają ochronie przez prawo autorskie. Przeglądając tą stronę akceptujesz korzystanie z plików cookie.