poniedziałek, 1 września 2014

Dieta: Zostań wege na 30 dni

Witajcie Kochane!

Być może niektóre z Was się z już zorientowały - statusy na Instagramie - ostatnio podjęłam wyzwanie i zmieniłam swoją dietę na tą typowo wegańską. Jeśli chcecie wiedzieć co jem przez ostatnie tygodnie, jakie produkty i dania skradły moje serce na tyle, że zostaną ze mną na dłużej nawet po skończeniu wege wyzwania oraz jakie były moje determinanty rozpoczęcia to zapraszam do dalszej części wpisu.


Zacznę może od tego, że (wbrew wszelkim ideałom i co pewnie część z Was chciałaby usłyszeć) wcale nie zdecydowałam się zostać weganką w imię chwały wszystkich zwierząt. W tym momencie zapada gromka cisza, a ja mogę pakować siebie i swój internetowy dorobek? Tak czy siak musicie wiedzieć, że jedzenie mięsa traktuję tak jak wielu ludzi na świecie i nie zamierzam z niego rezygnować na całe życie. W pełni rozumiem determinanty zachowań wszelkich obrońców praw zwierząt, weganów, wegetarianów, co więcej cieszę się, że takie stowarzyszenia i idee powstają. Sama całkowicie nie potrafię pojąć postawy typowo konsumpcyjnej i zjawiska wyrzucania jedzenia (dlaczego ludzie kupują więcej niż są w stanie przejeść?) i to o to dbam przede wszystkim mając nadzieję, że swoim jednostkowym postępowaniem coś zmieniam. 

Z pozbyciem się z jadłospisu nabiału i wszystkich produktów zwierzęcych wiążę przede wszystkim nadzieję na oczyszczenie organizmu oraz poprawę stanu skóry - tu mogłabym przytoczyć jeden z gorętszych wpisów na blogu dotyczących spożywania mleka. Liczę także, że dieta wegańska zaspokoi nieco moją kulinarną ciekawość i pomoże w oderwaniu się od codzienności w kuchni, a dzięki niej poznam nowe smaki, produkty i dania, które będą ciekawą i zdrową alternatywą dla kolejnej porcji kurczaka z ryżem. 


- Co Ty właściwie jesz? Trawę?
- Wszystko jem; i nie myśl, że weganizm to tylko zielone
- No ale co poza tym? Gdybyś wybrała sobie chociaż wegetarianizm, ale w e g e?

Dni z dietą wegańską nauczyły mnie (i moich najbliższych), że wege to nie tylko warzywa z warzywami w sosie warzywnym. To przede wszystkim bogata dieta oparta na pięciu filarach (zboża, owoce, warzywa, rośliny strączkowe, orzechy) oraz suplementacji witaminą B12. U mnie jadłospis wegański musiał zostać dodatkowo zmodyfikowany ponieważ na co dzień staram się unikać wypieków pszenicznych. 

Goście w domu, a kotlety z groszku nie chcą się lepić
Wegański miesiąc zaczął się naprawdę źle, bo był jednym wielkim eksperymentem. Chociaż o dziwo w ogóle nie brakowało mi mięsa to zdarzało mi się grzeszyć. 

Dwukrotnie nie potrafiłam zastąpić niczym jajek, na przykład właśnie w przypadku owych groszkowych kotletów, o których może kiedyś Wam opowiem, kawa z mlekiem sojowym to coś na co już w pierwszym tygodniu nie mogłam patrzeć, a pistacjowy Müller mówi wpij mnie.

Pomimo wege diety już 2 razy jadłam pełnowartościowy mięsny obiad. To wszystko ze względu na związaną z odrzuceniem mięsa potrzebę suplementacji witaminą B12, której ja nie chciałam wprowadzać.

Tylko dla bogatych
Faktycznie jeszcze przed podjęciem kulinarnego wyzwania wydawało mi się to być naprawdę sporym problemem, no bo co zrobić jeśli paczka migdałów kosztuje u nas tyle co dwa bochenki chleba, a za 100 gram nerkowców można urządzić 4 kolacje? 

Jeśli pragniecie diety wegańskiej i decydujecie się iść na łatwiznę to faktycznie taka zmiana może słono kosztować. Jeżeli jednak nie chcecie zbytnio nadwerężać domowego budżetu i znacznie ułatwić sobie funkcjonowanie w świecie wege powinniście, tak jak ja, skupić się na produktach łatwo dostępnych, i normalnych - darujcie sobie codzienny hummus, nasiona goji oraz wegańskie sery. 

Myślę sobie, że takie podejście naprawdę ma swoje plusy, bo idąc na łatwiznę zmniejszacie możliwość wprowadzenia pozytywnych zasad diety wegańskiej w życie w przyszłości - głównie ze względu na negatywne oddziaływanie na zasobność portfela, które trudno zaakceptować na dłużej niż miesiąc. 

U mnie jedynym dodatkowym wydatkiem były jak na razie wspomniane wcześniej orzechy, bo wplatam je w prawie każde śniadanie i sałatki; ale starałam się wybierać te na wagę (paczkowane wychodzą jednak dużo drożej) i zawsze powtarzałam sobie czego nie wydasz na jedzenie to stracisz w aptece.


Moim głównym sposobem na dietę wege, który spokojnie możecie wykorzystać u siebie, jest przygotowywanie zwykłych posiłków ze składników wegańskich i tak:
  • Mleko: Na początku byłam w ciężkim szoku gdy zobaczyłam, że napój sojowy kosztuje 5zł, trzeba było wymyślić coś innego i tak moją lodówkę zasila samo robione mleko roślinne, które jest dość łatwe w zrobieniu (chociaż czasochłonne), może odstać swoje w lodówce, a orzechy i pestki potrzebne do jego zrobienia można powtórnie użyć na przykład w roli serka do placków przez co wcale nie wychodzi tak drogo. [Jak zrobić mleko roślinne?] 
  • Jajka: banan - rozwiązanie ma swoje plusy i minusy, bo banan faktycznie się sprawdza, ale potem już wszystko pachnie i smakuje bananem; awokado - tak jak banan; mąka kukurydzianaolej winogronowy - taka niby zasmażka dodana np. do placków może przyczynić się do sklejenia ciasta
  • Mąka pszenna i bułka tarta: mielone płatki owsiane, jaglane, każde inne - najlepsza rzecz jaką wynoszę z wyzwania wegańskiego to przygotowywanie tygodniowego zapasu mąki z płatków, bo może nie wiecie ale mąki inne niż pszenna mogą być naprawdę drogie albo trudno dostępne.
  • Mięso: warzywa strączkowe - mnie one w 100% wystarczają, bardzo polubiłam soczewicę (w różnych odmianach), groch, cieciorkę i fasolę
  • Niezdrowe przekąski: Popcorn wcale nie jest zabroniony, odkryłam także chrupki z ciecierzycy
  • Smarowanie: Nie smaruję kanapek masłem od kilku dobrych lat, ale jeśli nie chcę jeść cały czas kromek z pomidorem musiałam coś wymyślić. W tej roli sprawdza się pasta z awokado, co tydzień przygotowywany i słoikowany ajwar, który w pełni zastępuje mi paprykarz (bo ja bardzo lubię paprykarz), a nadawaje się też do spaghetti, albo pasta z pietruszki, czy samo robione masło z orzechów arachidowych 
Taki zestaw normalności bardzo mi się przydaje i zawsze jest obecny w kuchni. Aby zmniejszyć czasochłonność przygotowywanych produktów staram się wszystko przygotowywać w niedziele na zapas i pakować do lodówki w niewielkich słoiczkach albo buteleczkach, a sosy z jednego obiadu wplatać w inny posiłek. Dzięki temu przekonałam się już, że wbrew pozorom przygotowywanie wege posiłków wcale nie musi być dłuższe niż normalny obiad, musimy tylko wcześniej zaczynać myśleć. - Na przykład ciecierzycę trzeba moczyć minimum osiem godzin przed ugotowaniem, mleko roślinne albo jogurt owsiany również wymaga swojego odstania i czasu, ajwaru w sklepie nie kupimy, a z pastą z awokado jest niemało roboty. 


O sposobach na ułatwienie sobie przejścia na zdrową (nie tylko wegańską) dietę mogłabym Wam napisać jeszcze wiele*, ale nie chcąc wydłużać i tak sporego wpisu skupię się na nowo poznanych miejscach w sieci, od których zaczęłam budować moją wegańską dietę.

Do rozpoczęcia kulinarnego wyzwania zachęcił mnie przede wszystkim wszystko ułatwiający program zbieżny z tytułem dzisiejszego wpisu Zostań wege na 30 dni. Polega on na tym, że każdego dnia dostajemy na własną skrzynkę - i to zupełnie za darmo - jednego maila obejmującego bardzo ciekawe (i mało wymyślne!) przepisy albo całe dzienne jadłospisy oraz trochę wege-faktów. 
Sama nie wzoruję się na przepisach i gotowych menu w stu procentach, ale z chęcią notuję co bardziej interesujące dania i inspiracje. Tym samym tworzę na tej podstawie mój wege przepiśnik

Na podstawie www.zostanwege.pl skomponowałam pierwszą listę wegańskich zakupów - takich, które nie zrujnują od razu portfela, bo autorzy strony kładą szczególny nacisk na dostępność produktów (cenową i fizyczną) [Broszura wege koszyk]

*Jeśli ten temat Was interesuje z chęcią rozwinę go w kolejnych wpisach. 

Bogatym źródłem informacji i inspiracji stały się oczywiście także wege blogi, a jednym z największych faworytów jest www.weganie.blogspot.com. Zachęcające zdjęcia sprawiają, że aż chce się iść do kuchni aby coś wyczarować, a autorka bloga proponuje wiele naprawdę normalnych dań, które można wykorzystać nawet nie będąc na diecie wegańskiej, a o których mimochodem wspomniałam Wam wcześniej. [Spis wege blogów]

Wpis znacząco się wydłużył, a ja jeszcze nie napisałam Wam o dotychczasowych efektach. 
Dziś mija piętnasty dzień mojego wege wyzwania, a ja czuję się naprawdę lżej i po prostu lepiej. Chociaż  na razie wege dieta nie działa na mnie tak samo jak miesięczne wyzwanie bezglutenowe to można uznać ją za lżejszy (łatwiejszy, prostszy) do wprowadzenia sposób oczyszczenia organizmu i doskonały detoks. 

Poza samopoczuciem w ciągu tych piętnastu dni poprawiła się przede wszystkim cera, która w znaczący sposób się uspokoiła, a paznokcie mniej się łamią. O wpływie wege diety na włosy będę pewnie mogła Wam opowiedzieć już po skończeniu wege wyzwania, na razie nie zaobserwowałam negatywnych skutków rezygnacji z mięsa.

Jest jeszcze wiele rzeczy, które chciałabym Wam opisać jednak obawiam się, że zbliżyłam się do niewybaczalnej granicy czterech stron. Dajcie koniecznie znać czy nawet nie przechodząc na dietę wegańską temat Was interesuje i czy chciałybyście przeczytać więcej o metodach użyciowienia weganizmu. 

Co myślicie o wege wyzwaniu? Byłybyście w stanie się podjąć? Myślicie, że weganizm może być "zdjadliwy"?

26 komentarzy:

  1. O jejku!!! Jedna z moich ulubionych blogerek przechodzi na weganizm! Nie wierzę :)! Świat się zmienia na lepsze ;)!

    Kochana! Trzymam kciuki - jeśli masz jakieś pytania, wątpliwości itd. pisz śmiało. Po 4 latach takiej diety, coś tam mogę już o niej powiedzieć. Sama też zaczynałam od 30 dni, później na chwilę wróciłam do wegetarianizmu, ale wytrzymałam tylko 2 tygodnie przed kolejnym 30 dniowym wyzwaniem, które rozciągnęło się już na lata. Nie zamierzam wracac do innego jedzenia. Cóż - smaki się zmieniają, nawyki, cera, waga, stan uzębienia, a nawet motywacja też! Trzymam kciuki za twoje 30 dni i nawet jeśli nie zdecydujesz się przejść na 100% weganizm później, mam nadzieję, że zauważysz wiele zalet tego rodzaju jedzenia i od czasu do czasu będziesz do niego wracać :).

    A propos twojego postu
    > orzechy mozna zastąpić tańszymi pestkami słonecznika, dyni, sezamu. Ja tak robie, bo nie lubię orzechów >-<
    >B12 znajdziesz przede wszystkim w nabiale, nie w mięsie, czyli lepiej jesc sery. Jesli juz koneicznie mieso, to zwracaj uwage na jakosc. Choc nie potrafie sobie wyobrazic jedzenia go, to na niektorych dziala wizualizacja tego, co w nim sie znajduje (chemia i wypelniacze).
    >podziwiam CIe za robienie mleka roslinnego. Mnie sie nie chce :). Po prostu piję go malo, tylko dlatego ze jest wzbogacone w b12.
    > wszystkie mąki są wege :). To o czym piszesz to bezglutenowość, wielu wegan nie wie co to jest ;-).
    > niezdrowe przekąski? grrr... masa, sporo czekolad (rittersport marcepanowy, terrawita z zurawina, wszystkie gorzkie), wiekszosc solonych chipsow bez maslanki, paluszki, solone orzeszki. Tylko ciastka i wafle sa problemem. Frytki! Falafle! temat rzeka ;) Zdrowsze - daktyle, morele, figi (slodkie!), wafle ryzowe
    >na chleb - jesli awokado jest drogie poza sezonem, mozna tez wszystkie dzemy (wiem, cukier, ale mozna), wlasne pasztety fasolowe robic (ugotowana fasola, ziola sol pieprz, blender) no i neizastąpiona bruscetta (pomidor, czosnek sol pieprz oliwa). Pasta z awokado to 5 minut jesli jest ono dojrzale (sol pieprz w akcie szalenstwa pomidory suszone z oliwy :) ), maslo orzechowe tez jest ok.
    > wplywu na wlosy nie zobaczysz od razu. Dopiero jesli wprowadzisz do swojej diety duzo wiecej produktow zielonych lisciastych. Jest sezon wiec jesli masz blender, zielone smoothie bardzo dobrze sie sprawdzaja (np. banan + pietruszka/szpinak). Ale o wlasciwosciach pietruszki nie musze Ci opowiadac :D.
    > jajko zastepuje sie bananem lub siemieniem lnianym (tak najlatwiej, ja jeszcze make z cieciorki uzywam w tym celu z kurkuma, ale do ciast bezpieczniej banan. Do kotletow... nei wiem po co jajko. Zawsze robie maka, smazona cebula/pieczarki, maka lub platki owsiane).


    > do sosow polecam mleko kokosowe (tuczace, ale z twoja waga nie masz co sie martwic)




    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alice! Cieszę się, że napisałaś :) Nie pomyślałam o glutku w roli jajka - wielkie dzięki! Koniecznie spróbuję. Co do tego że wszystkie mąki są wege, a i o niezdrowych przekąskach w wege diecie możemy mówić wiele to fakt, ale tak jak pisałam wyżej i w kilku innych wpisach unikam także pszenicy i wszelkich jej wyrobów, tym samym muszę ratować się mąkami samo robionymi albo drogimi gotowcami.
      Ja orzechy uwielbiam, ale zajadam na równi z siemieniem, sezamem i dynią o których wspomniałaś!
      Mleko kokosowe stosuję okazyjnie, bo jednak jest dość drogie no i tuczące :D, ale akurat stawiam na sosy, które go nie wymagają, tak czy siak - Twoje rady przydadzą się, i to pewnie nie tylko mnie ;)

      Usuń
  2. Przyznam, że miała bym obawy zostać weganką. Brakowało by mi jednak jajek, mleka i przede wszystkim drobiu. Jakoś sobie siebie w tym nie wyobrażam. :)
    Ja nie w tej sprawie jednak. Podobno najlepszym zamiennikiem jajek jest ten glutek powstały z siemienia lnianego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Katsunetka mnie brakuje do tej pory przede wszystkim jaj i czasami jogurtu naturalnego, bez mięsa jest naprawdę najłatwiej się obyć i w ogóle nie odczuwam "mięsnego głodu" :) Wasze podpowiedzi o glutku w roli jajek chyba sprawią, że z wege mogę naprawdę zostać na dłużej!:)

      Usuń
  3. ja wegetarianką jestem od roku i staram się teraz być weganką ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurczę, napisałaś tak fajnie i o jedzeniu i o efektach, że aż mnie się zachciało. A odporna na zmianę diety jestem całkowicie. No, jak widać prawie. Może się starzeję ( :D ) i zachciewa mi się zdrowego trybu życia.

    Muller zawsze woła "wypij mnie". Pistacjowy to już nagłośniej. Lodówki nie można otworzyć!

    A co do marnowania jedzenia... Mój materiał na letni egzamin z konwersacji, proszę bardzo ;) Przejęłam się tak, że mówiłam o tym wszystkim znajomym, którzy ze mną nie studiują i filmu nie poznali :D To o ile razy za dużo jedzenia jest w Stanach nadal siedzi mi w głowie.

    http://www.ted.com/talks/tristram_stuart_the_global_food_waste_scandal

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muller... muller... cieszę się, że ktoś podziela moje uczucia do mleka pistacjowego :D

      Kochana ja swoje zdanie w kwestii marnowania jedzenia i kupowania więcej niż jesteśmy w stanie przejeść wyssałam z mlekiem matki i bulwersuję się za każdym razem przed okresem świątecznym albo długimi weekendami w sklepach. Doskonale zdaję sobie sprawę, że przynajmniej 20% z tego jedzenia legnie w koszu.

      Usuń
    2. Na pocieszenie, Król Małżonek powiedział mi wczoraj że w Warszawie przy piekarniach powstają chlebowe second handy. Można kupić wypieki "z wczoraj" za grosze. Może pomysł się rozwinie? W Toruniu w kilku piekarniach widziałam na przykład kosze z chlebem, bułkami z poprzedniego dnia. Chleb za 40 gr! Super. A myślę, że i tak u wielu zwłaszcza małych rodzin bochenek leży 2-3 dni więc i tak superświeży jest tylko chwilę. Za moment jest "wczorajszy" i dalej. Mnie kompletnie nie przeszkadza kupowanie "wczorajszego" chleba. Szkoda, że nie wszędzie można.

      Usuń
    3. Nie słyszałam o takich secondhandach ;) ale to pewnie dlatego, że nie jadam chleba. Za to kosze z chlebem u nas też funkcjonują. Świetnie, że takie coś powstaje, bo nie wierzę, że 100% chleba, które pozostało z dnia poprzedniego jest przemielone na bułkę.

      Usuń
  5. Ja ze standardowej diety polskiej i to w dodatku studenckiej i czekoladofilnej dokonałam w ciągu kilku dni zmiany na stl żywienia rawtill4 - było to jakieś pół roku temu, i jestem bardzo, bardzo zadowolona! Nie liczę kalorii (jeśli liczę to tylko po to żeby sprawdzić czy zjadłam przynajmniej 2300), nie ciągnie mnie do słodkiego, nie mam żadnych niedoborów (konieczna suplementacja wit b12), schudłam 7kg i waga się utrzymuje, cera się poprawiła, a najważniejsze samopoczucie - dużo, dużo energii i więcej radości z życia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rawtill4 to wielkie wyzwanie i wiem, że nie byłabym w stanie żywić się tak całe życie. Kiedyś o tym czytałam i popraw mnie jeśli się mylę, ale jest to coś pomiędzy paleo i wege? Surowe warzywa i owoce?

      Usuń
  6. Jeden z najlepszych (moim zdaniem) wegańskich blogów kulinarnych to jadlonomia.com, a serwis puszka.pl to źródło nieskończonych inspiracji kulinarnych. U mnie weganizm zaczął się od ogromu pytań w "to co Ty jesz?", a później skończyło się na "kiedy znów upieczesz cytrynowe muffiny" i te komentarze w pracy "zawsze masz takie super jedzenie". :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na puszce znalazłam mój ulubiony ajwar podlinkowany we wpisie, a na blog chętnie zajrzę, dziękuję za polecenie!:)
      Haha pytań "to co Ty jesz?" nie było końca... ;)

      Usuń
  7. Zapomniałam dodać, że wegańskie sery Violife mają takie same (w niektórych sklepach nawet niższe) ceny jak zwykłe sery. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie ja trafiałam do tej pory na bardzo drogie sklepy ze zdrową żywnością, rozejrzę się - dziękuję!:)

      Usuń
  8. Jak dobrze wiedzieć, że ktoś równocześnie robi coś podobnego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! :) Będziesz zdawać relację na blogu? Chętnie przeczytam o Twoich spostrzeżeniach :)

      Usuń
  9. Ja nie dałabym rady O.o Podziwiam ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. na pełny weganizm pewnie bym się nie zdecydowała, bo chociaż praktycznie nie jem mięsa, nie pijam mleka, mleka, za serami też nie przepadam, to nie rozumiem, jak można zrezygnować z jajek :D tzn rozumiem, ale dla mnie jajka są codziennym niezbędnikiem, szczególnie że mam łatwy dostęp do tych organicznych z małej ekologicznej farmy (babcia;)). czytam właśnie komentarze dziewczyn o glutku z siemienia jako zamienniku i może to miałoby sens.. jeśli wypróbujesz, to koniecznie daj znać! i muszę przyznać że ograniczenie produktów pochodzenia zwierzęcego, a co za tym idzie - spożywanie znacznie więcej warzyw, owoców i bakali bardzo dobrze działa na moją problemową cerę. Powodzenia, trzymam kciuki:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Byłam wege przez prawie pół roku, ale jakoś nie wciągnęło mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo ciekawy post, z przyjemnością czytałam.
    O ile wegetarianizm nie stanowi dla mnie większego problemu, tak weganizm niestety tak. Odrzuciłam mleko ze względów zdrowotnych i poglądowych, ograniczyłam ilość jogurtów i przetworów mlecznych, ale nie jestem ich w stanie wyeliminować. Podobnie sprawa ma się z jajkami... Walczę i coraz mocniej utwierdzam się w przekonaniu, że o ile dieta wegetariańska pozwala odpocząć mojemu systemowi trawiennemu, tak dieta wegańska byłaby idealną tego kontunuacją. Walczę więc dalej z mlecznym nałogiem :)
    A idea? Przede wszystkim chodzi o mnie i moje zdrowie oraz samopoczucie. Szlachetnych powódek niestety brak ;)
    pozdrawiam, A

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, bo dobrze mi się go pisało... hmm może powinnam zmienić profil bloga na kulinarny? ;)

      Nałóg nabiałowy niestety jest dla mnie gorszy niż mięsny, a Twoimi słowami przekonuję się, że nie tylko dla mnie. I całkowicie się z Tobą zgodzę, że odrzucenie produktów pochodzenia zwierzęcego jak nic (poza całkowitą dietą bezglutenową, której nie jestem w stanie wieść przez całe życie) daje prawdziwe uczucie lekkości jeśli chodzi o układ trawienny :) Trzymam kciuki, żeby udało Ci się wygrać z zachciankami na nabiał i jeść je raz na jakiś czas tylko po to by przekonać się jak naturalnie i dobrze jest będąc wege.

      Usuń
  13. Podziwiam, bo to wymaga wielu wyrzeczeń, silnej woli i na pewno dobrego planowania posiłków.
    Kiedyś, przez jakiś czas byłam semiwegetarianką, ale wróciłam do jedzenia czerwonego mięsa :)
    Co do weganizmu, to chyba nie byłabym w stanie zrezygnować z jajek, bo bardzo mi służą :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Postawilam na taka dietę by pozbyc sie tradziku (po miesiącu nie bylo po nim śladu) i zostałam. Mleko i jajka kupuje ale tylko z zaufanego gospodarstwa, do miesa jednak nigdy nie wroce i z powodow etycznych i zdrowotnych biorac pod uwagę jakim syfem karmią zwierzeta chodowlane...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo racjonalnie, przychylam się do Twojego sposobu i nie wykluczam, że i u mnie tak będzie ponieważ widzę dużą zmianę w wyglądzie skóry :)

      Usuń
  15. Przyjąłem wyzwanie z podobnych powodów, jednak ciekawi mnie czy ktoś z wegan uprawia jakiś sport? Ponieważ po każdym treningu czuję jednak niewielki spadek mocy, a nie było tego za czasów normalnej diety ;) więc może czegoś brakuje w mojej diecie,a ktoś bardziej doświadczony by podpowiedział?

    zresztą swoje przeżycia z wyzwaniem staram się notować na swoim blogu vegecrossfit.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń




Nie zgadzam się na kopiowanie tekstów i zdjęć mojego autorstwa bez mojej zgody lub podania źródła.
Treści publikowane na moim blogu podlegają ochronie przez prawo autorskie. Przeglądając tą stronę akceptujesz korzystanie z plików cookie.