niedziela, 19 października 2014

Olejki eteryczne w kosmetyczce [przepisy czytelniczek]

Dzisiaj powitała nas piękna słoneczna niedziela, kolejna pokusa by porzucić obowiązki i udać się na małe leniuchowanie na dworze - póki jeszcze można - ale post musi być. Dziś więc pachnący wpis o olejkach w kosmetyczce, którego pomysły pochodzą od nagrodzonych w ostatnim konkursie z firmą Etja


Pierwszy z pomysłów nadesłała Natalia z bloga kurcz4q.blogspot.com. Jej pomysłem było stworzenie tropikalnych perfum, ale tym razem w kremie, co bardzo mnie zaciekawiło, bo lubię tego typu wynalazki :). 
Dodatkowa prostota pomysłu sprawiła, że uznałam przepis za fenomenalny do przekazania czytelniczkom, bo możecie wykonać je z dostępnych u Was i ulubionych zapachów olejków eterycznych i zapachowych, bez konieczności zakupu dodatkowych.  


Poza dwoma wybranymi olejkami eterycznymi Natalia proponuje stworzenie perfum na bazie oleju kokosowego, który jak wiemy ma stałą konsystencję w niższych temperaturach. Z mojej strony polecam opcjonalne dodanie wazeliny lub gliceryny stałej w proporcji 1/1 z olejem kokosowym, co na dłużej zatrzyma masłowatą konsystencję. 
Aby cieszyć się perfumami w kremie całość po rozpuszczeniu w kąpieli wodnej dobrze jest zamknąć w szczelnym opakowaniu. 

Produkty potrzebne do stworzenia tropikalnych perfum w kremie


Pomysł Izy z bloga zakrecone-kolko.blogspot.com jest już nieco bardziej skomplikowany, a poszczególne składniki pełnią określone działanie, które Iza opisała w odpowiedzi konkursowej. 
Olejowe serum do twarzy według przepisu Izy składa się z:
  • oleju z dzikiej róży - zawiera dużo wit. A i C, nadaje się do cery wrażliwej, naczynkowej, ma łagodzić podrażnienia,
  • oleju z pestek malin - który przede wszystkim ma wspomagać ochronę przed promieniowaniem UVA i UVB,
  • oleju z wiesiołka - ma działanie przeciwzapalne, łagodzi swędzenie,
  • olejku eterycznego o zapachu cyprysowym - który doda "pazura" jeśli chodzi o zapach serum, a dodatkowo wspomaga leczenie pękających naczynek.

Taką mieszankę olejową, po dodaniu oleju rycynowego w odpowiednich dla Waszej skóry proporcjach, możecie swobodnie zastosować także w codziennym OCM. 
Przepis na serum jest naprawdę ambitny, ale ilości wszystkich składników i ich dokładne proporcje możecie dobrać według własnych preferencji i planowanego działania, pamiętając aby ostatni (zapachowy) był w ilości tylko kilku kropel. 
Uprzedzając Wasze pytania polecałabym przetrzymywanie takiego serum w niewielkiej butelce z ciemnego szkła w chłodnym miejscu, bo wymagają tego chociażby oleje z dzikiej róży czy wiesiołka, które nie są odporne na działanie wysokich temperatur. 

Produkty potrzebne do stworzenia olejowego serum Izy 

Jestem ciekawa Waszych opinii na temat pomysłów Izy i Natalii, a może same wykonywałyście już podobne produkty i możecie podzielić się doświadczeniem?:)

Dajcie koniecznie znać! Udanej niedzieli :)

Linki:
Blogi dziewczyn: Izy i Natalii

piątek, 17 października 2014

Seboradin dla blondynek?


Przyznam się szczerze, że ostatni czas nie był u mnie zbyt intensywny jeśli chodzi o pielęgnację włosów., zdecydowanie przodowała walka z trądzikiem, o której nie mogę się doczekać aby Wam opowiedzieć :). 
Tak czy siak nawiązując do włosów to początkiem października zdecydowałam się na niewielkie podcięcie fryzury, która jakoś nie chciała się układać. Większość miesiąca stosowałam zestaw Seboradin Jasne Włosy, o którym mówiłam Wam przy okazji konkursu z marką Seboradin. 

Zanim przystąpicie do czytania mojej opinii musicie wiedzieć, że do tej pory szalałam na punkcie Seboradinów, szczególnie ampułek z wersji przeciw wypadaniu i może to dlatego taką a nie inną opinię wywołał u mnie pełen zestaw przeznaczony do włosów blond. 

Cena: 18,50zł / 22zł
Dostępność: Głównie w aptekach, także internetowo, min. na stronie producenta [link]
Wskazania: Do codziennej pielęgnacji włosów jasnych

Najczęściej z całej trójcy sięgałam zdecydowanie po szampon. Intensywny kolor przyciągał uwagę na kosmetycznej półce, a mała butelka sprawiała, że łatwo było mi zabrać go na weekend czy inny wyjazd. 
Jak wszystkie produkty Seboradin tak i wersja z rumiankiem i naftą na pierwszy rzut oka nie powalała składem. Jednak w przypadku tych kosmetyków, zamykam oczy i ... nie patrzę :) Wierząc, że silne detergenty pomogą we wchłanianiu się substancji odżywczych maski, czy w tym przypadku balsamu, a później lotionu.
Pomimo wielkiego zaufania do marki to akurat ten szampon spisywał się po prostu dobrze. Mam tu na myśli fakt, że zwyczajnie domywał włosy bez względu na ich olejowanie czy też jego brak. Przy jego stosowaniu nie zauważyłam specjalnego nabłyszczenia włosów, ani też przedłużenia świeżości jakiego doznaję zazwyczaj po zastosowaniu szamponu z silniejszym detergentem, a tym bardziej alkoholem, którego w tej serii Seboradinu spotkać można w postaci azulenu (alkoholowego wyciągu z rumianku).
Tym bardziej cieszę się, że nie podrażnił skóry głowy, która wręcz przeciwnie była z niego zadowolona, w przeciwieństwie do.... mojego nosa ;)
Jego największym minusem (jak i pozostałej części serii) był zapach. Dla mnie odrażająco mydlany, który sprawiał, że chciałam myć włosy jak najrzadziej i właściwie to... tak też było.

Cena: 18,50zł / 20zł
Dostępność: Głównie w aptekach, także internetowo, min. na stronie producenta [link]
Wskazania: Do codziennej pielęgnacji włosów jasnych

Tak jak i szampon tak i balsam Seboradin Jasne Włosy to produkt zamknięty w typowym dla marki opakowaniu - przezroczystym, dość solidnym i nieco twardym. 
Polubiłam gęstość balsamu, który nie spływa z włosów jak większość typowych odżywek, a więc był także dość wydajny, właściwie to jeszcze nie udało mi się go wykończyć. 
Pomijając już wspomniany mydlany zapach serii to balsam dość dobrze nawilżał włosy zarówno stosowany pod czepek jak i na 2 minuty podczas mycia. Nie powodował ich szybkiego przetłuszczania, chociaż unikałam stosowania go u nasady włosów. Poza tym dość poprawnie wygładzał włosy i ułatwiał rozczesywanie po myciu. 

Cena: 18,50zł / 20zł
Dostępność: Głównie w aptekach, także internetowo, min. na stronie producenta [link]
Wskazania: Do codziennej pielęgnacji włosów jasnych, skłonnych do wypadania

Niezmiernie się cieszę, że miałam okazję wykorzystać lotion, do którego zakupu przymierzałam się już od dłuższego czasu. Wodnista konsystencja nie była w tym wypadku problemem ze względu na bardzo poręczne opakowanie, które wykorzystam pewnie do innych wcierek samorobionych. 
W ciągu ostatniego miesiąca tylko on gościł na mojej skórze głowy i z radością stwierdzam, że prawdopodobnie to właśnie temu lotionowi zawdzięczam wstrzymanie początkowej fazy jesiennego wypadania włosów, które (odpukać) w tym roku przeszło bardzo bardzo łagodnie. 

Tak jak w przypadku szamponu i balsamu nie zauważyłam wpływu na kolor włosów, prawdopodobnie dlatego, że jest to naturalny i przez to dość chłodny odcień nie potrzebujący - znanego farbowanym - dodatkowego oziębiania
Lotion jest dwufazowy, więc przed użyciem należy go wstrząsnąć. Tak jak cała seria zawiera naftę kosmetyczną, azulen, olejek sosnowy i D-limonen, ale jego skład jest zaskakująco krótki. 


Podsumowując całą miesięczną kurację Seboradin Jasne Włosy mogę powiedzieć, że cieszę się, że mogłam ją przetestować przy kontynuacji współpracy z marką, jednak sama prawdopodobnie nie wrócę do szamponu czy balsamu, które akurat u mnie nie wywołały efektu wow, jakiego oczekiwałabym przy cenie typowej dla produktów Seboradin.  Pewnie lepiej spiszą się u farbowanych blondynek, które na co dzień potrzebują delikatnego ochłodzenia koloru i obok potrzeby zmniejszenia wypadania włosów może to być priorytetem wśród poszukiwań ulubionych kosmetyków. W pełni jestem zadowolona za to z lotionu, który pomimo moich obaw, nie powodował skrócenia świeżości włosów przy stosowaniu po myciu, a co więcej pozytywnie wpłynął na zatrzymanie jesiennego wypadania włosów i wzmocnienie cebulek. 

W Internecie niezbyt dużo o tej akurat serii więc jestem ciekawa czy poza nagrodzonymi w konkursie i Wy miałyście okazję stosować tą serię marki Seboradin i jaka jest Wasza opinia na jej temat? 

Dajcie koniecznie znać!:)

Linki:

czwartek, 25 września 2014

Odkrycia kosmetyczne (2) - Znów bio, tym razem Dr BIO - dwie zachęcające bomby emolientowe

Cześć dziewczyny!
Nie wiem czy pamiętacie - ostatni wpis o odkryciach kosmetycznych prezentował trzy niemieckie szampony Neobio, które sprawdziły się u mnie fenomenalnie - świetnie się pieniły, były wydajne, przyjemnie pachniały i miały naprawdę dobre składy [recenzja szamponu bambusowego]. 

Dla odmiany dziś będzie o maskach, kolejnej serii producenta Pierwoje Reshenie. Z wielkim zaskoczeniem zauważam, że nie ma tutaj tak częstego Aqua with infusions of i od razu zamawiam.

 
Dostępność i cena: Głównie dostępne przez internet
Ecodrogeria:  [maska na noc] [maska regeneracyjna] 19zł
Bioarp: [maska na noc] [maska regeneracyjna] 20zł
Lawendowa szafa: [maska na noc] [maska regeneracyjna] 20zł

Składy: 
One są naprawdę bajkowe, każda z masek ma swoje cztery olejki, przy czym za główny w wersji brązowej uchodzi makadamia, a w pomarańczowej arganowy. To główna przyczyna dla której zdecydowałam się na wersję na noc, po prostu z makadamią lubię się lepiej. 
Oleje nie występują po żadnym woda z ekstraktami, ale legalnie, w rządku jak na zawołanie zaraz po wodzie, co może powodować, że konsystencja masek będzie dość wodnista. 
Poza tym po jednym ekstrakcie, w wersji na noc ekstrakt z dzikiej mięty, w pomarańczowej z drzewa balsamowego.

Maski nie zawierają silikonów, PEGÓW ani parafiny, co także się chwali. Mam wrażenie, że po tak dużej ilości emolientów silikonów potrzebować już nie będziemy. 
Pełne składy: [maska na noc] [maska regeneracyjna]

Producent: W przypadku maski brązowej producent zaleca przetrzymanie jej przez całą noc pod czepkiem lub ręcznikiem, w przypadku regenerującej spłukać po 2-3 minutach. 


Poza maskami seria Dr BIO ma w swoim zapasie jeszcze szampony, kremy do włosów i twarzy, balsamy i ich też jestem bardzo ciekawa, ale na razie zatrzymuję się tutaj i z zaciekawieniem pytam Was czy widziałyście je wcześniej?








Nie zgadzam się na kopiowanie tekstów i zdjęć mojego autorstwa bez mojej zgody lub podania źródła.
Treści publikowane na moim blogu podlegają ochronie przez prawo autorskie. Przeglądając tą stronę akceptujesz korzystanie z plików cookie.