Nie dalej jak wczoraj jedna z was podlinkowała mi ten
artykuł oznaczając go jako CIEKAWY - za co bardzo dziękuję.
Jako, że jestem zwolennikiem mleka, uwielbiam
wszystko co mleczne, chociaż wiem, że nie powinnam (atopowiec), od razu
przystąpiłam do lektury.
Pozwólcie, że będę komentować fragmentami i cytować z wyżej
wymienionego artykułu.
„Zła
wiadomość dla fanek latte: badania Universytetu Harvarda wykazały związek
między spożyciem mleka, a trądzikiem.”
To akurat wiedziałam jak
na atopowca przystało – już po zdiagnozowaniu choroby usłyszałam „żadnych
serków, jogurtów, mleka, czekolady i ketchupu” (nawiasem mówiąc to dla mnie
podstawa chociaż nie jestem aż takim
czekoladożercą to ketchupu sobie nie potrafię odmówić – „ketchup z pizzą” a nie
„pizza z ketchupem” - a tym bardziej serów,
serków i jogurtów)
„Lekarze i naukowcy od dawna spierają się o
korzyści płynące ze spożycia mleka.”
Mleko krowie, bo o nim tu
mowa, pijemy, bo ktoś nam powiedział, że zawiera dużo wapnia, a wapń jest
potrzebny człowiekowi. Czytałam gdzieś porównanie, że jest to myślenie typu „człowiek
potrzebuje wapnia, wapienie zawierają wapń, człowiek powinien jeść wapienie” –
i zlinczujcie mnie, ale bardzo się z tym zgadzam. Wapń zawarty w mleku krowim
jest trudno przyswajalny dla organizmu człowieka. Mało mówi się, że niektóre
warzywa również zawierają spore ilości wapnia (np. brokuły)
Czytamy dalej „Bezsprzecznie mleko wywołuje u wielu
ludzi dolegliwości układu pokarmowego związane z nietolerancją laktozy,
naturalnego cukru zawartego w mleku.”
W końcu z jakiegoś powodu niemowlakom
nie powinno podawać się mleka krowiego, prawda?
„Do niedawna sądzono, że za nasilenie zmian
trądzikowych odpowiedzialne są tłuste produkty. Szczególnie złą sławą owiane
były chipsy, sery i czekolada. Jednak obecność nawet sporej dawki tłuszczów w
diecie nie powoduje wzmożonego wydzielania przez gruczoły łojowe sebum, którego
nadmiar zatyka pory i prowadzi do stanu zapalnego. Głównym winowajcą są hormony
androgeniczne, przede wszystkim testosteron oraz jego pochodna – dihydrotestosteron.”
Ty zaczęło robić się właśnie
CIEKAWIE. Dla mnie nadal prawdą jest i będzie, że tłuste wzmaga pracę gruczołów
– tłuste = złe, przynajmniej w tym aspekcie. Jednak uwagę przykuwa
dihydrotestosteron, o którym pisałam w kilku miejscach. (klik, klik, klik)
„…Mleko jako substancja czynna biologicznie,
zawiera spore ilości sterydowych hormonów, przede wszystkim hormonu wzrostu
(IGF-1) oraz dihydrotestosteronu (DHT).”
Z kolei z innych źródeł dowiadujemy się, że „Alergolodzy zdecydowanie zalecają przynajmniej
częściowe ograniczenie spożycia mleka w diecie osób cierpiących na zaburzenia
powodowane hormonalne.” (klik)
A także, że
„Mleko zawiera
czynnik wzrostu IGF-1 i co najmniej 15 rodzajów estrogenów, z których kilka
promuje wzrost komórek rakowych. Androgeny zawarte w mleku zwiększają liczbę
receptorów androgenowych.”(klik)
Do tej pory wpis stał
się sklejką artykułów – pora na komentarz.
- Testosteron uważany jest za hormon męski jednak zapomina się, że dotyczy także kobiet.
- DHT pochodna testosteronu, jej zwiększona ilość może być przyczyną wypadania włosów.
- Mleko zawiera antybiotyki, hormony i nie jest zalecane dla osób z zaburzeniami hormonalnymi.
- W tym momencie zaczęłam powiązywać moje krostki na linii żuchwy oraz delikatne zwiększone wypadanie włosów, którym od początku jesieni nic nie pomaga, ze zmianami hormonalnymi, nie zaś ze stresem czy zmianą pogody.
- Nad problemem mleka krowiego obiecuję się solidnie skupić i poczytać.
- Być może - na czas kuracji coral mine - zdecyduję się wyeliminowanie mleka krowiego ze swojej diety
- Wpis ma być sygnałem, prowodyrem do rozmowy na ten temat. Jestem pewna, że ktoś wie WIĘCEJ i tematem się interesuje.
Co wy na to? Informacje dot. mleka i jego hormonalnego podłoża mają jakieś znaczenie czy jest to tylko niepotrzebna nagonka na mleko?