Chciałam was przeprosić za moją nieobecność i w przerwie pomiędzy zajęciami na szybko napisać o tym, co pochłonęło mnie w ostatnim czasie. Nie są to żadne złożone zadania - a po prostu czytanie.
Od zawsze lubiłam czytać... jednak czas liceum i początek studiów spowodował wzmożone wykorzystanie tej czynności do wykonywania poleceń nauczycieli/wykładowców. Uwierzcie mi... nie ma nic gorszego niż czytanie na siłę - tak oto przed ponad 4 lata nie sięgałam z chęcią po żadną dobrą książkę z własnej przyjemności - wszystko co czytałam składało się na zajęcia i sprawy szkolne.
Jakiś czas temu postanowiłam niechęć do książek przełamać - szło mi raz lepiej raz gorzej, aż w końcu dałam się przekonać do zakupienia hitu ostatnich miesięcy - trylogii, rozpoczynającej się tomem Pięćdziesiąt twarzy Greya. Założę się, że większość z was o książce już słyszała, albo nawet czytała :). Książka jest bardzo współczesna. Nie brak w niej wspominek o telefonach BlackBerry czy produktach Apple, ale przede wszystkim obrazowych erotycznych opisów - dlatego skierowana jest głównie do dojrzałych kobiet, a przynajmniej takich, które wiedzą co to pożądanie i namiętność.
Książka pisana jest prostym językiem, co sprawia, że jest lekka i przyjemna w czytaniu, a 600 stron staje się niestraszne nawet dla najbardziej wymagających.
Książka pisana jest prostym językiem, co sprawia, że jest lekka i przyjemna w czytaniu, a 600 stron staje się niestraszne nawet dla najbardziej wymagających.
O gustach się nie dyskutuje, ale jeśli lubicie takie książki to gorąco polecam :)
Dlaczego piszę o tym na łamach bloga? Może dlatego, że książka wywarła na mnie ogromne wrażenie, że jest jedyną pozycją, którą od długiego czasu czytam z zapierającymi dech w piersiach emocjami, a może ze względu na pierwszy akapit, którym wprowadza nas w świat Any i tytułowego Greya. Same zobaczcie :)) - jak przystało na włosomaniaczkę taki wstęp musiał mnie zainteresować :D
Już mam chrapkę na kolejny tom.
Czytacie? Czytałyście? Chciałybyście? :)
Już jutro postaram się naskrobać dla was recenzję obiecanej wcierki Joanna Rzepa.
O książce słyszałam...
OdpowiedzUsuńMówiąc szczerze sądziłam, że to raczej fantastyka lub coś o.o' (dlatego mnie do niej ciągnęło xD Tytuł...)
Oooo widzę pozytywną recenzję :). Dla mnie ta książka była koszmarem i gniotem tysiąclecia, żałuję, że sięgnęłam po 2 część (choć ta była nieco lepsza). Ana to najbardziej (wg mnie) irytująca kobieca postać a Grey to straszny goguś i bufon :P.
OdpowiedzUsuńRozumiem jednak, że każdy ma inne gust i każdy lubi coś innego.
*inny
Usuńpewnie, że tak.
UsuńA nawiasem... Dla mnie Grey to psychopata i erotoman:D ale... lubię go:D
Słyszałam o książce, ale wydaje mi się takim zwykłym harlekinem :D Lubię jednak sama czasem przeczytać coś lekkiego ;-)
OdpowiedzUsuńja uwielbialam czytac ksiazki za czasow gimanzjum i liceum, niedlugo chyba przejde sie do biblioteki po jakies ksiazki:)
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowy wpis:)
Ja nie ukrywam, że tak książka niesamowicie mnie wciągnęła - przeczytałam w dwa dni. Potem szybko złapałam się za drugi tom, a aktualnie czytam trzeci - który męczę już długi czas i nie mogę dobrnąć do końca:/
OdpowiedzUsuńtrzeci? ma wyjść dopiero 9 stycznia :>
Usuńdostałam na urodziny, ale jeszcze po nią nie sięgnęłam bo czytam obecnie inną książkę - ale już niedługo:)
OdpowiedzUsuńdla mnie była bardzo wciągająca... mam nadzieję, że i Tobie przypadnie do gustu. Ale... trzeba lubić taki rodzaj książek żeby czytać Greya;)
Usuńwłaśnie wczoraj zaczęłam czytać:) zapowiada się ciekawie, chociaż odrobinkę wkurza mnie jej podniecanie się byle gestem Greya...
UsuńNie czytałam bo to dla nie za poważna lektura ale słyszałam że jest bardzo dobra. Masz rację nie ma nic gorszego niż czytanie na siłę, właśnie prowadzę małą wojnę z moją polonistką o "Kamienie na szaniec", nie przeczytałam ich i przez to mnie prześladuje :/
OdpowiedzUsuńPrzymierzam się małymi kroczkami do przeczytania książki którą ostatnio widziałam w empiku, była na dziale młodzieżowym i mówiła o miłości, ale w tle był fajnie wplątany facebook ;)
przeczytałam w pierwszej gimnazjum Samotność w sieci - i masz racje mówiąc, że książka ta czy inna może być za poważna... to było i dla mnie za wcześnie :)
UsuńA tak nawiasem, to też pamiętam moją przeprawę przez kamienie na szaniec... :D pozostała nieskończona... a pisałam to bodaj na egzaminie gimnazjalnym:D - ach jak to było dawno...
Słyszałam o niej że dla jednych jest niesamowita, dla innych-gnieciuch. Strasznie ją objechało wiele krytyków za prosty (niektórzy wręcz mówili prostacki) język, ale podejrzewam,że to kwestia tłumaczenia z ang. Niemniej zamówiłam sobie u "Mikołaja" pod choinkę pierwszą część :) Muszę się przekonać na własnej skórze o co tyle zachodu :D
OdpowiedzUsuńtakże słyszałam o różnorodności opinii :) Moim zdaniem są książki, które wymagają niesamowitej formy i wyszukanego języka, a są też takie, które dobrze jest przeczytać ze względu na ich prostotę i lekkość. Nie wyobrażam sobie relaksować się czytając Pana Tadeusza :D
UsuńPrzeczytała ta pierwszą stronę i już czuję , ze będzie moja ! ;)
OdpowiedzUsuńno pewka, właśnie jestem w trakcie czytania trzeciej części :-)
OdpowiedzUsuńzapowiada się świetnie;)
OdpowiedzUsuńjest na mojej dłuuuuuugiej liście książek do przeczytania. :P
OdpowiedzUsuńCzaję się na nią od jakiegoś czasu i coś mi sie wydaję, że sprezentuję ją sobie na święta ;)
OdpowiedzUsuńnie czytałam, ale mam w planach ;)
OdpowiedzUsuń"Nie mogę się kłaść z mokrymi włosami" :D Chyba każda z nas to zna :D
OdpowiedzUsuńCzytałam, ale nie przeczytałam do końca. Książka na poziomie Twilighta, tylko skierowana do "dojrzałych kobiet" (tzn. pruderyjnych kobiet). Namiętności i emocji jest więcej w pierwszym lepszym Harlequinie. Polskie tłumaczenie - tragedia! Miałam w ręce oryginał i przekład, oryginał jeszcze jakoś ujdzie (chociaż książka jest NAPRAWDĘ naiwna i płytka), ale tłumaczenie... Już na pierwszej stronie hasło "do diaska" zapaliło u mnie czerwoną lampkę. Kto dzisiaj mówi "do diaska"?! Potem było tylko gorzej: rany Julek, cholercia, o rety, a najlepsze są okrzyki "Och święty Barnabo!". Litości :-) A najbardziej mnie śmieszą teksty o wyuzdaniu a nawet sado-maso w tej książce. No nic, jeśli dla kogoś tekst "i klepnął mnie w pupę" to wstęp do takich klimatów, to powodzenia ;-)
OdpowiedzUsuńUps, dopiero po napisaniu zauważyłam, że odkopuję stary wpis hihi :)
święta prawda - polskie tłumaczenie jest marne - ale na to nic nie poradzimy ;) Każdy ma prawo do swoich opinii na temat literatury, dla mnie jest to jedna z tych książek którą dobrze się czyta właśnie ze względu na banalny język i odrealnione sytuacje z telenoweli jak na harlekina przystało ;]]
Usuń