1. Pierwsze
Czarna maska marokańska (Black Maroccan Hair Mask) przeznaczona została przez producenta do włosów z tendencją do wypadania. W rzeczywistości cale nie jest czarna, ale przypomina błotko stosowane w salonach spa (popularne maseczki z aktorek z filmów, mają właśnie taki kolor ;))
Można ją kupić za cenę ok 27zł, co przy dużej pojemności (300ml), gęstości i wydajności, a przede wszystkim działaniu - w moim odczuciu - na prawdę nie jest bardzo wysoką ceną.
Aqua with infusions of Organic Argania Spinosa Kernel Oil, Organic Citrus Aurantium Amara Flower Oil, Laurus Nobilis Leaf Extract Olea Europaea Fruit Oil, Eucalyptus Globulus Leaf Oil, Lavandula Angustifolia (Lavender) Oil, Origanum Vulgaris Extract; Cetearyl Alcohol, Glyceryl Srearate, Behentrimonium Chloride, Cetyl Ether, Isopopyl Palmitate, Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Parfum, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Citric Acid
- Jak wiele produktów PO (Planeta Organica) tak i marokańska maska została stworzona na bazie wody z samymi dobrociami.
- Znajdziemy tutaj olejek arganowy, którego mimo, że solo moje włosy niezbyt lubią to tutaj w ogóle mi nie przeszkadza. Poza nim jest też olejek neroli, lawendy czy ulubiony przeze mnie olejek do skóry głowy olejek laurowy - wykazuje działanie odżywcze, wzmacniające i zmniejsza wypadanie włosów (możecie tutaj o nim przeczytać więcej)
- Maska zawiera także Dimethicanol, który akurat na moich włosach sprawdza się świetnie w roli zabezpieczacza przed utratą wody zimą
3. Trzecie - działanie
I tutaj się rozpłynęłam i jeszcze się nie scaliłam ;)
Bardzo lubię balsamy Planeta Organica (fiński,marokański), ale maska spisuje się jeszcze lepiej! Za co tak bardzo ją polubiłam? Za wygładzenie włosów, nadanie niesamowitego blasku, konsystencję, a nawet zapach i wygląd opakowania ;).
Jest to nie wątpliwie mój listopadowy (październikowy też!) hit :).
Nie sprawdzam raczej jej działania na skórę głowy, ze względu na oblepiający dimethicanol, ale długość ją kocha. Poza tym maska jest bardzo wydajna, bo od miesiąca bardzo częstego używania ubyło mi jej dosłownie troszeczkę.
Ma wystarczająco gęstą konsystencję (ale nie zbitą) i na prawdę niewiele jej potrzeba żeby pokryć moje, aktualnie sięgające zapięcia stanika, włosy.
Miałyście maskę marokańską, albo którąkolwiek inną z serii PO?
Mnie strasznie kusi żeby spróbować jeszcze inne, ale z tej na pewno nie zrezygnuję ;)
Linki dodatkowe:
- Recenzja - fiński balsam Planeta organica
- Recenzja - marokański balsam Planeta organica
- Czarna maska marokańska [produkt]
- Chantal Sesio - maska kwietnia 2014
- Stapiz Sleek Line - maska czerwca 2013
Moja już na wykończeniu, bardzo ją polubiłam. Od niedawna uzywam też toskańskiej z tej serii i zapach jest jeszcze piękniejszy (choć to kwestia gustu:P), jednak chyba troszkę mniej nabłyszcza włosy.
OdpowiedzUsuńpoluję na nią od dłuższego czasu, kiedy tylko przerzedzę zapasy to na pewno kupię :D
OdpowiedzUsuńmi się marzy ajurwedyjska :)
OdpowiedzUsuńdużo o niej dobrego słyszałam,muszę kiedyś wypróbować :)
OdpowiedzUsuńMam ją na swojej chciej liście i nie odstąpię od chęci posiadania jej :D
OdpowiedzUsuńMarokańską lubię najbardziej, ajurwedyjska troszkę puszyła mi włosy. ;)
OdpowiedzUsuńUuu, super. Wygląda sympatycznie. Na razie poluję na Biovax, ale potem może wypróbuję. Dodaję do obserwowanych i zapraszam do mnie na http://poczatkujaca-wlosomaniaczka.blogspot.com ;)
OdpowiedzUsuńJa nie miałam ani jednej a kuszą mnie wszystkie ;D Chyba poproszę o nią Mikołaja :)
OdpowiedzUsuńmusze zdecydowanie wyprobowac xxx
OdpowiedzUsuńja się nie mogę doczekać kiedy jej użyję (pewna dobra kobieta da mi odlewkę na wypróbowanie)
OdpowiedzUsuńMaroakńska seria kusi mnie szczególnie po przetestowaniu mydła z glinką - jest rewelacyjne. Z typowo włosowych rzeczy od Planeta Organica mam rokitnikowy szampon i odżywkę - jednym słowem: polecam:)
Mam ją i używam tylko przed myciem w połączeniu z olejem, wtedy jest super ;) stosowana po myciu niestety obciąża ;/
OdpowiedzUsuńwygląda zachęcająco *_*
OdpowiedzUsuńMiałam ją już w sumie dawno i sprawdzała się u mnie. Jedna z moich ulubionych masek.
OdpowiedzUsuńrecenzja, na którą czekałam! :) ciągle szukam maski idealnej, dlatego też każda opinia jest niesamowicie przydatna :) chyba skuszę się na tę maskę :) mam jednak wątpliwość jako wysokoporowata, falowana blondi czy maska nie będzie wzmagała puchu.. moim kłaczkom niewiele trzeba żeby się spuszyły totalnie...
OdpowiedzUsuńJa mam balsam i jestem nim zachwycona ;)
OdpowiedzUsuńMiałam ją - działanie mi się podobało, ale niestety moim blond włosom dawała zielonkawy odcień mimo długiego płukania. Złota z tej serii to mój numer jeden :)
OdpowiedzUsuńMarzę o tej masce, balsam marokański to najbardziej spektakularnie wygładzający i dociążający kosmetyk na jaki trafiłam :)
OdpowiedzUsuńBędę o niej pamiętać;)
OdpowiedzUsuńChyba zażyczę ją sobie pod choinkę. ;)
OdpowiedzUsuńchyba zagości na mojej półce :d tylko czy po stosowaniu wypada mniej włosów?
OdpowiedzUsuńOoo, to jest coś, co mi się bardzo podoba :D
OdpowiedzUsuńWygląda ciekawie :) ja znalazłam fajny patent na włosy - używam masła z Perfecty przed myciem :)
OdpowiedzUsuńZa kilka dni na moim blogu pojawi się o tym post. Polecam tą metodę - naprawdę nawilża i zmiękcza włosy!
Ja mam końcówkę tajskiej i świetna jest. Chce koniecznie wypróbować pozostałe :)
OdpowiedzUsuń