poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Peeling, nafta i OMIA na gorąco [Niedziela dla włosów]

Witajcie kochane!

Cotygodniowe rytuały bardzo przypadły do gustu moim włosom, a na blogu wprowadzają trochę więcej regularności. Jednak pomimo największych chęci, wypełniony zajęciami weekend sprawił, że nie zdążyłam na czas z wpisem, którego nie chciałam publikować późnym wieczorem, tak więc na niedzielę dla włosów zapraszam Was dzisiaj :).



Tym razem domowe spa rozpoczął solny peeling z organique, który pozwolił na oczyszczenie skóry głowy. Do tej czynności zawsze wybieram peelingi solne lub cukrowe na bazie naturalnych olejków lub po prostu takie przygotowywane w domu ze względu na łatwość rozpuszczenia się grudek oraz możliwość dostarczenia skórze głowy dodatkowych witamin. Cukrowe i solne peelingi mają jeszcze jedną właściwość - dodają objętości
Zamiast olejku sięgnęłam po naftę kosmetyczną, którą nałożywszy na całą długość trzymałam pod ręcznikiem około 20 minut, razem z olejkiem z peelingu. Nafta miała odpowiadać za wygładzenie i nabłyszczenie włosów. 




Po czasie spłukałam oleje ciepłą wodą, aby rozpulchnić łuskę i pozwolić odżywić włosy na całej długości masce OMIA z siemieniem lnianym [recenzja]. Na włosy nałożyłam sporą ilość produktu, a następnie nagrzewałam wszystko suszarką z gorącym nawiewem. 
Po około 4 minutach nagrzewania zawinęłam włosy w ręcznik i tak spędziłam około 15 minut. Ostatnim etapem było dokładne wypłukanie włosów w letniej wodzie (domknięcie łusek). 


Efekt tej niedzieli dla włosów był dla mnie niezwykle zaskakujący. Włosy zyskały takiej objętości (zdjęcie 1), że prawdę mówiąc bałam się, że sobie z nią nie poradzę. Fryzura była błyszcząca, ale babyhair tak zabawnie tańczyły przy skroniach, a końcówki nie dały się załagodzić przy pomocy TT, że dpiero dokładne rozczesanie włosów, a następnie zwinięcie w koczka doprowadziło objętość to normalnych rozmiarów (zdjęcie 2). Suma summarum końcówki znacznie się uspokoiły, a włosy były naprawdę przyjemnie błyszczące.

Zabieg z nagrzewaniem na pewno powtórzę, jednak następnym razem wypróbuję go przed myciem włosów na masce z dodatkiem oleju, a końcowy efekt utrwalę jakąś kwaśną mgiełką, aby od razu dokładniej poradzić sobie z domknięciem łusek włosa. 

Jak Wasze włosowe SPA?


Linki:

21 komentarzy:

  1. wypróbuję tego peelingu na włosy :) nie pomyślałam, że mogę go w taki sposób zużyc :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę wypróbować peelingu i nafty :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo tak. Już turban dużo zmienia, a nagrzanie maski suszarką wyciąga z niej 500% :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda ;) dlatego warto fundować sobie takie SPA - ale jak zawsze z umiarem, bo u mnie zbyt częste przegrzewanie włosów może prowadzić do trwałego odchylenia się łusek i zwiększenia porowartości

      Usuń
    2. U mnie dokładnie tak samo.

      Usuń
  4. Ja nie moge sie jakos z tą naftą dogadać :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a próbowałaś solo czy z dodatkami?:) + zawsze można wykorzystać z olejkiem pichtowym na twarz :)

      Usuń
  5. Twoje włosy wyglądają pięknie :)
    pozdrawiam, A

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie niedziela też wyszła dla włosów :)) był olejek abisyńki, potem maska alverde z awokado, mycie odżywką i jeszcze odżywka na końcówki do włosów farbowanych z alverde :) Pięknie gładkie, nie puszące się włosy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marta, Abisyńskiego jeszcze nie stosowałam. Rozejrzę się :)

      Usuń
  7. Włosy faktycznie zyskały widocznie na objętości. Moje w tym tygodniu dostały porządną porcję nawilżenia :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nafta mnie kusi juz od dawna i jeszcze nie wyprobowalam jej dzialania ;) Piekna objetosc :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Stoi sobie nafta u mnie na półce, a ja się jej zwyczajnie obawiam :) Ale Twój post zachęca, muszę się przełamać :)
    ściskam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zuza, spróbuj, to nic strasznego ;) Jak solo nie będzie ok, zawsze możesz spróbować mieszać z olejem rycynowym. Pilnuj się tylko czasu na opakowaniu (zwłaszcza na początku). :*

      Usuń
  10. Dobra, efekt mnie przekonał, spróbuję nagrzewania :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jakoś zapomniałam, że suszarka nie jest zuem totalnym i mogę nią podgrzać włosy + maskę, by lepiej wniknęła we włosy :) Fajna inspiracja, jutro tak zrobię :) :*

    OdpowiedzUsuń
  12. nafta hmmm...unikam jej jak ognia w kemach do pielęgnacji twarzy i ciała, ale do włosów czemu nie, cas się przełamać

    OdpowiedzUsuń
  13. z tym podgrzaiem musze sprobowac :) fajny pomysl. wlosy piekne :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ale śliczne gęste włosy... O nagrzewaniu słyszałam i nawet raz próbowałam tylko chyba brak mi cierpliwości. Chociaż może spróbuję ponownie..

    Obserwuję i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń




Nie zgadzam się na kopiowanie tekstów i zdjęć mojego autorstwa bez mojej zgody lub podania źródła.
Treści publikowane na moim blogu podlegają ochronie przez prawo autorskie. Przeglądając tą stronę akceptujesz korzystanie z plików cookie.