Witajcie kochane!
Cotygodniowe rytuały bardzo przypadły do gustu moim włosom, a na blogu wprowadzają trochę więcej regularności. Jednak pomimo największych chęci, wypełniony zajęciami weekend sprawił, że nie zdążyłam na czas z wpisem, którego nie chciałam publikować późnym wieczorem, tak więc na niedzielę dla włosów zapraszam Was dzisiaj :).
Tym razem domowe spa rozpoczął solny peeling z organique, który pozwolił na oczyszczenie skóry głowy. Do tej czynności zawsze wybieram peelingi solne lub cukrowe na bazie naturalnych olejków lub po prostu takie przygotowywane w domu ze względu na łatwość rozpuszczenia się grudek oraz możliwość dostarczenia skórze głowy dodatkowych witamin. Cukrowe i solne peelingi mają jeszcze jedną właściwość - dodają objętości.
Zamiast olejku sięgnęłam po naftę kosmetyczną, którą nałożywszy na całą długość trzymałam pod ręcznikiem około 20 minut, razem z olejkiem z peelingu. Nafta miała odpowiadać za wygładzenie i nabłyszczenie włosów.
Po czasie spłukałam oleje ciepłą wodą, aby rozpulchnić łuskę i pozwolić odżywić włosy na całej długości masce OMIA z siemieniem lnianym [recenzja]. Na włosy nałożyłam sporą ilość produktu, a następnie nagrzewałam wszystko suszarką z gorącym nawiewem.
Po około 4 minutach nagrzewania zawinęłam włosy w ręcznik i tak spędziłam około 15 minut. Ostatnim etapem było dokładne wypłukanie włosów w letniej wodzie (domknięcie łusek).
Efekt tej niedzieli dla włosów był dla mnie niezwykle zaskakujący. Włosy zyskały takiej objętości (zdjęcie 1), że prawdę mówiąc bałam się, że sobie z nią nie poradzę. Fryzura była błyszcząca, ale babyhair tak zabawnie tańczyły przy skroniach, a końcówki nie dały się załagodzić przy pomocy TT, że dpiero dokładne rozczesanie włosów, a następnie zwinięcie w koczka doprowadziło objętość to normalnych rozmiarów (zdjęcie 2). Suma summarum końcówki znacznie się uspokoiły, a włosy były naprawdę przyjemnie błyszczące.
Zabieg z nagrzewaniem na pewno powtórzę, jednak następnym razem wypróbuję go przed myciem włosów na masce z dodatkiem oleju, a końcowy efekt utrwalę jakąś kwaśną mgiełką, aby od razu dokładniej poradzić sobie z domknięciem łusek włosa.
Jak Wasze włosowe SPA?
Linki:
wypróbuję tego peelingu na włosy :) nie pomyślałam, że mogę go w taki sposób zużyc :))
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbować peelingu i nafty :)
OdpowiedzUsuńOoo tak. Już turban dużo zmienia, a nagrzanie maski suszarką wyciąga z niej 500% :)
OdpowiedzUsuńPrawda ;) dlatego warto fundować sobie takie SPA - ale jak zawsze z umiarem, bo u mnie zbyt częste przegrzewanie włosów może prowadzić do trwałego odchylenia się łusek i zwiększenia porowartości
UsuńU mnie dokładnie tak samo.
UsuńJa nie moge sie jakos z tą naftą dogadać :(
OdpowiedzUsuńa próbowałaś solo czy z dodatkami?:) + zawsze można wykorzystać z olejkiem pichtowym na twarz :)
UsuńTwoje włosy wyglądają pięknie :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
U mnie niedziela też wyszła dla włosów :)) był olejek abisyńki, potem maska alverde z awokado, mycie odżywką i jeszcze odżywka na końcówki do włosów farbowanych z alverde :) Pięknie gładkie, nie puszące się włosy.
OdpowiedzUsuńMarta, Abisyńskiego jeszcze nie stosowałam. Rozejrzę się :)
UsuńWłosy faktycznie zyskały widocznie na objętości. Moje w tym tygodniu dostały porządną porcję nawilżenia :)
OdpowiedzUsuńNafta mnie kusi juz od dawna i jeszcze nie wyprobowalam jej dzialania ;) Piekna objetosc :)
OdpowiedzUsuńStoi sobie nafta u mnie na półce, a ja się jej zwyczajnie obawiam :) Ale Twój post zachęca, muszę się przełamać :)
OdpowiedzUsuńściskam :*
Zuza, spróbuj, to nic strasznego ;) Jak solo nie będzie ok, zawsze możesz spróbować mieszać z olejem rycynowym. Pilnuj się tylko czasu na opakowaniu (zwłaszcza na początku). :*
UsuńDobra, efekt mnie przekonał, spróbuję nagrzewania :)
OdpowiedzUsuńJakoś zapomniałam, że suszarka nie jest zuem totalnym i mogę nią podgrzać włosy + maskę, by lepiej wniknęła we włosy :) Fajna inspiracja, jutro tak zrobię :) :*
OdpowiedzUsuńPolecam Martusiu!:)
Usuńnafta hmmm...unikam jej jak ognia w kemach do pielęgnacji twarzy i ciała, ale do włosów czemu nie, cas się przełamać
OdpowiedzUsuńz tym podgrzaiem musze sprobowac :) fajny pomysl. wlosy piekne :)
OdpowiedzUsuń:*
UsuńAle śliczne gęste włosy... O nagrzewaniu słyszałam i nawet raz próbowałam tylko chyba brak mi cierpliwości. Chociaż może spróbuję ponownie..
OdpowiedzUsuńObserwuję i zapraszam do mnie :)