Grudzień nie był najszczęśliwszym miesiącem dla moich włosów, co chyba gołym okiem widać na zdjęciach. Głównym tego powodem były jakieś problemy z wodą na moim terenie, która stała się aktualnie nie do zniesienia dla włosów - przez nią stały się bardziej matowe i fruwające, ale zaczynam to opanowywać przez mycie wodą oczyszczoną filtrem brita i większą ilość protein w celu pogrubienia...
W porównaniu z ostatnimi zdjęciami z II cz. relacji zapuszczania włosy faktycznie podrosły - można przyjąć, że głównie za sprawą olejku łopianowego z pieprzem, bo to on na skórze głowy lądował najczęściej :)
W grudniu dwukrotnie zdarzyło mi się umyć włosy tylko szamponem, co mniej więcej w takiej częstotliwości bardzo pasuje moim włosom. Końcówki są nadal zdrowe (3 miesiące!), ale co widoczne jest na zdjęciu wymagają już podcięcia o ok. 2 cm - nie są już tak ostre i równe, jak jeszcze miesiąc temu. Włosy znów pozornie są bardziej porowate, a przynajmniej wysuszone, ale to kwestia mycia dwukrotnie szamponem z SLS (z rzędu) i złotej maski planeta organica, która niestety po myciu absolutnie się u mnie nie sprawdza - wciąż nie wiem dlaczego kolejny raz próbuję i to jeszcze przed aktualizacją :D-, no i tej potwornej wody.
Poza tym minimalizm zagościł w pielęgnacji, ale taki bardziej negatywny.
Olejek łopianowy nakładałam tylko co drugie mycie, poza tym na długości lądował czterokrotnie olejek sezamowy, dwukrotnie olejek spray OMIA z siemieniem, co dla moich sucharów jest zupełnie niewystarczające. Włosy myłam przede wszystkim tybetańskim szamponem planeta organica i szamponem z mydlnicą, którego nadal nie lubię, ale bardzo chcę wykończyć. Zabezpieczam wciąż mgiełkami gliss kur, a w tym miesiącu dodatkowo olejkiem Alterny Bamboo*.
Obiecuję poprawę!
* to chyba najdroższy produkt do włosów jaki miałam okazję używać, a wszystko dzięki 7 ml próbce, którą przelałam do buteleczki po jedwabiu biovax.- Sama pewnie bym nie zdecydowała się na taki zakup bez wcześniejszego wypróbowania. Próbkę dostałam wraz z szamponem i balsamem za zakupy w sklepie fryzjerskim na Staromiejskiej w Katowicach (facebook)
Wczoraj na blogu pojawiło się 900 obserwatorów!
Dziękuję :* Bardzo przyjemny prezent gwiazdkowy :))!
Bonus - włosy po warkoczu francuskim jeszcze za czasów "dobrej wody" - 8 grudzień:) |
- Relacja z zapuszczania - cz. II [wpis]
- Olejek łopianowy z pieprzem [sklep] 23zł/100ml
- Olejek spray z siemieniem [sklep] ok 39zł/100ml [recenzja]
- Szampon tybetański. Orzech mydlany [sklep] 17zł/280ml
- Szampon z mydlnicą Fitomed [sklep] ok 11zł/250ml [recenzja]
- Alterna Bamboo - olejek [sklep] ok 102zł/50ml
Jak ja bym chciała mieć tak długie włosy jak Ty :)
OdpowiedzUsuńMoje włosy po warkoczu wyglądają tak, jakby mnie ktoś piorunem strzelił w sam czubek głowy :)
OdpowiedzUsuńhttp://brokatwspreju.blogspot.com/
Masz bardzo ładny kolor włosów :)
OdpowiedzUsuńAle ślicznie fale :)
OdpowiedzUsuńwłosy jak marzenie :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie wygląda :)
OdpowiedzUsuńWoda może mieć duży wpływ na włosy... Moje póki co są zadowolone, ponieważ raczę je tą odkamienioną!
masz takie piekne włosy :)
OdpowiedzUsuńhttp://takbardzokosmetycznie.blogspot.com/
Jej, jakie one już długie! :)
OdpowiedzUsuńjeszcze jeszcze... :D
UsuńWłoski są nieco spuszone, moje wyglądają często bardzo podobnie, urok wysokoporowatych :) Tak czy siak widać, że bije od nich zdrowie i blask :) Oby problemy z wodą się skończyły.
OdpowiedzUsuńTeż pochodzę ze śląska i byłam ostatnio w Katowicach - widziałam Dziewczynę w granatowym płaszczu i jej włosy strasznie przypomniały mi Twoje z bloga. Może to byłaś Ty? :)
Ten sklepik na ul. Staromiejskiej odkryłam dzień po kupieniu TT na allegro, ale pech :) Nie wiem czy wiesz, ale idąc ul. Staromiejską do końca i skręcając w lewo, znajduje się sklep ze zdrową żywnością i mają tam między innymi henny Khadi, produkty Sylveco, przeróżne oleje, a ceny nie są wcale wysokie. Poza tym kupowałam na ul. Staromiejskiej w Naturze maskę Natur Vital aloesową, już drugie opakowanie, bo idealnie nawilża włosy i nie podrażnia mi skóry głowy jako jedna z nielicznych.
Pozdrawiam!
Martusia
Są spuszone straszliwie - przez tą wodę i złotą maskę PO, mam ndzieję, że to kwestia kilku dni, mycia w wodzie filtrowanej, żeby wszystko wróciło do normy :)
UsuńMarta - mam granatowy płaszcz:) ale ostatnio chadzam w częściej w bordowym :D Trzeba było podejść, może to ja :D I znam ten sklep z olejkami, trafiłam tam na otwarcie - zupełnie przypadkiem :)
Na pewno szybko wszystko wróci do normy :)
UsuńCo do płaszcza i lokalizacji, naszej Blondregeneracji :D to widziałam "Twoje Włosy" obok Galerii Skarbek, w poniedziałek :)
Jeśli jakieś oleje mi się skończą to zapewne tam zawitam :) Bardzo sympatyczny ten sklepik.
Na dwóch pierwszych zdjęciach rzeczywiście widać, że Twoje włosy trochę posmutniały :< ale na tym po warkoczu są przepiękne *-* ja niestety też mam problemy z wodą, więc moje włosy od dłuższego czasu są matowe i sztywne.
OdpowiedzUsuńWoda ma niestety ogromny wpływ zarówno na pielęgnację skóry jak i włosów - oby szybko uległa poprawie!
UsuńFaktycznie widać niesamowitą różnicę między włosami z teraz a tymi za czasów dobrej wody! Szczególnie w miękkości, gołym okiem. Na szczęście jeśli woda jest tutaj problemem, to nie ma tragedii :)
OdpowiedzUsuńTo niesamowite, jak wielki wpływ ma sama woda na wygląd włosów! Przynajmniej wiadomo, że to ona "zawiniła" i wiesz, jak sobie z tym poradzić :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie na tym zdjęciu brakuje im takiej mięsistości, ale to na pewno przejściowa sytuacja :) No to życzę tysiaka obserwatorów :)
OdpowiedzUsuńspróbuj może myć włosy w przegotowanej wodzie , będzie miekka :) , albo przynajmniej do ostatniego płukania
OdpowiedzUsuńidealny kolor włosów !
OdpowiedzUsuńMnie się i tak podobają :-)
OdpowiedzUsuńJa też mam z wodą problem jak jestem w moim mieście studenckim- jest baaardzo twarda.
i tak nie wygladaja najgorzej, nie przesadzaj
OdpowiedzUsuńCoraz dłuższe i jakie piękne, moje po warkoczu są przegniecione i pozostaje jedynie spiąć w kitka
OdpowiedzUsuńpieeekne!!! i cudny kolorek!!! ja tez chce taki! :)
OdpowiedzUsuńWłosy na zdjęciach po warkoczu wyglądają po prostu nieziemsko! :) Masz bardzo ładne włosy - zazdroszczę Ci ich, naprawdę :) Co do wody to też mam problem, bo jest u mnie bardzo twarda... I dopóki nie zaznałam przyjemności mycia włosów w miękkiej wodzie nie widziałam różnicy, jednak teraz cóż, nie ma w ogóle o czym gadać :)
OdpowiedzUsuńpiękne włosy!!! Faktycznie ta 'zła' woda troszkę szkód narobiła, ale i tak są piękne ;)))
OdpowiedzUsuńZostaję na dłużej :)
Pozdrawiam cieplutko
Mika
Piękne włosy, zwłaszcza te z ostatniego zdjęcia - powalają:)
OdpowiedzUsuńTo na prawdę daje taki efekt? Wygląda super. Nigdy bym się nie spodziewała!
OdpowiedzUsuń