wtorek, 3 września 2013

Mój pierwszy macerat na gorąco - olejek łopianowy i bylica boże drzewko

Ziołowe olejki do skóry głowy to niezaprzeczalnie mój ulubiony rodzaj pielęgnacji skalpu. Tym razem jednak postanowiłam przygotować mój własny olejek (macerat) na bazie ziół, które zaległy w kuchennej szafce już jakiś czas temu - korzeń łopianu i bylica boże drzewko. 
Całość przygotowana metodą na gorąco. Którą gdzieś kiedyś podczytałam. Przyrządzenie maceratu tą metodą to jedna z najprostszych receptur jakie miałam okazję realizować :)


Co będzie nam potrzebne?
Słoik z pokrywką, zioła - 2 czubate łyżki, olej bazowy 150ml (np. słonecznikowy, rzepakowy), garnek do podgrzania, buteleczka z ciemnego szkła, gaza lub czysta ściereczka, jakieś 2 tygodnie na przygotowanie
Jaki jest sposób?
Podgrzewamy olej bazowy (u mnie był to najzwyczajniejszy olej słonecznikowy) w garnuszku, w tym czasie zioła wsypujemy do słoika - dałam po czubatej łyżce każdego. Zalewamy zioła rozgrzanym olejem i zakręcamy słoik. Następnie przez kolejne dwa tygodnie przechowujemy macerat w ciemnym pomieszczeniu, codziennie potrząsając słoiczkiem. 
Po tym czasie nasz macerat jest już gotowy do przelania. Najlepiej będzie przecedzać olejek do ciemnej buteleczki. Po przelaniu jeśli mamy życzenie można dodać konserwantu lub witaminy E. Przechowywać w lodówce lub innym dość chłodnym i ciemnym miejscu.


Mój macerat
Mój macerat będzie typowo wzmacniający do skóry głowy. Zarówno korzeń łopianu jak i bylica boże drzewko odpowiedzialne są za wzmocnienie cebulek i przeciwdziałanie wypadaniu włosów. Przy regularnym stosowaniu spodziewam się także odpowiedniego nawilżenia skóry głowy i zmniejszenia przetłuszczania.

Macerat możecie przygotowywać z dowolnych ziół i olejów bazowych. Jednak należy zawsze wcześniej sprawdzić, czy olejek bazowy nadaje się do podgrzewania. Jeśli zaś idzie o rośliny to odsyłam was do tej zakładki mówiącej o roślinach i ziołach w pielęgnacji cery i włosów :) Możecie użyć skrzypu polnego bogatego w siarkę, ususzonego przez siebie chmielu zmniejszającego przetłuszczanie i wielu innych.

Macerat będę stosować równolegle do kuracji z olejkiem sesa, którą rozpoczęłam 31 sierpnia :) W październiku na pewno dam relację z efektów stosowania obojga :)

Macerowałyście już :)?

Przychodzę do was także z pomysłem na nową serię na blogu - tym razem bezpośrednio z waszym udziałem. Polegać ma na pisaniu wpisów  do serii postów "Mój kosmetyczny hit" przez czytelników bloga, każdy wpis powinien zawierać krótki opis wrażeń ze stosowania swojego ulubionego produktu do pielęgnacji, nie będzie on jednak recenzją. Celem całej akcji jest zebranie największych pielęgnacyjnych hitów, rozpromowanie ich i samych autorek. 
Chociaż akcja może stać się dobrą reklamą dla początkujących blogerek to będzie bardzo miło jeśli przyłączą się także anonimowe czytelniczki. 
Wpisy możecie wysyłać na adres mailowy blondregeneracja@gmail.com. Jeśli seria się przyjmie dla autorek najlepszych wpisów przewiduję nagrody :) *

Edit: Z racji tego, że po umieszczeniu informacji na temat akcji dostałam sporo maili z pytaniami o udział udostępniam wam podstronę poświęconą całej akcji. Znajdziecie tutaj odpowiedzi na większość waszych pytań. - KLIK

*po zakończeniu akcji

17 komentarzy:

  1. Nigdy nie macerowałam włosów ciekawy post:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny pomysł! Na stworzenie maceratu czaję się od pewnego czasu i Twój post mnie teraz zmotywował :) do tej pory z olejowych specyfików, popełniłam tylko olej imbirowy. O ile na włosach nie spisał się najlepiej, tak jako dodatek do balsamu ujędrniająco - rozgrzewającego jest całkiem niezły.
    Jeszcze pytanie odnośnie recenzji kosmetycznych skarbów. Recenzowaniu podlegają tylko kosmetyki drogeryjno - apteczno - zielarskie czy samoróbki i dobra kuchenne również?
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bea olej imbirowy może doskonale sprawdzić się na porost włosów stosowany wyłącznie na skórę głowy :) - jako przyspieszacz krążenia.
      Oczywiście dobra kuchenne i DIY także mogą stać się naszym kosmetycznym hitem, więc nie widzę przeciwwskazań :))

      Usuń
  3. Ja zrobiłam macerat - ze świeżej lawendy na oliwie z oliwek. Nie byłam w stanie znieść zapachu, wylądował w koszu.

    Mam kilka zaległych recenzji do napisania i opublikowania na blogu. Jak taka akcja miałaby wyglądać - recenzja ląduje na blogu i na Twoim mailu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj lawenda daje ostry zapach :) Mój macerat mocno pachnie suszonym korzeniem łopianu, z nutką popcornu :D Da się znieść :))

      Co do serii to raczej wolałabym uniknąć publikowania suchych recenzji, tego mamy od groma w blogosferze. Skłaniałabym się raczej w stronę krótko opisanych wrażeń ze stosowania danego produktu, które najpierw trafiałyby na maila podanego w notce, później regularnie byłyby przeze mnie publikowane na blogu jako seria "Mój kosmetyczny hit" oczywiście z podpisem autorki :) Oczywiście dobrze byłoby gdyby teksty nie były wcześniej publikowane.

      Usuń
    2. Okay, rozumiem. Właściwie to mogę podesłać Ci recenzje mojego ulubionego aktualnie szamponu i maseczki Best (nie było ich jeszcze na blogu. kosmetyki tylko do włosów, czy ogólnie, do wszystkiego?), Ty sobie je przeczytasz i powiesz, czy tak to sobie wyobrażasz, a ja najwyżej za jakiś czas opublikuję pełne recenzje ze składami u siebie. Tak lepiej? :P W poprzednim komentarzu nie do końca udało mi się przekazać to, o czym pomyślałam, ale już nieważne :D

      Usuń
    3. Haha, no czasem tak bywa. Odpowiadając - Pozytywne wrażenia ze stosowania kosmetyków pielęgnacyjnych ogólnie, nie tylko włosowych. :)
      Czekam na wiadomości.

      Usuń
  4. własnego macerowania jeszcze nie robiłam i pewnie to się zmieni z racji mojego uwielbienia do własnoróbek, bardzo prosty przepis..pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam w planach, ale najpierw testuję hydrolaty, jakoś za dużo tego tak od razu:D

    OdpowiedzUsuń
  6. nie słyszałam wcześniej o maceracie, chociaż pomysł wydaje się być bardzo ciekawy :) na razie używam oleju bhringraj, ale może spróbuję, kiedy uda mi się wykończyć butelkę. czekam na wieści z włosowego frontu :)
    pozdrawiam, A

    OdpowiedzUsuń
  7. dodaje do listy "do zrobienia" :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Maceratu jeszcze nigdy nie robiłam, ale na pewno kiedyś się nim zajmę.
    Póki co testować będę olejek Khadi na porost i mam nadzieję, że dobrze wpłynie na skórę mojej głowy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Próbowałam robić macerat kilka razy, zawsze lądował w koszu. W ogóle nie pachniał ziołami, których użyłam, tylko... Czymś dziwnym. Tak, jakby jednak się popsuł. Teraz kupuję gotowe olejki i tyle.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nigdy nie robiłam czegoś takiego :) Pewnie zżerałaby mnie przez te 2 tygodnie ciekawość co z tego wyjdzie. Swoją drogą to świetna sprawa zrobić sobie takie cudo własnoręcznie, pomyślę o tym :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ojojojojojojojoj...

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciekawa sprawa, nie próbowałam robić maceratu:) Póki co mam za dużo gotowych produktów tego typu:) mam nadzieję, że sprawdzi się u Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
  13. bylica bardzo często uczula, więc alergicy powinni uważać...

    OdpowiedzUsuń




Nie zgadzam się na kopiowanie tekstów i zdjęć mojego autorstwa bez mojej zgody lub podania źródła.
Treści publikowane na moim blogu podlegają ochronie przez prawo autorskie. Przeglądając tą stronę akceptujesz korzystanie z plików cookie.