Na grudniowej liście nowości znalazły się przede wszystkim aromatyczne zapachy balsamów, szamponu i maski planeta organica.
Złota maska jest spełnieniem pierwszego punktu ostatniej chciej-listy i jednym z produktów, które to Wy mi gorąco polecałyście, m. in. przy okazji recenzji Czarnej Maski Marokańskiej.
Pierwsze wrażenie? Pachnie moją babcią ;) Naprawdę! Nierozłącznie kojarzy mi się z jej zapachem, z którym nie rozstaje się od lat "Pani Walewska"
- [produkt] ok 27zł/300ml
Maska OMIA z olejkiem arganowym - moja druga, po tej z siemieniem, maska OMIA. Kolejny dobry skład, jednak mam nadzieję, że tym razem moje włosy się z nią polubią :)
Obie mają podobną konsystencję, mało intensywny zapach i niemal identyczne opakowania!
- [produkt] ok 24zł/250ml
Balsamy prowansalski i tybetański - kolejnie pięknie pachnące balsamy PO, mam szczerą nadzieję, że podobnie jak fiński i marokański - oba się sprawdzą, bo są to jedyne balsamy, które nakładam na skalp :)) Oba zielone, z charakterystyczną gęstością dla PO.
- [produkt - prowansalski] ok 17zł/280ml.
- [produkt - tybetański] ok 17zł/280ml.
Szampon tybetański (Orzech mydlany - objętość i siła)- o ile jestem wielką fanką balsamów i czarnej maski marokańskiej, to szamponów jeszcze nie miałam okazji próbować :) Na pierwszy rzut - szampon tybetański o intensywnie zielonym kolorze - dość dobrze się zapowiada. Jak w wielu różnych rosyjskich szamponach - główna substancja myjąca to Magnesium Laureth Sulfate (zawiera także Betainę)
- [produkt] ok 17zł/280ml
Clinique (płyn rozświetlająco złuszczający do skóry suchej) - Szczerze przyznam, że to mój pierwszy produkt Cilinque i byłam go bardzo ciekawa - aktualnie jestem po dwóch pierwszych zastosowaniach tego płynu i pierwsze co się czuje to chłodzenie, a widzi - naprawdę wyraźne oczyszczenie - na waciku nawet po zastosowaniu wcześniej aleppo pozostaje spora część makijażu, która prawdopodobnie zawsze do tej pory zalegała na mojej twarzy mimo wrażenia czystości (o zgrozo!). W sumie jeszcze żaden produkt nie działał tak mocno oczyszczająco, co traktuję bardzo na +. Oby tylko nie wysuszał na dłuższą metę ;)
- [produkt] ok 59zł/200ml
Fajne nowości ;-) Ta maska OMIA mnie kusi, kupię ją jak skończę zapasy ;-)
OdpowiedzUsuńFaktycznie szaleństwo :D super produkty :)
OdpowiedzUsuńAleppo nie zmywa makijażu, fakt :D Rzuciłabyś skład tego Clinique?
OdpowiedzUsuńAle problem z tymi składami...
Usuńkażde źródło podaje inne, mój przepisany z buteleczki (o ile nic nie przekręciłam ;))-
WATER, ALCOHOL DENAT, GLYCERIN, WITCH HAZEL, ACETYL GLULCOSAMINE, CREATINE, SODIUM HYALURONATE, TREHALOSE, SODIUM HYALURONATE, BUTYLENE GLYCOL, SODIUM BICARBONATE, RED 6 (CI 15850), RED 33(CI 17200), EXT. VIOLET 2 (CI 60730)
Zzieleniałam z zazdrości!:) Też ostatnio skusiłam się na złotą maskę, ale jeszcze do mnie nie dotarła...
OdpowiedzUsuńPo koszmarku pierwszego użycia oleju musztardowego z ostatniej godziny (chrzan, musztarda... wypaliło mi nos i oczy) zapachy balsamów Planeta Organica kojarzą mi się z rajem:)
Z niecierpliwością czekam na recenzje balsamów właśnie.
o matko, ślinie monitor;D
OdpowiedzUsuńZłotą maskę też bym chętnie przygarnęła. A jakby jeszcze złociła włosy to już raj :D
OdpowiedzUsuńwow ile tego, złotą maskę też bym przygarnęła.
OdpowiedzUsuńChcę wszystko :)))
OdpowiedzUsuńzłota maska i balsam tybetański - zazdroszczę! <3
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, jak u Ciebie sprawdzi się balsam tybetański, u mnie spowodował puch :/ Czekam też na opinię o balsamie prowansalskim, szampon jest rewelacyjny :-)
OdpowiedzUsuńu mnie pod choinką też będzie gościła Planeta Organica - właśnie dziś robiłam zamówienie swojego prezentu:))) już się nie mogę doczekać, a trochę też się nazbierało..czekam na info jak się sprawdziły u Ciebie balsamy, szampon i maski:)
OdpowiedzUsuńja mam toskańską- obłędny zapach!
OdpowiedzUsuńRosja święci tryumfy w blogowym światku :D
OdpowiedzUsuńProdukty Planeta Organica za mną chodzą i na pewno jakieś wypróbuję.
OdpowiedzUsuńMiałam ten szampon tybetański,byłam zadowolona, ale musiałam stosować go na zmianę z szamponem mocniej oczyszczającym, bo np. stosowany przez tydzień z rzędu bez przerwy potrafił nieco obciążyć...Ale poza tym bardzo ładnie pachnie i jest łagodny dla skóry głowy, więc nie narzekam - po prostu 1-2 razy w tygodniu sięgałam po jakiś mocniejszy szampon i wszystko było ok.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę bardzo :) Jestem fanką PO i chciałabym wypróbować ich każdy kosmetyk, jednak patrząc na wydajność to nim ja wszystko wykorzystam to minie sporo czasu :D
OdpowiedzUsuńCzekam na efekty ;)
Uaaa, tyle rzeczy <3!
OdpowiedzUsuńO rety jakie wspaniałości :) Mam tylko balsam prowansalski, czaję się na złotą maskę, z czarnej jestem zadowolona, jestem ciekawa jak się szampon tybetański z balsamem spiszą :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam chyba wszystko z PO, a szampony, maski i odżywki, to już w ogóle :D
OdpowiedzUsuńMoja Babcia też używa Pani Walewskiej, kolejny powód by kupić złotą maskę :)
Miałam ten tonik Clinique, ale wysuszał niestety, dopiero później kiedy zaczęłam się interesować składami, zobaczyłam, że ma Alcohol Denat na drugim miejscu, od razu odstawiłam ;/ hmm, u mnie nie oczyszczał aż tak jak u Ciebie, może dlatego, że ja zmywam makijaż osobno, a mydło dopiero po demakijażu. ;)
OdpowiedzUsuńIleż wspaniałości! Ostatnio zamówiłam wszystkie balsamy PO (oprócz fińskiego), zobaczymy jak się sprawdzą :)
OdpowiedzUsuńA wszystko tak kusi! :)
OdpowiedzUsuńMam balsam Aleppo i pokochałam :)
OdpowiedzUsuńDwie pierwsze maski bardzo chciałabym mieć.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że zdradzisz jak sprawdzą się u Ciebie :)
Fajne produkty kilka mnie zastanowiło i chyba skuszę się na ich zakup :)
OdpowiedzUsuńStarznie kusisz. :) Zapisze sobie na liście te produkty jako zakupu po wykorzystaniu zapasów.
OdpowiedzUsuńwszystko bym przygarnęła :D
OdpowiedzUsuńlubię ten produkt clinique, odkąd stosuję to praktycznie wcale nie używam peelingów:) nie czuję potrzeby
OdpowiedzUsuńNowości oby się sprawdziły :)
OdpowiedzUsuń