wtorek, 20 maja 2014

Gdybym rozpoczynała pielęgnację jeszcze raz... (z bagażem doświadczeń)

Dzisiaj wpis faktycznie bardzo blogowy, bo o moich przemyśleniach pielęgnacyjnych :)

Nie wiem czy gdybanie jest dla Was, ale ja czasami lubię sobie pogdybać i zastanowić się - co by było gdybym... włosową pielęgnację zaczynała jeszcze raz. Jednak tym razem z całym bagażem wiedzy i doświadczeń. Do przemyśleń skłonił mnie fenomenalny post Lagoeny, która bezbłędnie przedstawiła siedem etapów włosomaniactwa (zajrzyjcie koniecznie i powiedzcie, na którym etapie jesteście! ;))

Jeśli przeczytałyście wpis Lagoeny to wiecie już, że droga do celu wiedzie przez zakręty, a u mnie nawet błędne koła, które zataczałam kilkukrotnie wraz z każdym nieudanym eksperymentem - przeproteinowanie, przesuszenie włosów płukanką octową, podcinanie tępymi nożyczkami i pewnie jeszcze kilka innych ciekawych przygód.
Mam nadzieję, że dzisiejszy post będzie choć niewielką wskazówką dla początkujących, a powodem do  ciekawych rozmów, tych z Was, które "miały podobnie" i mogą podzielić się doświadczeniem :)

Jednocześnie zaznaczam (aby formalności stało się zadość), że są to moje spostrzeżenia, dotyczące moich włosów, nie zaś przepis na sukces, w każdym przypadku :)

Czego starałabym się unikać rozpoczynając pielęgnację jeszcze raz, a czego spróbowałabym od razu?

  • Zaprzyjaźniłabym się z olejami przed każdym myciem (także olejowymi sprayami DIY)
  • Od zaraz przeniosłabym się na pielęgnację wysokoemolientową
  • Nie rozbijałabym na głowie jaja za jajem.
  • Zrezygnowałabym z płukanek ziołowych na rzecz wcierania ziół jedynie w skórę głowy.
  • Nie zrezygnowałabym z silikonowych masek i odżywek.
  • Nie przeprowadziłabym kuracji drożdżowej (pomimo doskonałego wpływu na babyhair, była powodem rocznych problemów z cerą)
  • Od zaraz wypróbowałabym kurację z cynkiem
  • Od razu zmieniłabym szczotkę na tą z włosia oraz Tangle Teezer
  • Nie mędziłabym ukochanemu o szczotce jonizującej (ach te zachcianki)
  • Kupiłabym gumki Invisibobble, albo od razu stosowałabym te, które możecie zrobić samodzielnie z rajstop.
  • Ominęłabym Rossmanowe szaleństwo (szampony Babydream i cała seria na dłuższą metę wcale nie są dla mnie, od razu sięgnęłabym po coś lepszego, np. szampon Skin Blossom i/lub neutralny Natura Siberica)
Po takiej długiej liście możecie pomyśleć, że w sumie wszystko robiłam nie tak jak trzeba. To jednak nieprawda. Jestem zadowolona przede wszystkim z tego, że:
  • długo nie czekałam aby obciąć najbardziej zniszczoną część włosów
  • (paradoksalnie i tak...) dość szybko zaczęłam stosować szczotkę z włosia
  • przez ponad rok prowadziłam włosowy dziennik, dzięki czemu szybko się uczyłam - zapisywałam w nim co i kiedy stosowałam, a także jaki był tego efekt
  • zrezygnowałam z szamponów z silikonami (znacznie obciążały one moją skórę głowy, przez co włosy były szybciej tłuste)
  • całkowicie zrezygnowałam z suszarki i prostownicy
  • nie zaufałam profesjonalnym kosmetykom i szukałam tańszych alternatyw
  • nie kupowałam wszystkiego co było polecane (chociaż zdarzyły się i gorsze zakupy)
  • od początku wiedziałam jak ważna jest skóra głowy
A Wy, co zmieniłybyście gdybyście mogły zacząć jeszcze raz? :) A może należycie do grupy szczęśliwców, które od razu wpadły na ten idealny trop?:) 

Linki:

32 komentarze:

  1. Genialny pomysł na post :) Jestem z serii "mam podobnie", większość punktów się pokrywa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jestem na etapie eksperta i czekania, aż będę mogła znowu ściąć włosy :>

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że mój post zainspirował Cię do stworzenia tego tekstu :) Gdybym mogła zacząć jeszcze raz, odpuściłabym sobie szampony Alterra i Babydream i mgiełki z alkoholem (np. Radical, nie wiem po co to kupiłam :p). A tak to chyba nic takiego strasznego nie zrobiłam :D

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie brak tylko odpowiedniej szczotki i olejowania przed każdym myciem, ale zamierzam to zmienić :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ja na pewno bym nie farbowała włosów ;/

    OdpowiedzUsuń
  6. Moja droga była baaardzo kręta, a w międzyczasie potrzeby włosów zmieniały się kilkakrotnie i myślę, że chyba musiałam uczyć się na własnych błędach. Za ogólnymi radami podążam jak za wskazówkami i ostatnio zauważyłam, że prowadzę swoją pielęgnację jak zaplanowane doświadczenie np. biologiczne i od niedawna notuję obserwacje. Podobnie obserwacje z wnioskami lądują na blogu. Ale muszę przemyśleć, co zrobiłabym inaczej i objąć to tak jakoś ogólnie, bo zazwyczaj rzucam się na poszczególne składowe. Na przykład te nieszczęsne szampony Babydream, sporo czasu potrzebowałam na to, żeby przestać sprawdzać różne tanie rzeczy, a poszukać czegoś, co teoretycznie może być bliskie ideału i dopiero to kupić. Ale z drugiej strony zapędziłam się w to tak bardzo, że od kilku miesięcy nie mogę kupić kremu do twarzy : D

    OdpowiedzUsuń
  7. Też napisałam taką listę-zainspirowałaś mnie:) Człowiek z wiekiem nabiera mądrości i doświadczenia:) i dzięki temu pięknych włosów:D

    OdpowiedzUsuń
  8. super post :) w tym zestawieniu u Lagoeny wywnioskowałam że przeskoczyłam już na 6 etap :)
    nie wiem dlaczego dopiero teraz zauważyłam wpis o rajstopowych gumkach, super pomysł! mam dużo par rajstop, w których poszły oczka i nie nadają się do noszenia, ale leżą w szafce.. już wiem co z nimi zrobić :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja wracając do mojej pielęgnacji od samego początku, to na pewno nie zaczynałabym od farbowania na wszystkie możliwe kolory najtańszymi farbami. Używałabym odżywki po każdym myciu, a nie tylko cudu 2w1 :/ No, ale potem przyszło włosomaniactwo i było już nieźle, niewiele bym zmieniła, bo od początku było to wszystko przemyślane ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Gdybym mogła cofnąć się o niespełna 3 lata , kiedy to trafiłam na informacje w internecie na temat tego jak dbac o włosy , na pierwsze "moje " blogi które zaczęłam obserwowac , to : ominęłaby wszelkie kosmetyki z rossmana , tylko straciłam czas , bo myślałam ślepo że jak inni chwalą to dla mojej czupryny tez to będzie dobre a się okazało że nie , ominęłabym olejowanie , bo ok 2,5 roku nic nie dało , ominęłabym kosmetyki z alkoholem które wysuszały mi włosy , specyfiki z gliceryną na poczatku składu które puszyły włosy , płukanki octowe , wszelkie zioła , czy to picie , czy płukanka czy w olejkach , nie przeprowadzałabym tez kuracji drożdzowej , nie robiłabym laminowania żelatyną , nie kupowałabym wszystkiego co polecają inni bo teraz mam zapas do końca roku chyba , nie zrezygnowałabym z kosmetyków z silikonami , za dużo się naczytałam i na początku wzięłam to do siebie , i włosy się poniszczyły i potargały bo nic ich nie chroniło , i na pewno dbałabym o końcówki , może były by teraz gęściejsze :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dużo mądrych słów, ja reż nie ufałam kosmetykom PRO i wciąż mam do nich dystans. A co do skóry głowy, to właśnie muszę w końcu zacząć poważnie się nią zajmować..

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja szybciej przestawiłabym się na szampony bez SLES - przez lata męczyłam się z suchą, swędzącą skórą głowy i łupieżem i próbowałam sobie pomóc kolejnymi drogimi szamponami opisanymi jako "przeciwłupieżowe" czy "do wrażliwej skóry głowy", które nic nie pomagały...A wystarczyło przestawić się na łagodniejsze szampony bez SLES, żeby wszystko się unormowało.

    OdpowiedzUsuń
  13. Tak to właśnie jest :) metoda prób i błędów, człowiek uczy się całe życie :)
    Odwiedź i mnie czasem ;))

    OdpowiedzUsuń
  14. Byłam już dawno na blogu Twojej muzy postowej I ucieszyłam się, że jestem na przedostatnim stadium.
    Twój post na pewno zainteresuje wiele początkujących włosomaniaczek!

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja jestem na etapie 6 - Spokój ;)
    Ale w moim włosomaniactwie zmieniłabym dwie rzeczy: nie odstawiłabym całkowicie silikonów (na początku) a także cofnęłabym czas i nigdy nie rozjaśniła włosów! Najgorsze jest, źe zrobiłam to będąc już "pełną" włosomaniaczką z idealnymi, nigdy niefarbowanymi włosami. Ale teraz doceniam jakie potrafią być "naturalne" włosy więc zapuszczam nie farbując :).

    OdpowiedzUsuń
  16. Prawdziwy bagaż doświadczeń zebrałaś!

    OdpowiedzUsuń
  17. Jedyne co bym zmieniła, to nie nakładała oleju na niezbyt świeżą skórę głowy. No i może nie robiła aż takich zapasów. ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. ja dopiero od miesiąca zaczęłam przyjaźnić się z innymi niż szampon i odżywka kosmetykami, więc mój bagaż doświadczeń jest jeszcze mały. ale na pewno duuuużo wcześniej zaczęłabym pielęgnację :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Cały czas poszukuję swoich idealnych produktów. Rok temu postanowiłam zrobić porządek z włosami i obcięłam je bardzo mocno. Z włosów do talii, suchych i zniszczonych, zostały włosy do ramion. Następnie ostatni raz pofarbowałam włosy na kolor zbliżony do naturalnego i pożegnałam się z farbą. Później dwa razy miałam romans z henną, ale z tym też już koniec. Odstawiłam prostownicę i suszarkę. Zaczęłam intensywne nawilżanie włosów i olejowanie ich przed każdym myciem oraz codzienne zabezpieczanie końcówek. Przez 3 miesiące piłam skrzypokrzywę (zahamowała wypadanie), niedługo planuję powtórzyć kurację. Aktualnie stosuję pierwszą w życiu wcierkę i włosy rosną jak szalone :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja przede wszystkim muszę ograniczyć malowanie włosów (co już staram się wdrażać w życie) ale czasami nie mogę się powstrzymać przez co cierpi moja czupryna :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja nie zaczynałabym pielęgnacji od lekkich, ziołowych szamponów i odżywek tylko od większej ilości masek - olejowałam włosy od samego początku właściwie, ale moje pierwsze zakupy to była odzywka z Alterry i balsam propolisy Agafii - jak na podniszczone włosy zdecydowanie za słabe. Różnicę poczułam dopiero jak po paru miesiącach zaczęła nakładać przed myciem sera olejowe z odżywkami i półproduktami - chodziłam na basen i w ten sposób chroniłam włosy pod czepkiem.

    OdpowiedzUsuń
  22. czemu szampony babydream nie są takie dobre? wszyscy je chwalą i zyskały status niemalze must have, sama go używam a chętnie dowiedziałabym się co jest w nich nie tak jak trzeba ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Bardzo lubię Twoje bloga ;) Zakochałam się w rajstopowych gumkach i choć wszyscy moi bliscy się z nich śmieją mam ich cała szufladę i nie wrócę nigdy do tych zwyczajnych ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Aktualnie doszłam na poziom 6. "Spokój" i muszę zużyć swoje zapasy kosmetyczne ;) Gdybym miała się cofnąć do początków włosomaniactwa, to kupiłabym w pierwszej kolejności olej kokosowy, a "nie strachała" się przed nim - po prostu obawiałam się, że nie będzie służył moim włosom, a jak się okazało, byłam w ogromnym błędzie ;) A, no i moje postanowienie to przestać tworzyć zapasy kosmetyczne :P

    OdpowiedzUsuń
  25. Ciekawa ta szczotka z jonizacją :D a teraz obecnie polecasz ją czy nie za bardzo ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gabi szczotka jest bardzo fajna i moje zdanie o niej się nie zmieniło, jednak nie jest to must have zaraz na początku włosomaniactwa. Ładnie wygładza włosy, dyscyplinuje je :)

      Usuń
  26. Nominowałam Cię do Liebster Blog Award:) http://monique7777.blogspot.com/2014/05/moja-nominacja-do-liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  27. Twój post jest bardzo ciekawy i przede wszystkim daje dużo do myślenia.

    OdpowiedzUsuń
  28. też wiele bym zmieniła,ale szkoda że się nie da ;) na pewno zaczęłabym olejowanie bo to mi najlepiej służy :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Bardzo ciekawy post. Ja też unikam rossmanowskich myjadeł.

    OdpowiedzUsuń




Nie zgadzam się na kopiowanie tekstów i zdjęć mojego autorstwa bez mojej zgody lub podania źródła.
Treści publikowane na moim blogu podlegają ochronie przez prawo autorskie. Przeglądając tą stronę akceptujesz korzystanie z plików cookie.