sobota, 29 marca 2014

Nożyczki fryzjerskie od 20 do 200zł - obcinanie w domu


Jeśli zastanawiacie się nad zakupem swoich własnych nożyczek fryzjerskich (standard domowy) ten wpis jest dla Was. Jeśli chcecie się dowiedzieć od czego w dużej mierze zależy cena takich nożyczek ten wpis także jest dla Was. 

Faktem jest, że najlepsze nożyczki fryzjerskie mogą kosztować nawet kilkanaście tysięcy złotych. Dużo? Na potrzeby domowe na pewno - taka suma często przekracza półroczne zarobki w przeciętnej polskiej rodzinie. Do podcinania domowego swobodnie wystarczą Wam nożyczki z niższej półki - niekoniecznie wykonywane ręcznie, niekoniecznie z japońskiej stali. 

Dlaczego nie powinnyśmy używać...
Stosowanie domowych nożyczek do podcinania włosów, tak samo jak stosowanie nożyczek fryzjerskich do cięcia papieru to zbrodnia doskonała. Tzn. niedoskonała, bo możemy zrobić własnym włosom krzywdę. Nożyczki fryzjerskie powinny być wydłużone, szczupłe i bardzo ostre, żeby nie ranić włosów - ciąć, nie łamać czy kruszyć. Pierwszym objawem obcięcia włosów tępymi nożyczkami jest nierównomierne zakończenie - widocznie białą kuleczką. Drugim objawem jest szybciej rozdwajający się włos, trzecim - postrzępienie na całej długości (jeśli dodatkowo będziemy sukcesywnie wycinać włosy rozdwojone).

Od czego zależy cena nożyczek fryzjerskich?
Coś co przed chwilą wspomniałam. Głównymi czynnikami warunkującymi cenę to jakość zastosowanej stali i ewentualne wykonanie - oczywiście przyrządy wykonywane ręcznie są precyzyjniej naostrzone i wyważone, co w wielogodzinnej pracy fryzjera pozostaje niezastąpione. Najdroższa stal pochodzi z Japonii i Niemiec posiadają ją najbardziej chociażby znane nożyczki Jaguar
Często cena warunkowana jest także długością okresu ostrości - dla wydłużenia go stosuje się hartowanie, ostrzenie laserowe, inne - oczywiście w zakładach gdzie obcina się X klientek dziennie, codziennie taka cecha jest niezastąpiona, ale przyjmując, że My będziemy korzystać z nich raz lub dwa razy w miesiącu - tańsze nożyczki na pewno się sprawdzą i będą wymagały ostrzenia co najwyżej raz w roku - zapobiegawczo. 

Inne cechy
Cechy zostały ułożone celowo od tych najistotniejszych (subiektywnie) do najmniej ważnych.
  • Wielkość - określa się ją w calach od 4,5'' do 8'' - te najbardziej standardowe mają 5 lub 6 cali. Wielkość nożyczek powinna być dostosowana do długości dłoni i fryzury. Duże nożyczki są mniej precyzyjne, przez co początkujący mogą się w nich w ogóle nie odnaleźć. Rozmiar najmniejszy wykorzystywany może być do precyzyjnych cięć w gorzej dostępnych miejscach. Jeśli obcinacie włosy dłużej łatwiej będzie z nieco większym rozmiarem. 
Tutaj najlepiej (nawet jeśli kupujecie internetowo) iść do sklepu fryzjerskiego lub nawet salonu (przy okazji podcinania) i poprosić o potrzymanie nożyczek ;) - wiem że wydaje się to zabawne, ale moja fryzjerka była bardzo otwarta i dzięki temu ustaliłyśmy, że dla mnie najlepsza byłaby piątka - całkowita długość tych nożyczek wynosiła 12cm. 
  • Typ - przy wyborze nożyczek dużo nam mówi ich oznaczenie, nożyczki Offset będą najbardziej precyzyjne, Crane maj rękojeść w stylu żurawia, Curved to nożyczki o zakrzywionych ostrzach.  Ja proponuję model Relax - dłoń się w nich nie męczy, są zwykłe i wystarczająco precyzyjne do cięcia w domu. Najczęściej spotykane to RELAX, CLASSIC, OFFSET - opisy tutaj 
  • Stal nierdzewna - Myślę, że nawet przy kupnie nożyczek w domu możemy pozwolić sobie na takie wykonane ze stali nierdzewnej - przyjmując, że włosy obcinamy mokre lub lekko zwilżone
  • Powłoka - jeśli nie kupujemy nożyczek ze stali nierdzewnej możemy zdecydować się na takie z powłoką, które również chronią przed korozją - tutaj można wybrać lakierowane (kolorowe, łatwo ulegają zniszczeniu), oksydowane (większość ciemnych ostrz jest właśnie oksydowana, powłoka nieco bardziej trwała w porównaniu do lakierowanej), tytanowe czy chromowe.
  • Mikroszlif - niestety większość tańszych nożyczek posiada mikroszlif - z jednej strony podnosi on jakość cięcia (zaraz po zakupie) i znacznie je ułatwia, jednak po zaostrzeniu nożyczek mikroszlif najczęściej znika i rzadko kiedy można go odtworzyć w zakłądach fryzjerskich - jeśli już znajdziemy zakład, który ostrzy z możliwością uzyskania mikroszlifu to cena takiego ostrzenia jest odpowiednio wyższa
  • Antypoślizgowe rączki - Najczęściej to po prostu wygodne wewnętrzne wykończenie ułatwiające wielogodzinną pracę, mogą przydać się także przy wygibasach i własnym obcinaniu domowym, wspomagając niesprawne dłonie ;)
  • Antyalergiczność
  • Prawo lub lewo ręczne
  • Kolor - sprawa oczywiście jak najbardziej dowolna. Wśród sklepów fryzjerskich spotkamy nożyczki wymyślnych designerskich wzorach, często ten sam model, ale bardziej ciekawy może być nawet 200zł droższy, czy do domowych warunków warto przepłacać? Jeśli to prezent - czemu nie(?), ale same musicie o tym zdecydować ;)
Ceny prezentowane na grafikach mogą różnić się od tych spotkanych w sklepach czy allegro - ponieważ rozrzut tego samego modelu wynosił czasami 40zł zapisywałam uśrednioną cenę
 Najtańsze nożyczki fryzjerskie jakie miałam w dłoni to te z Rossmana za ok 20zł - For Your Beauty
Czy obcinanie nimi było tragiczne? Nie. 
Jeśli nożyczki będą odpowiednio ostre nic nie stoi na przeszkodzie żeby kosztowały mniej niż 50 zł. Oczywiście będziemy zmuszone je częściej ostrzyć lub wymieniać na nową parę z powodu korozji. Jeśli jesteście posiadaczkami wiotkich, cienkich włosów takie nożyczki faktycznie mogą się nie sprawdzić i przez to włosy szybciej rozdwajać. 
Jeśli wiecie już, że będziecie regularnie podcinać włosy w domu, ale nie chcecie wydawać na nożyczki majątku proponuję zainteresować się marką Henbor - Najdroższe nożyczki tej firmy kosztują około 120zł Fantasy Line 799. Najtańsze Jaguary można dostać za około 110zł i jest to model Pre-Style Ergo* - w promocji za 99zł [pro-sprzet.pl]. 

*zabrakło podpisu na grafice ;)

Podobnej jakości do nożyczek Henbor jest większość sprzętu FOX, które oferują sporo ciekawych podstawówek idealnie nadających się do cięcia w domu lub nauki. Najdroższe nożyczki FOX'a to model z obrotowym oczkiem, w pełni designerski - FOR CRYSTAL CONVEX ok 250zł i są one wykonane ze stali japońskiej i nie posiadają mikroszlifu. Wyżej też prezentowane - precyzyjne Relax'y z Jaguara - model lepszy od Ergo ok 140zł - niestety także posiadają mikroszlif. 

Zakupy

Jeśli poklikacie w proponowane linki z łatwością zauważycie, że proponowałam wam nożyczki w sklepach hairstore.pl i pro-sprzęt.pl +  (informacja dla czepliwych - nie jest to reklama, wpis sponsorowany czy inny opłacony ;)) Oba sklepy oferują ciekawe promocje i posiadają w swoim zaopatrzeniu nożyczki różnej klasy. Dodatkowo początkującym łatwo będzie w nich przeglądać - dzięki panelom bocznym i możliwości bogatej filtracji. 

Miało być też o pielęgnacji i konserwacji sprzętu tego typu - ale wyszedł wpis - kolos. Koniecznie dajcie znać czy byłybyście zainteresowane dodatkowym przeglądem i/lub wpisem o tym jak nożyczki traktować ;)
Podcinacie końcówki w domu? Macie swoje ulubieńce? 

Linki:

Ankieta do pracy dyplomowej z nagrodami :) - Wygraj Kompaktowy TT i/lub dwie koszulki włosomaniaczki :)

Kiedy rok temu prosiłam Was o wypełnienie ankiety do pracy magisterskiej dla mojego T. spisałyście się ponad nasze oczekiwania! Zdobyliśmy ponad 200 odpowiedzi, które zaskakiwały nas kreatywnością czytelników i dały mi poczucie, że mogę na Was naprawdę liczyć :)
Dzisiaj to ja potrzebuję Waszej pomocy!

Kilkukrotnie mówiłam Wam, że studiuję na kierunku zupełnie nie związanym z tematyką włosową, a już na pewno nie kosmetyczną. Jestem na trzecim roku gospodarki przestrzennej na Uniwersytecie Ekonomicznym - to kierunek interdyscyplinarny, skupiający się na nieruchomościach, planowaniu przestrzennym z namiastką urbanistyki i budownictwa, a moja praca dotyczy Partycypacji społeczności lokalnych w procesach planowania przestrzennego - krótko mówiąc - kreowaniu przestrzeni. Liczę, że moje czytelniczki nie są wrażliwe tylko na piękno włosów, ale również na ład i porządek miejsca, w którym żyją. 

Zorganizowana na blogu ankieta dla czytelników podpowiedziała mi, że tak jak ja macie naprawdę różne zainteresowania - także studiujecie lub ukończyłyście bardziej techniczne klasy czy kierunki. Być może są wśród Was osoby które udzielają/ły się w Razie Młodych lub czymś podobnym więc... 

nie pozostaje mi nic innego jak prosić Was o wypełnienie ankiety i zaprosić do tego znajomych :)


Dzięki odpowiedziom mam nadzieję zebrać ponad 300 ankiet (ponieważ jest to badanie ogólnopolskie) dlatego przygotowałam dla Was także mini-nagrody, które mam nadzieję, że będą motywatorem do udzielenia pełnych odpowiedzi, a być może i zaproszenia znajomych do wzięcia udziału w ankiecie - jeśli jesteście naprawdę zdeterminowane do zdobycia TT możecie zaprosić do wypełnienia ankiety także rodzinę, przyjaciół :)
Udostępnienie jest oczywiście dodatkowo punktowane i zwiększa szansę na zdobycie szczotki :))

Ankieta jest krótka i mam nadzieję, że pomimo swojej znacznie odbiegającej od włosów tematyki nie okaże się bardzo uciążliwa.

*konkursu dotyczą cztery ostatnie pytania i rzecz jasna nie będą one zawarte w ankiecie do pracy dyplomowej ;)

Ankieta będzie aktywna do momentu zebrania minimalnej liczby odpowiedzi.
Nagrodami-motywatorami są:
Tangle Teezer kompaktowy i dwie koszulki włosomaniaczki - zostaną więc nagrodzone trzy osoby.

[Ankieta została zakończona]
Dziękuję za wzięcie udziału wszystkim uczestnikom!

wtorek, 25 marca 2014

Suplementacja cynkiem i witaminą A - 9 miesięcy suplementacji (Refresh)

Chciałam Wam bardzo, ale to bardzo podziękować za miłe słowa pod ostatnim wpisem - dawno nie usłyszałam tylko ciepłych słów na temat wyglądu bloga i zaproponowanych zmian. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że taki wygląd "light" niektórych może razić w oczy - ale nigdy nie uda dopasować się go do wszystkich ;). 

Dzisiaj mały "refresh" - bo aktualizacja efektów suplementacji cynkiem i witaminą A, którą wiele z Was było zainteresowanych i dawało mi znać o tym niejednokrotnie w komentarzach i wiadomościach. Jeśli chciałybyście poczytać o właściwościach cynku i całej suplementacji zapraszam Was do tego wpisu, dziś będzie jedynie o mojej suplementacji, o tym czy nadal ją kontynuuję i co dzięki niej uzyskałam. 


Ciągłość suplementacji
Musicie wiedzieć, że to jak ja stosuję suplementacje cynkiem i witaminą A działa na mój organizm, niekoniecznie sprawdzi się u wszystkich. Przed takim długotrwałym wspomaganiem najlepiej jest zrobić odpowiednie badania, które warto powtarzać co jakiś czas. 

Od 20 czerwca miałam tylko dwie miesięczne przerwy w suplementacji cynkiem i witaminą A - we wrześniu i w lutym. Oba te miesiące wspominam - na powrót zwiększoną łamliwością paznokci (po około dwóch tygodniach od odstawienia) i trudniej gojącymi się wypryskami.

Dawka
Przez większość czasu dietę uzupełniałam cynkiem z witaminą C (Colfarm) 10mg. Jakoś jesienią postanowiłam zwiększyć dawkę (w imię tego, że zawartość z suplementacji nie wchłania się w pełni) i przez dwa kolejne opakowania zażywałam Cynk 15mg (Walmark i Chelacynk). Nie zauważyłam żadnej różnicy, być może przez zwiększoną obecność miedzi w diecie (działanie antagonistyczne), stosowanie antykoncepcji hormonalnej oraz większej dawki witaminy B6. *

We wszystkich wymienionych opakowaniach kapsułek jest 30, więc jedno opakowanie wystarcza na pełny miesiąc suplementacji. 

* Dzieci i dorośli z cukrzycą oraz osoby przyjmujące większe dawki witaminy B6 mają zwiększone zapotrzebowanie na cynk. Również intensywne kuracje kortyzonem (sterydami), zażywanie pigułek antykoncepcyjnych, zbyt słone lub zbyt słodkie długotrwałe odżywianie powodują zubożenie organizmu w ten pierwiastek.

Dzienne zapotrzebowanie na cynk to ok 13 mg (Kobiety) 

Problemy z jakimi zmagają się osoby z niskim poziomem cynku
  • W skutek niedoboru cynku w organizmie może dochodzić do nadmiernego gromadzenia się trójglicerydów i w efekcie odwrotnego niż odchudzanie - do otyłości.
  • Słabe gojenie się ran i wyprysków
  • Trądzik
  • Łamliwość paznokci
Utrzymujące się efekty suplementacji
  • Szybsze gojenie się wyprysków,
  • Zmniejszenie się nasilenia krost,
  • Całkowite zniknięcie białych plamek na paznokciach,
  • Wzmocnienie paznokci,
  • Zminimalizowanie wypadania włosów,

Linki

niedziela, 23 marca 2014

Ogłoszenia blogowe...

Jak już pewnie zauważyłyście blog uległ delikatnej metamorfozie - nie tylko wizualnej. 
Po pierwsze - menu główne. Wydaje mi się być bardzo użyteczne, ale wolałabym żeby to dla Was było - nie dla mnie ;) Jeśli będziecie miały chwile zajrzyjcie do niego - znajdziecie tam na bieżąco aktualizowane informacje zakwalifikowane do odpowiednich kategorii. 
Sama używam przeglądarki Chrome więc będę wdzięczna za wiadomości, komentarze, a nawet screeny jeśli coś nie działa w Waszych przeglądarkach ;)


Powyżej menu głównego i banera znajduje się menu kontaktowe - z kontaktem dla czytelników i dla firm. Wasze menu jest nieco bardziej rozbudowane ponieważ to jest ten czas kiedy przestaję ogarniać wiadomości od Was jeśli nie są odpowiednio opisane. Mam nadzieję, że chociaż większość z Was zastosuje się do tych próśb, bo bardzo ułatwi mi to pracę, a Wy będziecie miały pewność, że wasza wiadomość dotarła i została przefiltrowana do odpowiedniego folderu.


Udało mi się uprzątnąć i posegregować także zakładkę z recenzjami kosmetycznymi [tutaj] Nadal będę odpisywać i uważnie czytać komentarze pod nimi więc jeśli Wy chciałyście zobaczyć u mnie jakąś recenzję lub polecić jakiś kosmetyk piszcie  zgodnie ze starym przyzwyczajeniem komentarze w tej zakładce :)

Aktualnie na blogu będą pojawiać się regularnie wpisy z serii Improve my skin - w każdy piątek.

Jeśli jesteście zainteresowane wpisem z serii Gość na blogu i chcecie przedstawić nam swoją metamorfozę mile widziane są wiadomości mailowe. 

Mniej regularnie (według weny) będą pojawiać się przerwane wpisy z serii W I T (Wtorkowe Inspiracje Tematyczne) oraz Blondregeneracja prywatnie

Przewiduję także możliwość powrotu Poniedziałkowego Przeglądu Blogów :)

Ahoj!:)

sobota, 22 marca 2014

Gość na blogu - Lena (uczestniczka akcji motywacji)

Piękne blond włosy Leny zachwyciły was na tyle, że zostały wyróżnione w akcji motywacji (patrz archiwum: Luty) Niesamowita zmiana, złocisty blask i objętość - tak mogłabym nazwać przemianę Leny. Tymczasem dla wszystkich, którzy nie mogli już się doczekać - właścicielka tych pięknych włosów odpowiada na zadane pytania :)



  • Jak bardzo zmieniły się Twoje włosy? Czy sama czujesz dużą zmianę?

Cóż, przez te parę lat przeszły całkowitą metamorfozę- i nie chodzi tu tylko o ich długość. Po ścięciu na boba (do dzisiaj nie mogę zrozumieć, co mnie podkusiło) przez chwilę było z nimi ok, jak to zwykle po wizycie u fryzjera bywa. Potem zaczęły się problemy z ich ułożeniem. Byłam zmuszona używać suszarki po każdym ich umyciu (a myję codziennie...), bo wysychając naturalnie, puszyły się jak szalone i odginały na zewnątrz, co wyglądało co najmniej śmiesznie. Postanowiłam więc, że zapuszczam. Kiedy podrosły do ramion, poszłam jeszcze raz do salonu na 'podcięcie końcówek'. Pech chciał, że trafiłam na panią praktykantkę. Skutki fatalnego cieniowania odczuwam do dziś.
Teraz bez większych obaw mogę zostawić je samym sobie, więc suszarki używam bardzo rzadko. Noszę je częściej rozpuszczone, co kiedyś było raczej złym pomysłem- strączkowały się jak głupie i odginały na wszystkie strony, musiałam czesać co pół godziny, by jeszcze jakoś wyglądały. Obecnie po całym dniu poza domem wyglądają prawie tak samo, jak z rana, co uważam za mój mały sukces :)
Zmianę odczuwam ogromną także i w kwestii ich struktury- zaraz przed ścięciem na krótko były proste jak druty, mimo że były cieniowane. Teraz końcówkom i niektórym kosmykom zdarza się lekko pofalować, co jest dla mnie kompletną nowością :D
Motywujący jest fakt, że ludzie wokół także widzą różnicę. Bardzo często słyszę, że mam ładne włosy (kiedyś słyszałam tylko o fajnym kolorze :P), co tylko mnie nakręca do dbania o nie dalej.


2012->2014



  •  Jakie są Twoje ulubione włosowe kosmetyki?
Oleje: Alterra Brzoza&Pomarańcza, BDFM (ograniczyły upierdliwe elektryzowanie się i wygładziły)
Maski: Biovax do włosów blond, Alterra Granat&Aloes, krem kakaowy Isana (nawilżają i również zapobiegają elektryzowaniu)
Odżywki d/s.: Nivea Long Repair (cudo, włosy błyszczą jak nigdy)
Wcierki: Jantar (dał niezłego kopa moim włosom i spowodował wysyp baby hair'ów- nad czołem po spięciu włosów tworzy mi się blond aureola :D
  • Jak myślisz co przyczyniło się najbardziej do tak spektakularnej metamorfozy?
Hmm.. Anwen? :D To dzięki niej stałam się włosomaniaczką i uwierzyłam, że i ja mogę mieć ładne włosy. Z początku sama w siebie wątpiłam- mam słomiany zapał- ale dbanie o włosy stało się dla mnie przyjemnością i czynnością oczywistą, tak jak np. umycie zębów ;)
Poza tym diametralnie zmieniłam swój sposób odżywiania- zaczęłam jeść tylko zdrowe produkty, bogate w różne witaminy mające wpływ na cały organizm, a co za tym idzie: na włosy. 

Dziwię się, że wtedy jeszcze się trzymały głowy, bo aż się wzdrygam wspominając to, że od środka praktycznie nic im nie dostarczałam, tylko kładłam na głowę różne cuda, czekając na super efekty.
Pomogła też zmiana cięcia- kiedyś (przed bobem) były to wycieniowane do granic możliwości pióra, najlepiej z grzywką. Teraz co jakiś czas (2, 3 miesiące) daję je do podcięcia o parę cm na prosto, by pozbyć się resztek z bałaganu, jakiego narobili mi fryzjerzy w przeszłości ;)
  • Kilka słów do czytelniczek, które wciąż dążą do ideału
Najlepiej należy się uzbroić w cierpliwość i... przestać tyle o tym myśleć. Musicie być systematyczne w tym, co robicie- tylko to przynosi efekty. Uwierzcie, kiedy przestałam obsesyjnie gapić się na moje włosy za każdym razem, kiedy spojrzałam w lustro, próbując ocenić, ileż to one już urosły od ostatniego podcięcia i ile miesięcy zajmie mi jeszcze zapuszczanie- zaczęły rosnąć szybciej :D Odnoszę niestety wrażenie, że dla niektórych dziewczyn włosomaniactwo jest jak dla innych dieta. Sposób na osiągnięcie określonego celu, mający jednak 'termin ważności'. Planujemy sobie, że po osiągnięciu jakichś efektów przestaniemy i 'nareszcie' wrócimy do dawnych nawyków. Ja tą moją małą manię pokochałam- i dzięki temu to wszystko jest dla mnie przyjemniejsze, a i nigdzie mi się nie spieszy ;)

+ Mały bonus :D Najświeższe zdjęcie włosów, po całym dniu na zewnątrz (były związane w kucyk).


Inne wpisy z serii "Gość na blogu"

piątek, 21 marca 2014

Bratek i mleko - maseczka oczyszczająco-łagodząca - Improve my skin [2]


O zbawiennym działaniu Fiołka Trójbarwnego i zaletach jego picia mówiła mi wielokrotnie mama jeszcze zanim tak naprawdę poznałam gorycz trądziku ;) Nie traktowałam wtedy tego poważnie, ale raz nawet spróbowałam napić się tego magicznego wywaru - fuj! Do wielu rzeczy się przekonałam, ale to ziele nie smakuje mi nad życie. Dzisiaj więc - nie o piciu a o ultra prostej, niewymagającej i porządnie łagodzącej maseczce ziołowej - bratek i mleko. 


Cała filozofia polega na tym aby w proporcji jeden do jeden zalać Ziele Fiołka Trójbarwnego gorącym mlekiem, odczekać aż ostygnie i gotowe (u mnie zazwyczaj jest to jedna łyżka na twarz i jedna łyżka dodatkowo jeśli nakładam maseczkę na dekolt). Taka mikstura oczywiście działa, ale nic by się nie stało gdybyście spróbowały zmielić ją blenderem - co polecam, bo komfort nanoszenia dużo większy :)
Dla osób z cerą tłustą polecam spróbować wersji albo z bardzo nietłustym mlekiem (0,5) albo nawet i wodą. 
Maseczkę zmywamy po około 15 minutach (u mnie mydło aleppo z czarnuszką), następnie smaruję twarz kremem regeneracyjnym DLA (na dzień). 
Maseczki z fiołka nie powinny stosować osoby posiadające problemy z pękającymi naczynkami. 

Działanie zewnętrzne fiołka trójbarwnego:
  • oczyszczanie
  • tonizowanie (napar z bratka sprawdzi się przy tonizowaniu skalpu)
  • zmniejszania porów
  • łagodzenie podrażnień
Działanie wewnętrzne fiołka trójbarwnego:
  • oczyszczanie ze szkodliwych produktów przemiany materii
  • moczopędne
  • odtruwające
Jeśli ktoś zdecydowałby się na przyjmowanie fiołka trójbarwnego wewnętrznie to pamiętajcie, że tak jak w przypadku innych kuracji oczyszczających w początkowej fazie picia naparu często występuje wysyp (oczywiście u jednych mniejszy, u innych większy lub wcale).
  • Dostępność: Apteki [doz.pl], ok. 2,30zł
Dajcie znać czy reflektujecie takie proste metody pielęgnacyjne? :) 

Linki:

czwartek, 20 marca 2014

O (mimo wszystko) mojej ulubionej masce marca [2] i zapowiadającej się aferze Pervoe Reshenie

Masek drożdżowych BA zużyłam już dwa pełne opakowania. Pierwszą dostałam od Lagoeny, drugą niedługo później kupiłam sama - chyba z tęsknoty za ciasteczkowym zapachem ;) Wniosek? Czas na recenzję mojej ulubionej maski ostatnich miesięcy (obok Stapiz Sleek Line ze starym składem) - i jest to chyba ostatni moment aby o masce powiedzieć coś dobrego, bo nad blogosferą wisi afera producenta.


Informacje podstawowe
Tak jak inne produkty BA maska dostępna przede wszystkim przez Internet i w stacjonarnych punktach sklepów internetowych. Zamknięta w plastikowym opakowaniu z dodatkowym wieczkiem wewnętrznym (bardzo to lubię, ze względu na łatwość transportu). Niezbyt gęsta, ale nie tak rzadka jak w przypadku Ruskiej Bani. Pachnie cudnie ciasteczkowo, co podkreślało już wiele dziewczyn - lubicie herbatniki? 
  • Cena ok 19zł / 300ml, w stałej promocji 14,50zł w Ukryte w Słowach [sklep] 
  • Recenzje na [wizaz]
Skład
Aqua with infusions of: Yeast Extract, Betula Alba Juice; enriched by extracts: Inula Helenium Extract, Arctostaphylos Uva Ursi Extract, Silybum Marianum Extract, Cetrimonium Chloride, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-20, Guar Gum; cold pressed oils: Triticum Vulgare Germ Oil, Ribes Aureum Seed Oil, Pinus Sibirica Cone Oil, Rosa Canina Friut Oil, Ascorbic Acid, Panthenol, Glucosamine, Citric Acid, Parfum, Benzoic Acid, Sorbic Acid.

Tak jak inne produkty producenta Pervoe Reshenie maska drożdżowa została stworzona na bazie wody z ekstraktami i wzbogaceniami (jak już wielokrotnie pisałam takie ułożenie półproduktów w składzie oczywiście zaburza standardowe czytanie składu - tzn. faktyczna suma ekstraktów jest równa zawartości wody, nawet ok 60%). 
Oczywiście maskę wzbogaca ekstrakt drożdżowy (Yeast Extract), który ma przyspieszać porost włosów i wzmacniać cebulki. Zaraz po tytułowych drożdżach sok brzozowy (Betula Alba Juiceo podobnym działaniu. Jeśli iść dalej to w masce znajdziemy także mącznicę lekarską czy ostropest plamisty o działaniu łagodzącym. Oleje zawarte w masce to przede wszystkim z kiełków pszenicy (Triticum Vulgare Germ Oil), białej porzeczki (Ribes Aureum Seed Oil), orzeszków cedrowych (Ribes Aureum Seed Oil) i dzikiej róży (Rosa canina Fruit Oil). Większość z nich to oleje przeciwzapalne, nawilżające, łagodzące, które powinny się sprawdzić na większości włosów. 
Maska bogata jest także w składniki chemiczne te lepsze (Cetearyl Alcohol) i te gorsze (Ceteareth-20) emiolienty, gumę guar (Guar Gum), przeciwutleniacz (Ascorbic Acid) czy antystatyki (Glucosamine, Cetrimonium chloride). 

Działanie na włosach rozjaśnianych i suchych
Maskę polubiła zarówno moja mama, która rozjaśnia włosy od kilkunastu lat, jak i ja. Nigdy nie nakładałyśmy jej bezpośrednio na skórę głowy, dlatego żadna z nas nie może ocenić jej działania przyspieszającego przyrost. Jest to jedna z naszych ulubionych masek ostatnich miesięcy przede wszystkim ze względu na działanie na długości włosów - wygładzenie, okiełznanie, nabłyszczenie i zmniejszenie plątania. Włosy po zastosowaniu maski są bardzo miękkie i jest to jedna z niewielu masek, które moje włosy tolerują kilka razy z rzędu. Niestety nie jest to chyba nawilżenie wystarczająco dogłębne bo kiedy maseczki nie używamy - uczucie to zupełnie znika. Kilkukrotnie stosowałam ją przed myciem w połączeniu z olejem (sposobem o+o) i za każdym razem sprawdzała się doskonale. Produkt dobry dla osób, które potrzebują okiełznania i niwelacji puchu i nabłyszczenia. 



Afera producenta
Zewsząd przytłaczają nas informacje dotyczące sytuacji na Ukrainie, a wizerunek Rosji i towarów sprowadzanych zza wschodniej granicy mocno ucierpiał. W kraju ceny rosną, a gospodarka podobnież pada na łeb na szyję. Jakby tego było mało zawrzało i w polskiej blogosferze...

Nie dalej jak wczoraj Gapa opublikowała na swoim blogu informację przekazaną od jednej z czytelniczek dotyczącej wątpliwej jakości składów kosmetyków Babuszki Agafii (dla uzmysłowienia BA to produkty: Ruska Bania, Maska drożdżowa, Aktywne serum, Szampony ziołowe BA). 

Głównym powodem gorączki i źródłem informacji na temat BA jest ten wywiad. Jeśli tak jak ja ni w ząb nie rozpoznajecie rosyjskich literek i wyrazów poza "шампунь" i "бальзам" można przeczytać pobieżnie łamaną polszczyzną dzięki tłumaczeniu translatora google ;).

Idąc za informacjami z wywiadu seria kosmetyków producenta jest bardzo tania, na tyle tania, że może nie być możliwości wyprodukowania produktów o takim składzie w takiej cenie (w Rosji Ruska Bania kosztuje ok 4zł) - Już wcześniej kilkukrotnie na forach rodziło się pytanie czy aby na pewno składy te są tak naturalne za jakie uchodzą?

A może warto się wstrzymać i poczekać na ocenę laboratoryjną albo chociaż oficjalne potwierdzenie?
O ile nie zachwyciły mnie maski Ruskiej Bani i z ulgą odetchnęłam kiedy zakończyłam dwa jej opakowania (które mogłam użyć jako opakowania na gumki do włosów ;D) o tyle maska drożdżowa czy inne produkty tego producenta są i przypuszczam, że będą synonimem doskonale działających (np. Balsamy Planeta Organica). Tak też... nie przestanę ich stosować :)

Jak to jest z tymi mylnymi etykietami?
Zawiłości w INCI, które wprowadzane są przez wyrażenia "Aqua with infusions of: ", "enriched by extracts: " czy "cold pressed oils: " sprawiają, że skład naprawdę trudno jest odczytać ze zgodnością chronologiczną zwartości tych produktów.
W wywiadzie możemy przeczytać o "technologiach", "zwiłościach w składzie", "wszechobecnej betainie", "Włochach" i nieprawdziwych informacjach na etykietach. Prawda? 

Do tej pory kosmetyki rosyjskie (w tym w dużej mierze producenta Pervoe Reshenie) były uważane za fenomen i podobnie jak wcześniej kosmetyki indyjskie robią furorę. Czy nagle zacznie się fala nienawiści w ich stronę? 

Póki co idę umyć włosy... szamponem na propolisie ;)

Linki:
aktualizacja:

czwartek, 13 marca 2014

Azjatycka piątka - porównanie azjatyckich kremów BB - Improve My Skin [1]


Azjatyckie kremy BB kusiły mnie od dawna, zawsze jednak obawiałam się dwóch rzeczy - złego doboru koloru i tym samym pieniędzy wrzuconych w błoto.   
Wyprowadzenie ze sklepów mojego ulubionego od kilku lat podkładu antybakteryjnego Soraya i co najmniej siedmiu zupełnie nie trafionych zakupów, które finalnie oddałam mamie, koleżankom, a w końcu dwie buteleczki mam jeszcze u siebie, doprowadziły mnie do momentu, w którym spróbować było jedynym wyjściem. 

Jakiego podkładu szukam?
Przede wszystkim lekkiego, jasnego lub wtapiającego się w jasną skórę, o naturalnym, bardziej ziemistym niż pomarańczowym kolorze. Jeśli chodzi o działanie to nie do zaakceptowania są u mnie podkłady sprzyjające tworzeniu zaskórników, podkreślające suche skórki, wysuszające i zasychające. Warunkiem idealnego podkładu jest także łatwa zmywalność podczas demakijażu, ale za razem brak zmywalności i przemieszczania się w ciągu dnia ;). 
Wygórowane wymagania? Antybakteryjna Soraya w najjaśniejszym odcieniu spełniała wszystko (za 12 zł).

Czego próbowałam przed azjatyckimi kremami BB?

  • O BB z Essence mam najmniej złą opinię ze wszystkich wypróbowanych. Mimo, że nie mam problemu z nadmiernym świeceniem on początkowo u mnie go powodował - przestałam więc stosować pod niego krem regenerujący - pomogło. Poza tym dość szybko zjeżdżał ze skóry w ciągu dnia i był zbyt ciemny. Tzn w minimalnej ilości na skórze jakoś się wtapiał i to go ratowało, normalnie - zbyt ciemny. Plusem jest fakt, że nie jest komodogenny i ma przyjemną konsystencję kremu. Posiada filtr SPF 30.
[wizaz][ok. 19zł/30ml]
  • Eveline Blemish Base BB Cream - krem kupiłam zachęcona pozytywnymi opiniami z wizażu (ma tam ocenę powyżej 4,1) - kolor jest w porządku, nakładanie także dość przyjemne, największą zbrodnią jaką popełnił było ważenie się na twarzy i rolowanie latem. Nie sprawdził się ani kiedy moja skóra była wolna od zaczerwienień ani wtedy gdy miałam z nią problemy. Po trzech takich razach oddałam koleżance, która także nie może zużyć go do końca ;) Posiada filtr SPF 15
[wizaz] [ok 15zł/40ml]
  • Kiedy już straciłam wiarę w tanie kosmetyki z półki poprzedniego ulubionego podkładu sięgnęłam po La Roche Posay - Hydreane BB. Kolor w wersji light bardzo mi się spodobał i naprawdę dobrze wyglądał na skórze zaraz po nałożeniu. Po kilku godzinach jednak stawał się bardzo pomarańczowy. Dlaczego jeszcze mi nie podpasował? Po niepełnych trzech tygodniach regularnego stosowania zauważyłam że przyczynił się do powstania zaskórników (ma w składzie shea) i tak się rozstaliśmy. Posiada filtr SPF 20.
[wizaz] [ok 50zł/40ml]
  • Antybakteryjny podkład AA - tego podkładu używałam przez antybakteryjną Sorayą i poleciła mi go Pani w aptece. Pomyślałam, że jeśli wcześniej się sprawdzał to być może i teraz będzie dobrze? Nie było. Podkład nieprzyjemnie zasycha na skórze, smuży, kolor nie ten. Całe szczęście, że nadal nie powoduje u mnie powstawania zaskórników, w połączeniu z kremem regenerującym DLA udało mi się przetrwać całą buteleczkę. 
[wizaz] [ok 15zł/40ml]
  • Rimmel Foundation - zupełnie jednorazowa (no może dwurazowa) przygoda, po której stwierdziłam że wszystkie podkłady długo utrzymujące się - nie są dla mnie. Przede wszystkim zatyka pory i po jego użyciu miałam wysyp. 
[wizaz] [ok 30zł/30ml]

Jakby tego było mało nie sprawdził się ani krem BB Soraya uzyskujący bardzo dobre oceny na wizażu [ten] ani słaby i dziwnie pachnący podkład Under twenty [ten]. Przestanie używania podkładu głównie ze względu na wyrównanie kolorytu skóry zupełnie nie wchodzi w grę ;)


Po ciężkich zmaganiach 

Wiecie, że suma summarum to przez rok nie używałam podkładu, który by mi pasował? Koszmar. W tym czasie skóra była w lepszym (szczególnie wiosną i latem) i gorszym stanie - nie sprawdzało się nic. W styczniu trafiłam na asianstore i zamówiłam pięć próbek azjatyckich kremów bb ;) Nie kierowałam się niczym - opiniami na wizażu, ceną. Podkłady miały być po prostu różne.

Zamówiłam trzy podkłady w słoiczku (2ml za 9zł) i dwa w tubce (5ml za 16zł, aktualnie w promocji 9,60zł). Łącznie stałam się posiadaczką 16 mililitrów azjatyckich kremów bb, które od razu sfotografowałam i całe szczęście. Słoiczki, a raczej ich pokrywki rozpadały się po dwóch odkręceniach - dosłownie. Gdybym powtarzała eksperyment zamówiłabym próbki w saszetkach ;)

Jeden słoiczek wystarczał mi na około 5-6 nałożeń co było w sam raz na wyrobienie sobie opinii i tęsknotę za niektórymi sztukami ;)


Czego próbowałam i ile to kosztuje?
  • Lioele Beyond the Solution BB Cream - [asianstore] 67zł (promocja 60,30zł), Mini tubka: 16zł (promocja 9,60zł)
  • Lioele Water Drop - [asianstore] 69zł, Minitubka: 16zł (promocja 9,60zł)
  • Skinfood Red Bean BB - [asianstore] 92zł, Słoiczek: 9zł
  • Skinfood Peach - [asianstore] 82zł, Słoiczek: 9zł
  • Skin 79 The Oriental Gold - [asianstore] 110zł, Słoiczek: 9zł
Cena jest główną wadą wszystkich azjatyckich kremów - najtańsze kształtują się od 50zł, najdroższe wystają ceną ponad 100zł. U mnie najdroższym kremem, który wypróbowałam był Skin79 - The Oriental Gold. Pełno wymiarowe opakowanie tego cuda kosztuje 110zł. 

Kolorystyka i ogólna ocena


Tak jak możecie zobaczyć na zdjęciu pod względem kolorów najlepiej dopasował się u mnie Skin 79 The Oriental Gold, niewiele gorzej wypada Skinfood Red Bean (również na twarzy). Najgorzej wypadły kolor Peach (po którym się tego spodziewałam) i różowy Lioele, który jest dla mnie za ciemny. 

Cecha/Produkt
Lioele różowy
Lioele niebieski
The Oriental Gold
Skinfood Peach
Red Bean
Cena

Do przejścia ;)
Do przejścia ;)
Stanowczo zbyt wysoka
Zbyt wysoka
Stanowczo zbyt wysoka
Krycie
♥♥
♥♥

Zbyt mocne
W porządku
Przyjemne, bez efektu maski
W porządku
Przyjemne, bez efektu maski
Kolor
♥♥
♥♥

Zbyt ciemny, w miarę się dopasowuje
W porządku, dobrze się dopasowuje
Idealnie dopasowany
Pomarańczowe tony
Idealnie dopasowany
Wykończenie
♥♥
♥♥
♥♥

Zbyt matowe
Naturalne
Naturalne
Naturalne
Naturalny w stronę matu
Suche skórki
♥♥

Znacznie nie podkreśla
Znacznie nie podkreśla
Znacznie nie podkreśla
Znacznie nie podkreśla
W ogóle nie podkreśla
Demakijaż

OK
Ok
Ok
Ok
Ok

* Wszystkie kremy BB chronią od UV, więcej poczytać możecie o nich na stronie sklepu asianstore, linki umieszczone są pod pierwszym zdjęciem 

Za całej piątki zachwyciły mnie Oriental Gold i Red Bean. Idealne dopasowanie koloru, brak podkreślenia skórek, brak wysuszenia i przyjemne, naturalne wykończenie to największe plusy tych kremów. Najgorzej moim zdaniem wypada Lioele Beyond The Solution, który jest trochę zbyt ciężki i matowy - nie lubię kiedy w takim stopniu widać podkład ;) Wersja niebieska trochę mnie zdziwiła, bo chociaż kolorem jest bardzo podobny do różowej siostry to dużo przyjemniej się rozprowadza i dobrze wygląda na skórze. Poza tym przy okazji nakładania wersji niebieskiej paluchami czuć faktycznie tą "kropelkę wody" ;) 

Podsumowując wszystkie kremy BB wypadły dużo lepiej od tych dostępnych w drogeriach. Po długich męczarniach wreszcie znalazłam podkłady naprawdę lekkie, ale w przyjemny sposób wyrównujące koloryt skóry i nie powodujące błyszczenia. 
W przypadku ciemniejszych odcieni skóry lub skóry problematycznej, gdzie dużo trzeba ukryć polecałabym spróbować różową lub niebieską wersję Lioele - mają one minimalnie silniejsze krycie od pozostałych trzech. 
Jeśli Wasza skóra jest brzoskwiniowa to wersja Peach Skinfooda będzie dla Was - u mnie wypada zbyt pomarańczowo mimo, że kolor jest jasny. 

PS. Po dzisiejszym wpisie doszłam do wniosku, że recenzowanie podkładów nie jest dla mnie, ale bardzo chciałam się podzielić z Wami swoimi wrażeniami ;)

Jeśli posiadacie u siebie recenzje któregoś z kremów BB możecie podlinkować go tutaj, chętnie dowiem się co Wy o nich myślicie :)

Inne wpisy dotyczące twarzy:



Nie zgadzam się na kopiowanie tekstów i zdjęć mojego autorstwa bez mojej zgody lub podania źródła.
Treści publikowane na moim blogu podlegają ochronie przez prawo autorskie. Przeglądając tą stronę akceptujesz korzystanie z plików cookie.