Ostatnio nie jestem jakąś przodowniczką recenzentek. Z jednej strony to dobrze, z drugiej brakuje mi niekiedy podzielenia się z wami moimi odkryciami ;) - tymi z dziedziny totalnych bubli, a także tymi, które poruszyły moje serce i nie mogę się z nimi rozstać!
Czym są dla mnie kosmetyki "Eco..."?
Na podstawie aktualnego bagażu doświadczeń ze stosowania kosmetyków ekologicznych wyrobiłam sobie o nich opinię, którą prawdę mówiąc mogę przyłożyć do wszystkich recenzji eco produktów, które już powstały na blogu, a także pewnie do przyszłych.
Kosmetyki "Eco" kojarzą mi się przede wszystkim z występowaniem jednego lub kilku certyfikatów (tu: Eco-cert), najczęściej oznaczone są one znakiem "nie testowane na zwierzętach" i już na głównej etykiecie określone jako produkty dla weganów.
Skład kosmetyków eco jest faktycznie zazwyczaj naturalny - bo 100 lub około 100% produktów jest pochodzenia naturalnego, a X% to *składniki z upraw ekologicznych.
Naturalnym jest, że jeżeli już producent sprostał wszystkim wymaganiom zdobycia certyfikatów, w tym postarał się aby składniki były naturalne, nie testowane na zwierzętach, a dodatkowo wpisywały się w ogólny kanon dobrego kosmetyku to i cena będzie odpowiednia.
Dlatego nie rozumiem akurat zażaleń "ooo za drogi" "ooo tyle nie dam", no bo OK. - ceny kosmetyków ekologicznych są zawyżone, zawyżone też pewnie dlatego, żeby razem z ceną rosło poczucie kupującego o tym, że jest to produkt dobry jakościowo, ale nie ukrywajmy jest w nich "coś" co pewnie odróżnia je od reszty, dla niektórych może to być 200% fakt nie testowania na zwierzętach, dla innych skład wolny od alergizujących składników. A przecież nikt nikogo nie zmusza by kupował kosmetyki eko ;) Te "normalne" też są dobre.
Maska eco-cosmetics z rokitnikiem i oliwą z oliwek
Maseczka zamknięta jest w tubce podobnej do tej z pastą do zębów (nieco większej) ;) Mogłabym się już tutaj doczepić, że otwór za mały, że przy kończeniu ciężko ją wydobyć, że trzeba rozcinać... ogólnie - średnio odpowiadają mi kosmetyki w tubce o ile nie jest to wymieniona wcześniej pasta do zębów albo krem do rąk ;).
Maska eco-cosmetics z rokitnikiem i oliwą z oliwek
Aqua, Olea Europaea*, Cetearyl Alcohol, Butyrospermum Parkii*, Lauryl Glocoside, Glyceryl Citrate/Lactate/Linoleate/Oleate, Brassica Oleracea Italica Seed Oil*, Simmondsia Chinensis Oil*, Olea Europaea Leaf Extract*, Hippophae Rhamnoides Oil*, Arctium Lappa Oil*, Punica Granatum Extract*, Betaine, PCA Glyceryl Oleate, Lecithin Hydrogenated, Hydrolyzed Wheat Protein, Tocopherol, Parfum, Linalool, Citronellol, Limonene
Skład krótki i bogaty - bogaty w emolienty! - na drugim miejscu w składzie oliwa z oliwek, potem tłusty emolient Cetearyl Alcohol, masło shea. Z dobroci znajdziemy w niej olejek z nasion brokuła (? - nie wiecie jakie było moje zdziwienie ;)), olejek rokitnikowy, łopianowy i ten z granatu, no i jeszcze jojoba.
Odżywczych właściwości dostarczają tu betaina, lecytyna, hydrolizowane proteiny pszenicy i witamina E, które nieco niżej już w składzie.
Dla kogo? Ze względu na obecność masła shea i jojoba unikałabym kontaktu maseczki z włosami mocno porowatymi, aczkolwiek już te średnio porowate (nawet w kierunku wysokiej porowatości) mogą polubić się z produktem. Poza tym maseczka to świetny sprzymierzeniec na zimowe dni - skład wysoko emolientowy. Niezadowolone mogą być z niej dziewczyny, które mają problemy z rozczesywaniem włosów - maska jakoś średnio ułatwia rozczesywanie - ale jeśli używacie odżywek b/s, mgiełek czy innych, nie powinno być większego problemu :).
Jak się sprawdziła? Maska jest słabo wydajna, co zwiększa dysproporcje produkt-cena - a szkoda - moje włosy ją wypijają ;). Jest bardzo zbita, gęsta. Jak na odżywkę emolientową przystało - na moich włosach sprawdza się doskonale ;) Nakładana na ok. 20 minut przed myciem, także pod czepek po myciu włosów - podobnie jak skin blossom - poprawia wygładzenie, a przede wszystkim na nabłyszczenie włosów. Pomimo wysokiej zawartości olejków nie obciąża włosów. Maskę lubi także moja skóra głowy, która jest po niej nawilżona i miękka.
Jestem strasznie ciekawa co Wy myślicie o kosmetykach eco?:)
Warto za nie zapłacić więcej czy to zbędny wydatek "za certyfikat"?
Nie wiem czy zauważyłyście, ale wreszcie udało mi się stworzyć stronę google+. Funkcja obserwatorów podobnież już zniknęła z niektórych blogów, więc jeśli nadal chcecie być na bieżąco:
:)