piątek, 29 listopada 2013

Długotrwałe wypadanie włosów - gdzie szukać pomocy? jakie pierwsze badania?



Moje pisanie pracy licencjackiej to jakaś totalna porażka ;) Nadal tkwiąc w pierwszym rozdziale zrobiłam sobie dzisiaj kompletne wolne i najzwyczajniej w świecie położyłam się spać popołudniem ;) Jak się szybko okazało to był duży błąd - wybudzona przez domowników po całych dwóch i pół godzinach nie byłam w stanie powiedzieć jaki jest dzień tygodnia i czy przypadkiem właśnie nie spóźniam się na zajęcia. I oczywiście dzień zmarnowany, a ja rozespana nie nadaję się już do żadnej pracy... Więc postanawiam zrobić coś co mnie relaksuje, sprawia przyjemność i nie wymaga aż takich nakładów energii -z kubkiem kawy piszę post :).

Pisząc dla was ten wpis przez długotrwałe wypadanie włosów rozumiem wypadanie trwające dłużej niż 2 miesiące, nie spowodowane okresowymi sytuacjami stresowymi, nieprawidłową pielęgnacją włosów czy nieodpowiednim doborem kosmetyków, bo chociaż one także są częste (często przeważające) i istotne to tutaj przyczyny są z góry jasne, dlatego łatwiej możemy sobie z nimi poradzić. 
A co jeśli podejrzewamy, że przyczyna leży wewnątrz nas?

Głównym badaniem jakie należałoby wykonać (i co nikogo nie zdziwi) jest badanie krwi dzięki któremu możliwe będzie sprawdzenie poziomu żelaza. Niedobory żelaza odczytać można przy obniżonej wartości MCHC (stężenie hemoglobiny w krwince). Warto zwrócić na to uwagę gdy wraz z wypadanie włosów występuje także uczucie zmęczenia, problemy z koncentracją, łamliwość paznokci. Dlatego przy pierwszej wizycie u lekarza pierwszego kontaktu zamiast skupiać się wyłącznie na wypadaniu włosów warto zwrócić uwagę także na inne (w/w) dolegliwości - niestety niejednokrotnie wypadanie włosów jest przez lekarzy lekceważone, a uskarżając się wyłącznie na nie zamiast skierowania otrzymamy poradę o polepszeniu diety, stwierdzenie, że "przecież jest jesień" i "to normalne"
Kontynuując temat badania krwi warto sięgnąć nieco dalej i warto sprawdzić także poziom TSH (czyli poziom hormonu wydzielanego przez przysadkę mózgową sterującą pracą tarczycy). Nadwyżka TSH (wysoki poziom TSH) wskazuje na niedoczynność tarczycy, która poza osłabieniem cebulek objawia się także dość nieregularnymi miesiączkami, stałym uczuciem chłodu, obniżoną temperaturą ciała, wzrostem masy ciała, zmęczeniem i sennością, a także problemami z głosem - chrypka, zmiany głosu itd. - oznaki te często są mało wyraźne i przez to pomijane, najczęściej w pierwszych fazach niedoczynności nie występują także jednocześnie co utrudnia ich zdiagnozowanie.
Przy długotrwałym wypadaniu włosów warto zwrócić uwagę także na dietę. Czasem pomimo zdrowej, pełnowartościowej diety, bogatej w warzywa, owoce i NNKT obserwuje się problemy właśnie na tym podłożu. Problemem może być wspomniany w ostatnim wpisie gluten, którego nadmierna obecność w diecie może prowadzić do zaburzeń wchłaniania się witamin i minerałów, a także ich wykorzystanie, więc niejednokrotnie przy problemach z cerą (sina cera, trądzik, wypadanie włosów, zwiększanie się cieni pod oczami) poleca się stosowanie diety bezglutenowej, a także eliminuje się nabiał (o hormonach w mleku dyskutowałyśmy tutaj)

Jeśli (tak jak ja;)) jesteście uczulone na długie kolejki w służbie zdrowia, a wolałybyście uniknąć wizyt prywatnych polecam przed spotkaniem lekarza pierwszego kontaktu dobrze się przygotować i nie wspominać tylko i wyłącznie o wypadających włosach, ale wymieniać inne objawy, które występują i mogą nakierować na zlecenie odpowiednich badań. Zioła i rośliny, a także kosmetyki to tylko (albo aż;)) "pomocnik" w walce o wypadanie włosów.

Inne wpisy:
"Sebum can lead to hair loss" - zdrowa skóra głowy
Dieta bez glutenu - lepsze wchłanianie witamin i minerałów


wtorek, 26 listopada 2013

Wtorkowe Inspiracje Tematyczne - Dieta: Dania bez gltenu [1]


Z racji prób mobilizacji siebie samej do pisania dla was - na bloga trafia nowa seria postów, bardziej regularna niż dotychczasowe, której pomysłodawczynią była jedna z czytelniczek :) Tym bardziej mam nadzieję, że się przyjmie. A z racji mojego założenia, że W.I.T. nie będzie opierał się tylko i wyłącznie o informacje włosowe dzisiaj przychodzę do was z Dietą - bez glutenu.
Po przeczytaniu tych krótkich wpisów, które dzisiaj wam mocno polecam [blog] postawiłam sobie wyzwanie miesiąca bez glutenu (a kto wie, być może zatrzymam się przy tym odrobinę dłużej).
Chociaż cała dieta to chyba nie tylko dieta, w sensie zmiana sposobu odżywiania, ale zmiana stylu życia na "nogluten" - warto wiedzieć, że czasami spowodowana jest przymusem (np. nietolerancja glutenu), a czasem świadomą rezygnacją z tego składnika. 

Czym jest gluten? Dlaczego niektórzy go unikają?
"To mieszanina białek roślinnych: gluteniny i gliadyny, która jest powszechnie spotykana w pszenicy, jęczmieniu, życie, orkiszu i owsie. Jego głównymi zaletami są sprężystość, plastyczność i kleistość, dlatego jest tak ceniony w przemyśle piekarniczym." źródło
Gluten jest eliminowany z diety z powodu zmniejszania zdolność wchłaniania składników odżywczych przez nasze jelita (uszkadzanie kosmyków w jelicie cienkim i stany zapalne). 

Na czym opiera się dieta bez glutenu?
Najprościej można powiedzieć - na unikaniu glutenu ;). Tak naprawdę przyjęcie diety bezglutenowej oznacza rezygnację nie tylko z produktów pszennych, takich jak jasny chleb, ciasta i tym podobne. "Producenci żywności wykorzystują go w wielu produktach spożywczych jako: nośnika dla przypraw i aromatów, emulgatora do zagęszczania oraz stabilizatora. Zatem gluten jest składnikiem pożywienia i będąc nieświadomym jego występowania, praktycznie nie można go uniknąć w diecie." źródło

Poza najbardziej popularną pszenicą bezglutenowy eliminują ze swojej diety m. in. również żyto, jęczmień, owies, orkisz. Wzbogacają zaś dietą o kukurydzę, ryż, ziemniaki, soję, proso, grykę, soczewicę, fasolę, mięso (bez panierki ;)), wszystkie warzywa i owoce. 
Rozpoznawalnym znakiem wśród bezglutenowców jest licencjonowany znak przekreślonego kłosa, który możecie zobaczyć obok. 
W diecie pomocne są tabele produktów bezglutenowych takich jak ta. A także strony internetowe i blogi pełne przepisów dla osób unikających glutenu. 

Dla mnie największym wyzwaniem będzie żywienie się przede wszystkim pomiędzy zajęciami (które czasem trwają od samego rana aż do wieczora), dlatego najważniejsze było znalezienie odpowiednich dań, które zastąpiłyby mi kanapki i dały się "zabrać" :)

Dlatego niżej podrzucam kilka, moim zdaniem, najbardziej inspirujących pomysłów na dania bez glutenu, które pokazują, że dieta bez glutenu wcale nie musi być nudna :)!

Zdjęcia pochodzą ze strony www.lekkowkuchni.pl

niedziela, 24 listopada 2013

Zimowa, włosowa chciej-lista, czyli wraz z zakupowym banem rośnie lista życzeń :)))


Nie wiem czy wiecie, ale od dwóch miesięcy mam zakupowego bana, ale nie całkowitego ;) Sukcesywnie zużywam moje włosowe zbiory, a ewentualne zakupy włosowe są coraz bardziej przemyślane. I tak w ostatnim czasie do włosowej kosmetyczki trafiła praktycznie tylko odżywka nivea long repair. No ale wraz z kończącymi się produktami zaczynam bardzo ostrożnie dobierać sobie produkty na najnowszą listę zakupową :) Co aktualnie się na niej znajduje?

1) Złota maska Ajurwedyjska
Pod ostatnim wpisem o czarnej masce marokańskiej pojawiło się kilka głosów od was, że złota jest równie dobra, dlatego kiedy tylko skończę poprzedniczkę planuję wrzucić do koszyka złotą wersję. Podobnie jak czarna koleżanka ma naprawdę atrakcyjny skład - ta stworzona została na bazie olejku z nasion drzewa Neem, z którym miałam do czynienia dzięki drewnianemu grzebieniowi ;)

2) Masło kawowe
Nie wiem jak wy, ale dla mnie zima to czas właśnie takich zapachów - kawy, orzechów, ciepła. Jest to produkt z pogranicza włosowo-cielesnej chciej listy, bo min. chroni przed szkodliwym promieniowaniem UV (przed którym tym bardziej powinnyśmy chronić twarz zimą, kiedy słońce odbija się od śniegu), ma też działanie antyoksydacyjne i ponoć sprzyja redukcji cellulitu ;) 
  • Aktualnie w promocji 14,99zł/50ml [produkt]

3) Orzechowy - olejek spray OMIA (makadamia)
Olejek OMIA w sprayu z siemieniem lnianym mocno przypadł mi do gustu, niestety ostatnia buteleczka właściwie sięga już dna. Przed kupnem tego z orzechów makadamia odciąga mnie aktualnie trochę cena, chociaż po wykończeniu olejku sezamowego IKAROV i łopianowego z pieprzem  mam zamiar sprawić sobie właśnie ten olejek spray - mam nadzieję, że będzie równie dobry co jego poprzednik

4) OMIA szampon - orzechy makadamia
Ten i inne szampony OMIA mocno kuszą, chociaż nie u wszystkich się sprawdzą, bo n drugim miejscu w składzie zawierają Betainę. Miałyście któryś z nich?:)

5) Tangle - kompaktowy :)
To życzenie dziwi samą mnie sprzed niecałego roku ;) Aktualnie, kiedy wreszcie uporałam się z bardzo łatwo łamiącymi końcówkami i kruchością włosów (wkrótce powiem wam więcej :)) polubiłam się nieco bardziej z TT, do tego stopnia, że używam jej prawie codziennie, a w codzienności przeszkadza fakt, że wolałabym nie zabierać mojej standardowej wersji ze sobą (przynajmniej jeśli chciałabym aby żyła jak najdłużej) :)) Tym razem po mojej błękitnej chciałabym czarną szczotkę, być może jej włoski nie zmienią koloru tak jak u poprzedniczki - wiecie coś o tym kochane?
  • Cena na polskiej stronie TT to ok 65 zł [produkt], na allegro zakupimy ją już za 35zł+przesyłka
Planujecie zakupy długo przed ich realizacją czy raczej idziecie na żywioł?:) 



Nie wiem czy widziałyście, ale fanpage bloga na facebooku wreszcie zyskał nowy wygląd :))

sobota, 23 listopada 2013

Walka o centymetry (cz. II) - podsumowanie 3,5 miesięcy zapuszczania :) Dokąd dążę?

Spóźniona relacja z zapuszczania włosów musi się w końcu pojawić!:) I tak pomimo kompletnego braku czasu zapraszam was na dzisiejszego posta. Zainteresowanych pierwszą częścią zapuszczania zapraszam do tego wpisu - znajdziecie tam informacje czego używałam od 31 lipca do 3 października. Dzisiaj krótkie sprawozdanie z tego, co stosowałam przez ostatnie ponad półtora miesiąca ;)


Efekty zapuszczania prezentują się mniej więcej tak ;) W tym czasie raz obcięłam włosy (3 października), kolejne cięcie planuję na przełom stycznia i lutego. Od lipca włosy na pewno urosły... ale co najważniejsze, po ostatnim obcinaniu maszynką końcówki są w 100% zdrowe - jestem bardzo bardzo zadowolona i tym, którzy jeszcze nie odważyli się spróbować mocno polecam :))

Relacja ze stosowania - jak planowałam, a tak się stało?:)
ALOEVIT
Wcieranie aleovitu było dla mnie nie małym wyzwaniem, bo rozpoczynające się zajęcia na studiach i coraz mniejsza ilość czasu mocno mi to utrudniały ;) W efekcie początkowo ociągałam się z wcieraniem, ale pod koniec października aż do teraz aloevit był moim numerem jeden wśród alkoholowych wcierek
Ogólnie przez ostatnie półtora miesiąca włosy nie urosły wcale spektakularnie dużo, ale aleovit na pewno , zgodnie z tym co pisała mi jedna z was, przyczynił się do zmniejszenia przetłuszczania skóry głowy (pomimo noszenia czapki) i wzmocnienia dotychczasowych babyhair, które są już coraz dłuższe ;). Stosowanie aloevitu jest zbliżone do stosowania takich wcierek jak joanna rzepa czy seboravit, jednak jego zapach jest dużo przyjemniejszy od wyżej wymienionych ;)

Kupić go można w niektórych aptekach, także przez internet w wersji odżywczo wzmacniającej, którą posiadam ja, a także o działaniu przeciwłupieżowym  za ok 8 zł [produkt]

IHT 9
Olejek IHT9 tak jak wam już pisałam to wygrana u Agusiak747 :) Olejek ma cytrusowo-ziołowy świeży zapach, który na pewno uprzyjemnia stosowanie. Olejek IHT to tak naprawdę mieszanka olejków, piękny i bogaty skład podrzucam wam niżej :) Najwięcej znajdziemy w nim oliwy z oliwek, olejku sojowego, sezamowego i kokosowego, jednakże także znane wszystkim ekstrakty Bhringraj, Bhrami czy Amli. Mnóstwo, mnóstwo dobroci!:) Wszystko zamknięte w sporej jak na olejek butli, która ma minimalnie za mały otwór. 
Przyjemny zapach oraz fakt, że nie jest to bardzo duży tłuścioch, tak jak np. olejek musztardowy, sprzyjały nakładaniu na skalp i długość na całą noc. Rano włosy są po nim wyraźnie bardziej odżywione i grubsze. 

Olejek możecie dostać min. w helfach, które - pech chciał - akurat dzisiaj nie działają [produkt] ;)

Skład:
Olive Oil (Olea Europaea), Soya Oil (Glycine Soja), Walnut Oil (Juglans regia), Sesame Oil (Sesamum indicum), Coconut Oil (Cocos nucifera), Bhringraj Ext. (Eclipta alba ), Bhrami Ext. (Bacopa monnieri ), Almond Oil (Prunus amygdalus), Amla / Indian Goose Berry Ext. (Emblica officinalis ), Henna Ext. (Lawsonia Inermis), Jatamansi Ext. (Nardostachys jatamansi), Methi / Fenugreek Seed Ext. (Trigonella foenum graecum), IPM*, Aloe Vera Ext. (Aloe barbadensis),Neem Ext. (Azadirachta indica ), Jojoba Oil (Simmondsia Chinensis), Apricot Kernel Oil (Prunus Armeniaca Kernel Extract)

ORIENTANA
Kolejna bardzo fajna mieszanka olejków, której nawiasem mówiąc mocno się obawiałam (ze względu na moją porowatość włosów), ale okazała się doskonałym towarzyszem w ostatnim czasie. Formuła jest nieco bardziej tłusta od IHT, ale mimo to nie zdarzyło mi się obciążyć nim włosów, zapach bardziej słodki i zupełnie niecytrusowy :) Także przyjemny.

Olejek na dobre dołączył do mojej pielęgnacji dopiero w listopadzie i podejrzewam go o zmniejszenie wypadania włosów. Podobnie jak IHT ma w sobie olejek kokosowy, sezamowy, ale także zupełną nowość w mojej pielęgnacji olej kardamonowy na trzecim miejscu w składzie :)
Poza tym orientana jest sprawcą naprawdę fajnego nabłyszczenia włosów na drugi i kolejny dzień po myciu. 

Link do olejku i dokładnego opisu poszczególnych składników w składzie -> [produkt], buteleczka kosztuje 20zł :)

Skład:
Cocos Nucifera Oil, Sesamum Indicum Oil, Lactobacillus/ Lac Ferment, Nilibhrungandi Oil, Elettaria Cardamonum Seed Oil, Ferri Peroxi Dumrubrum, Eclipta Alba Powder, Terminalia Chebula Extract, Sugandhit Dravya Extract, Centella Asiatica Leaf Extract, Jasminum Officinale Flower Oil, Abrus Precatorius Root Extract, Citrullus Colocynthis Fruit Extract, Triticum Vulgare Germ Oil, Citrus Medica Vulgaris Peel Oil, Datura Stramonium Leaf Extract, Indigofera Tinctoria Extract, Nardostachys Jatamansi Oil, Pongamia Glabra Seed Oil, Azadirachta Indica Leaf Extract, Lawsonia Inermis Extract, Berberis Aristata Root Extract, Anacyclus Pyrethrum Root Extract, Acorus Calamus Root Oil, Glycyrrhiza Glabra Root Extract.

Mimo, że ostatnie półtora miesiąca nie przyniosło spektakularnego przyrostu to wszystkie trzy produkty bardzo polubiłam i olejki na pewno na stałe będą punktem mojej pielęgnacji - uzależniłam się od ich zapachów ;). Jeśli szukacie czegoś co pomoże zmniejszyć przetłuszczanie się włosów to mocno polecam aloevit.


Zapuszczanie kontynuuję... dążę do długości do talii :))

Co planuję stosować w grudniu?
Przede wszystkim olejek łopianowy z pieprzem, który widzicie po prawej stronie. Wg. producenta:
"Aktywne składniki: olej łopianowy i pieprz przenikają strukturę skóry, ujędrniają ją i odżywiają cebulki włosów. Olej przynosi efekty zarówno przy umiarkowanym jak również obfitym wypadaniu włosów. Może być stosowany także w profilaktyce. "
[Produkt] Cena ok 23zł/100ml :)

Hura! Mój ulubiony dozownik do skóry głowy!:)

 

Przy okazji listopadowa aktualizacja :)

poniedziałek, 18 listopada 2013

Ulubiona maska listopada, czyli trzy słowa o Black Maroccan Hair Mask


1. Pierwsze
Czarna maska marokańska (Black Maroccan Hair Mask) przeznaczona została przez producenta do włosów z tendencją do wypadania. W rzeczywistości cale nie jest czarna, ale przypomina błotko stosowane w salonach spa (popularne maseczki z aktorek z filmów, mają właśnie taki kolor ;))
Można ją kupić za cenę ok 27zł, co przy dużej pojemności (300ml), gęstości i wydajności, a przede wszystkim działaniu - w moim odczuciu - na prawdę nie jest bardzo wysoką ceną. 

2. Drugie - skład
Aqua with infusions of Organic Argania Spinosa Kernel Oil, Organic Citrus Aurantium Amara Flower Oil, Laurus Nobilis Leaf Extract Olea Europaea Fruit Oil, Eucalyptus Globulus Leaf Oil, Lavandula Angustifolia (Lavender) Oil, Origanum Vulgaris Extract; Cetearyl Alcohol, Glyceryl Srearate, Behentrimonium Chloride, Cetyl Ether, Isopopyl Palmitate, Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Parfum, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Citric Acid

  1. Jak wiele produktów PO (Planeta Organica) tak i marokańska maska została stworzona na bazie wody z samymi dobrociami.
  2. Znajdziemy tutaj olejek arganowy, którego mimo, że solo moje włosy niezbyt lubią to tutaj w ogóle mi nie przeszkadza. Poza nim jest też olejek neroli, lawendy czy ulubiony przeze mnie olejek do skóry głowy olejek laurowy - wykazuje działanie odżywcze, wzmacniające i zmniejsza wypadanie włosów (możecie tutaj o nim przeczytać więcej)
  3. Maska zawiera także Dimethicanol, który akurat na moich włosach sprawdza się świetnie w roli zabezpieczacza przed utratą wody zimą

3. Trzecie - działanie

I tutaj się rozpłynęłam i jeszcze się nie scaliłam ;)
Bardzo lubię balsamy Planeta Organica (fiński,marokański), ale maska spisuje się jeszcze lepiej! Za co tak bardzo ją polubiłam? Za wygładzenie włosów, nadanie niesamowitego blasku, konsystencję, a nawet zapach i wygląd opakowania ;). 
Jest to nie wątpliwie mój listopadowy (październikowy też!) hit :). 
Nie sprawdzam raczej jej działania na skórę głowy, ze względu na oblepiający dimethicanol, ale długość ją kocha. Poza tym maska jest bardzo wydajna, bo od miesiąca bardzo częstego używania ubyło mi jej dosłownie troszeczkę. 
Ma wystarczająco gęstą konsystencję (ale nie zbitą) i na prawdę niewiele jej potrzeba żeby pokryć moje, aktualnie sięgające zapięcia stanika, włosy. 


Miałyście maskę marokańską, albo którąkolwiek inną z serii PO? 
Mnie strasznie kusi żeby spróbować jeszcze inne, ale z tej na pewno nie zrezygnuję ;)

Linki dodatkowe:


niedziela, 17 listopada 2013

Zapuszczanie włosów cienkich - tak czy nie?


Ostatnio napisała do mnie Kasia, która półtora roku temu zaczęła zapuszczać swoje z natury cienkie włosy. Po osiągnięciu celu "do zapięcia stanika" pojawiły się w niej w wątpliwości czy nadal powinna zapuszczać włosy do wymarzonej długości - jak sama twierdziła pomimo, że są bardzo zdrowe, a dzięki odpowiedniej emolientowo-silikonowej pielęgnacji nie kruszą się już i nie łamią, to czym dłuższe wydają się jej bardziej smętne, cienkie, rzadkie. No i tu pojawia się pytanie.... 


Czy cienkowłose muszą rezygnować z długich włosów?

I CIENKIE, a może RZADKIE - podobieństwa i różnice
    Najpierw trzeba byłoby, tak jak zrobiłyśmy to z Kasią, odpowiedzieć sobie na pytanie czy włosy są cienkie (taka ich struktura) czy rzadkie (jest ich niewiele). Jeśli włosy są cienkie, ale nie jest ich wcale mało to tak naprawdę można uznać, że taki ich urok ;) Najczęściej wtedy są to włosy niskoporowate, śliskie, proste. - Pogrubiająco na włosy działają przede wszystkim proteiny (pomóc może np. maseczka z jaja). Jeśli jednak włosy są przerzedzone, albo po prostu rzadkie, można próbować wcierek, ampułek i innych (mały spis wcierek przygotowałam dla was kiedyś tutaj), a także wzbogacania diety w oleje nienasycone (w celu zwiększenia kwasów omega w diecie). 

    II Cieniowanie?
      Cieniowanie to dość "proste cięcie" w postrzeganiu wielu fryzjerów - no cóż, prawdę mówiąc wiele da się w ten sposób ukryć. Dlatego wielokrotnie proponują swoim klientkom "lekkie cieniowanie", które "uniesie włosy" u nasady, "nada objętości" itd. Sama wielokrotnie się na to nabierałam i kilka razy zdarzyło mi się przyjść z salonu z kilkoma wiszącymi strączkami włosów, reszta kończyła się przy linii ucha i brody. Efekt? Włosy wyglądały na jeszcze cieńsze niż w rzeczywistości były. 
      W rzeczywistości czym bardziej wystrzępione końcówki tym gorzej, oczywiście gama fryzur dla cienkowłosych nie kończy się na włosach prostych - możemy pójść w cięcie w literę V, U. Wtedy fryzura wyda się gęstsza, a włosy mają szansę być gładką, prostą taflą. 

      Wykorzystaj podatność na falowanie
        Jeśli jesteście posiadaczkami włosów cienkich, ale podatnych na falowanie dobrze jest wykorzystać odpowiednio tą cechę ;) Włosy podatne można zakręcić nawet nawijając je na koczka ślimaka, dzięki czemu zyskają na objętości - tutaj jednak bardzo delikatne wycieniowanie włosów z przodu może pomóc w uzyskaniu efektu delikatnych, może nawet plażowych fal. 

        III A mama mówi "masz takie cienkie włosy nie powinnaś ich zapuszczać"
        O swoich doświadczeniach w tym temacie pisała kiedyś Angela, której kiedyś wielokrotnie powtarzano, że jej włosy są zbyt cienkie, aby mogły być piękne i długie - dziś włosy Angeli są jednymi chyba z najdłuższych, blond włosów w polskiej blogosferze :))

        IV Rezygnacja z marzeń? Niekoniecznie. 
        • Faktycznie włosy cienkie czym dłuższe mogą wydawać się bardziej oklapłe i rzadkie, warto jednak nieraz zacisnąć zęby na komentarze innych i powalczyć o objętość (ja polecam spanie w koczku ślimaku, spinanym żabkami). O odbicie od skóry głowy można powalczyć także kozieradką, która daje świetne efekty jeśli chodzi o przedłużenie świeżości (o moich kozieradkowych doświadczeniach). 
        • Z jednej strony do cienkich włosów poleca się delikatne szampony, jednak u niektórych powodują one przyklapnięcie włosów, poza tym SLS czy SLES może przyczyniać się do pobudzenia włosów do wzrostu (zastosowanie to jest wykorzystane min. w angielskim WAXie), dlatego mając cienkie włosy nie warto na siłę rezygnować z silniejszych szamponów.
        • Jeśli włos jest bardzo kruchy trzeba go zabezpieczyć, ale to już wiecie. U mnie ostatnio fenomenalne rezultaty dało regularne olejowanie + codzienne stosowanie mgiełek gliss kur (złotej i czarnej na zmianę) :) - na razie, od ostatniego cięcie nie zauważam ani jednej rozdwojonej końcówki. 
        • A apropo olejowania to tak jak w jego przypadku tak i w przypadku innych kosmetyków emolientowych, a tym bardziej silikonowych warto stosować je w małych ilościach (np. łyżka olejku na całą długość włosów, ilość maski z "dwóch palcy" itp) 
        Dziewczyny, co wy sądzicie o zapuszczaniu włosów cienkich? Tak czy nie?

        poniedziałek, 11 listopada 2013

        Nie o włosach czyli kwasowy peeling do stóp - Cosmabell foot peel

        Na początku muszę powiedzieć wam, że mam naprawdę duży problem z moimi stopami mniej więcej od trzeciej klasy gimnazjum. Używałam już chyba wszystkiego, moje stopy wypiły hektolitry kremów i balsamów, nie mówiąc o zastosowanych peelingach czy używanych rodzajach tarek - wszystko na nic... taki ich wątpliwy urok, że pięty i poduszeczki są bardzo bardzo szorstkie. 
        Podobny problem ma moja mama i babcia, więc to rodzinne
        Pewnego pięknego dnia napisała do mnie Pani Małgosia ze strony urodaizdrowie.pl i zaproponowała możliwość przetestowania nowego produktu na rynku Cosmabell foot peel.  


        Wtajemniczenie - czyli co to w ogóle jest?
          Ja o kwasowych skarpetach już nieco czytałam przed ich otrzymaniem, więc nie była to dla mnie zupełna nowość, jednak po opublikowaniu postu na facebooku kilka z was napisało do mnie maile z pytaniami dotyczącymi tego produktu. 
          A więc...
          W skład opakowania wchodzi jedna para foliowych skarpet, które swobodnie mógłby założyć nawet Święty Mikołaj ;) Na szczęście ich gigantyczny rozmiar nie przeszkadza w stosowaniu ich przez ok 120 minut - Dzięki małym, przezroczystym naklejkom dołączonym do opakowania możemy swobodnie regulować wielkość. 
          Foliowe skarpety wypełnione są żelem o intensywnym zapachu spirytusu salicylowego ;) Owy żel to kompleks kwasowy, który według producenta ma działać na połączenia między martwymi komórkami naskórka, dzięki czemu usuwać szorstką skórę pięt, a także odciski i modzele. 
          Jak to się dzieje? W ciągu 7 dni od zastosowania peelingujących skarpet ma odbyć się cały proces schodzenia martwego naskórka. 

          Obawy
            Przed zastosowaniem skarpetek peelingujących mocno się wzbraniałam ze względu na niewiadomość działania i skuteczności, a także na dość wysoką cenę, którą w moim mniemaniu można swobodnie oswoić po pierwszej kuracji ;) 
            Mimo, że kwasy w pielęgnacji cery nie pozostają mi obce to mocno zastanawiało mnie czy aby na pewno łuszczenie pokryje całe stopy, czy ta najbardziej szorstka część stóp także zejdzie? Czy przypadkiem kwasy nie poparzą delikatnej skóry na wierzchu stopy? I tak dalej i tak dalej...

            Przebieg łuszczenia
              Skarpet użyłam w piątek i ze względu na moje spore problemy z szorstkością stóp postanowiłam wydłużyć czas ich zastosowania do maksimum jakie zaleca producent (120 minut). W ciągu tego czasu odpoczywały sobie w foliowych i bawełnianych skarpetach jednocześnie. Po zdjęciu dokładnie wypłukałam stopy w ciepłej wodzie, założyłam moje własne skarpetki i poszłam spać ;)
              Jako, że z natury jestem dość niecierpliwa mocno zaskoczyło mnie, że ani na drugi, ani na czwarty dzień niczego nie zauważyłam. Skóra delikatnie zaczęła się odrywać dopiero w środę wieczorem, jednak od tego czasu moje stopy pozbywały się martwego naskórka dosłownie płatami.
              ie muszę chyba wam mówić, że stopy nie wyglądały w tym czasie najlepiej, ale powoli odkrywały bardzo miękką i świeżą skórę. Do następnego piątku twarde pozostały tylko pięty, które już w sobotę także zamieniły się w miękki i młody naskórek. 

              Efekty na dłuższą metę?
                Tydzień od zakończenia procesu - Byłam naprawdę bardzo bardzo zaskoczona. Jeszcze żaden produkt nie rozjaśnił i zmiękczył tak moich stóp. Aktualnie (po 2,5 tygodniach) skóra delikatnie zaczęła już twardnieć, ale nie jest aż tak szorstka jak jej poprzedniczka. Jest o niebo lepiej!
                Samo zastosownie skarpet jest higieniczne (są jednorazowe), a przebieg procesu schodzenia skóry krótki i znośny ;)

                Jestem bardzo ciekawa jak długo efekt miękkich stóp się utrzyma, jeśli należycie (producent obiecuje 7 tygodni), produkt na pewno stanie się prezentem pod choinkę dla mamy i babci i obowiązkowym elementem przed wakacjami ;). 
                • Gdzie można dostać i za ile?cosmabell.pl - 79zł
                • Mniej lub bardziej smaczne zdjęcia okazów w trakcie procesu schodzenia skóry możecie zobaczyć na profilu facebookowym producenta [klik]

                wtorek, 5 listopada 2013

                Jakie powinny być składy zimowych kosmetyków pielęgnacyjnych?

                Zima to taki specyficzny okres - temperatura spada, punkt rosy znacznie różni się od tego latem (im zimniejsze powietrze tym mniej pary wodnej może zawierać), czapki i szaliki nas męczą, bo elektryzują włosy, a dotychczasowa pielęgnacja z goła się nie sprawdza. 
                Jakie powinny być nasze kosmetyki 'na zimę'?


                W zimowych kosmetykach powinna być ograniczona liczba humektanów, które wiążą w strukturze woda wilgoć z otoczenia. Unikamy więc ukochanego w lecie miodu, aloesu, kwasy hialuronowego, mocznika czy gliceryny. Takie absorbowanie i wiązanie wody wewnątrz włosa zimą może doprowadzać nawet do uszkodzenia jego struktury (rozsadzanie poprzez wodę, która zamarzła wewnątrz) i włosy stają się bardziej podatne na rozdwajanie i łamliwość.
                min. dlatego wskazane jest noszenie czapek i jak, któraś z was napisała chowanie włosów, a także odpowiednie zabezpieczenie
                W zimie nie powinnyśmy absolutnie rezygnować z ochronnej warstewki jaką dają nam silikony. Dzięki nim włosy nie oddają wilgoci na zewnątrz, są zabezpieczone cieniutkim filmem, który uzupełni także ewentualne braki w strukturze. Ja unikam silikonów jedynie wszystkim w szamponach, a także maskach, które decyduję się kłaść na skórę głowy (tutaj stosuję np. czarną maskę marokańską, drożdżową oraz balsamy Planeta Organica). Pozostała część moich zimowych produktów jeśli nie zawiera silikonów to przynajmniej uzupełniam pielęgnację o mgiełki gliss kur czy jedwab (do którego jednak ostatnio mi nie po drodze, w tej rywalizacji wygrywa stanowczo mgiełka, która przy okazji pięknie pachnie ;)).
                Ochronną warstwekę na naszych włosach może tworzyć także parafina, więc jeśli macie jakieś olejki (np. Vatika, Himalaya czy inne), które w stworzone zostały na bazie Mineral Oil czy Paraffinum Liquidum to śmiało możecie sięgnąć po nie właśni zimą. Tutaj spisze się także nafta, o której wielokrotnie pisałam na blogu. 
                Zimą ziół staram używać się z większą rozwagą niż np. wiosną i wcieram je przede wszystkim w skórę głowy. Kosmetyki i szampony z dużą ilością przedłużających świeżość ziół używam rzadziej niż w okresie wiosennym czy letnim.
                Nie unikam przede wszystkim olejków, które nadal mam zamiar stosować bardzo regularnie, a które dodaję także do masek, odżywek, balsamów :).

                Podsumowując:
                • W zimowej pielęgnacji włosów unikam miodu, kwasu hialuronowego, mocznika, aloesu czy gliceryny
                • Staram się nosić czapkę ;)
                • Silikony to istotny element masek i balsamów nakładanych na długość, stosuję dodatkowe mgiełki zabezpieczające lub jedwab
                • Ziół używam tylko przy skórze głowy w celu przedłużenia świeżości
                • Do mojej pielęgnacji wprowadzam naftę, a nawet olejki na parafinie
                • Regularnie olejuję włosy
                • Wybieram emolientowe produkty
                Mimo to...
                wciąż nie mogę się pogodzić z tym, że już wkrótce temperatura spadnie poniżej zera!
                Trzymajcie się ciepło :*

                Linki:

                poniedziałek, 4 listopada 2013

                Krótko o alkoholach w kosmetykach - czy jest się czego bać?

                Dawno, a nawet bardzo dawno nie było postu uczącego, takiego typowo wykładowego, a w związku z tym, że kilka z was o to pytało, postanawiam zatrzymać się krótką chwilę nad alkoholami i ich roli w kosmetykach. 
                Tak naprawdę wszystko co chciałabym wam napisać przedstawia poniższy schemat. 

                Alkohole możemy podzielić na te złe i dobre.
                Ale jak to już z takimi podziałami bywa, najczęściej nic nie jest takie czarnobiałe ;)
                I tak oto złe alkohole (takie jak Alcohol denat. czy Etanol) mogą okazać się bardzo pomocne we wcierkach przyspieszających porost włosów.
                A nadmiar dobrych alkoholi przyczyniać się do powstawania zaskórników * - zwłaszcza kiedy występują w naszych kremach do codziennego stosowania w dużych ilościach (wysoko w składzie), a my mamy skłonności do zaskórników.
                Wśród tych dobrych na rysunku przedstawione zostały alkohole tłuszczowe, a możemy dodać tutaj także alkohole polihydroksylowe, w których odnajdziemy glicerynę (Glycerin), glikol propylenowy (Propylene Glycol) czy Fruktozę (Fructose). Mają one działanie nawilżające, uelastyczniające. 
                Jeśli jest ich zbyt dużo to podobnie jak alkohole tłuszczowe mogą sprzyjać zapychaniu porów.

                Zostawiam was z tym schematem i lecę na zajęcia ;)
                Mam ostatnio tak mało czasu, że chciałabym, żeby doba trwała 48 godzin.

                Inne posty:




                Nie zgadzam się na kopiowanie tekstów i zdjęć mojego autorstwa bez mojej zgody lub podania źródła.
                Treści publikowane na moim blogu podlegają ochronie przez prawo autorskie. Przeglądając tą stronę akceptujesz korzystanie z plików cookie.