Dzisiaj o dwóch bardzo dobrych produktach-maskach, dość znanych i lubianych w blogosferze, które najzwyczajniej w świecie SOLO się u mnie zupełnie nie sprawdziły. Mowa tutaj o Masce Omia z Olejkiem z siemienia lnianego oraz Gliss Kur Oil Nutritive.
Obie maski mają naprawdę ciekawe i bardzo odżywcze składy.
Maska Omia Laboratoires opiera się na niemal samych zielonych składnikach w analizie cosdna co możecie sprawdzić same :). Drugi i trzeci z kolei składnik to alkohole tłuszczowe, które wykazują pośrednie działania nawilżające - zatrzymują wodę we wnętrzu włosa. Pomiędzy nimi jeden, dość ładnie wyglądający antystatyk, który rzecz jasna przede wszystkim ma za zadanie zapobiegać elektryzowaniu się włosów. Później znajdujemy sok aloesowy oraz obiecany olejek z siemienia lnianego, glicerynę (humektant) oraz olejek z nagietka. Po drodze mijamy jeszcze substancję filmotwórczą, jednak rozpuszczalną w wodzie oraz kolejny alkohol tłuszczowy pełniący rolę zmiękczacza i nawilżacza, a w końcu docieramy do masła shea. Na końcy składu jak Bóg przykazał substancje pomocnicze, zapach na samiuteńkim końcu :).
Skoro jest tak dobrze, to dlaczego to nie to? (1)
Maska ma bardzo bogaty i odżywczy skład, niestety jak na moje wysoko porowate włosy to trochę za dużo pośrednich nawilżaczy, humektantów (min. Gliceryna, aloes), które wiążą wodę.
Rezultatem był fakt, że maska o dobrym składzie kiedy było zbyt sucho powodowała obciążenie, natomiast gdy zbyt wilgotno - puszenie się włosów.
Skład podpowiada, że będzie to maska idealna w czasie gdy punkt rosy oscyluje około 4 do 13 stopni. Więcej lub mniej niemal całkowicie wyklucza tą maskę solo na moich wysokoporowatych włosach. Chyba, że... same dodamy nieco emolientów :) Tym samym maska okazała się idealnym rozwiązaniem do odżywienia włosów przed myciem z dodatkiem kilkunastu kropel olejku morelowego lub awokado na porcję.
Glis Kur Oil Nutritive* to maska, której szukałam dłużej niż jakiegokolwiek innego produktu, a tym czasem... u mnie się zupełnie nie sprawdziła. Jak to z nią jest?
Na początku składu mamy masło shea, które jak wspomniałam przy okazji maski Omia Laboratoires może okazać się zgubne dla wysokoporowatych włosów. Później trzy substancje powłokotwórcze, aż w końcu dochodzimy do "siedmiu oil", o których producent wspomina już na opakowaniu.
Są to olejek arganowy, makadamia, oliwa z oliwek, ze słodkich migdałów, morelowy, marula oraz sezamowy - poza olejkiem arganowym i marula (którego nie znam ;)) wszystkie jak najbardziej odpowiadają moim włosom.
Na końcu jeszcze nawilżający pantenol, antystatyki, substancje wygładzające i dość długa lista, choć nadal na końcu, substancji pomocniczych (brawniki, zapachy, s. stabilizujące).
*reklamowana jako maseczka przeciwdziałająca rozdwajaniu włosów
Skoro jest tak dobrze, to dlaczego to nie to? (2)
A no jest przede wszystkim "za bogato". Po raz kolejny miałam okazję się przekonać, że co za dużo to nie zdrowo. Substancje filmotwórcze plus siedem, a właściwie osiem olejków (jeśli zaliczyć do nich masło shea), w moim przypadku zupełnie się nie sprawdziły. Maskę stosowałam na milion (dosłownie!) sposobów, jednak jak na moje włosy to zbyt duża bomba odżywcza. Mocno żałuję, bo skład naprawdę mi się spodobał ;) Czarę goryczy przelało masło shea, które dumnie reprezentuje początek składu (jest go najwięcej) i sprawia, że maskę pokochają przede wszystkim posiadaczki niskoporowatych włosów. Aktualnie maskę stosuję do tworzenia serum zabezpieczającego włosy (po myciu) :).
Analiza składów
- Maska Omia Laboratoires siemię lniane
Aqua, Myristyl Alcohol (alkohol tłuszczowy-działanie kondycjonujące, zatrzymuje wodę wewnątrz włosa), Behenamidopropyl Dimethylamine (zapobiega elektryzowaniu się włosów, antystatyk - zawierający olej babassu), Cetearyl Alcohol (alkohol tłuszczowy, emolient tłusty, działanie kondycjonujące, zatrzymuje wodę wewnątrz włosa) Aloe Barbadensis Leaf Juice (sok aloesowy), Linum Usitatissimum (Linseed) Seed Oil (olejek z siemienia lnianego), Glycerin (humektant - pośrednie działanie nawilżające), Propanediol (glikol pełniący rolę humektantu - pośrednie działanie nawilżające), Calendula Officinalis Flower Extract (olejek z nagietka), PCA (substancja filmotwórcza, rozpuszczalna w wodzie, działanie nawilżające), Oleyl Alcohol (alkohol tłuszczowy - nawilża, zmiękcza), Butyrospermum Parkii Butter (masło shea - emolient, zmiękcza, nawilża, może nie sprawdzać się na włosach porowatych), Phenoxyethanol, Sodium Benzoate, Citric Acid, Tetrasodium Glutamate Diacetate, Parfum. (substancje pomocnicze)
- Maska Gliss Kur Oil Nutritive
Aqua, Cetearyl Alcohol (alkohol tłuszczowy, emolient tłusty, działanie kondycjonujące, zatrzymuje wodę wewnątrz włosa), Butyrospermum Parkii Butter (masło shea), Distearoylethyl Hydroxyethylmonium Methosulfate, Glycol Distearate(emolient tłusty), Dimethicone (silikon) Argania Spinosa Kernel Oil (olejek arganowy), Macadamia Ternifolia Seed Oil (olejek makadamia), Olea Europaea Fruit Oil (oliwa z oliwek), Prunus Amygdalus Dulcis Oil (olejek ze słodkuch migdałów), Prunus Armeniaca Kernel Oil (olejek morelowy), Sclerocarya BirreaSeed Oil (olej marula), Sesamum Indicum Seed Oil (olejek sezamwy), Panthenol (nawilżający panthenol) Cocodionium Hydroxypropyl Hydrolyzed Keratin (czwartorzędowany hydrolizat keratyny - substancja filmotwórcza, antystatyczna), Behentrimonium Chloride (wygładzająca, zapobiega elektryzowaniu), Polyquaternium-37(substancja filmotwórcza, antystatyk), Dicaprylyl Carbonate, Propylene GlycolDicaprylate/Dicaprate, Phenoxyethanol, Hydroxyethylcellulose, Methylparaben, Parfum, Propylene Glycol, PPG-1 Trideceth-6, CitricAcid, Linalool, Limonene, Hexyl Cinnamal, Benzyl Salicylate, Citronellol, CI15985, CI 47005 (substancje pomocnicze)
PS. Dawno nie analizowałam dla was tak dokładnie składów, mam nadzieję, że nie wyszłam z wprawy ;)))
PS. Dawno nie analizowałam dla was tak dokładnie składów, mam nadzieję, że nie wyszłam z wprawy ;)))